Złe warunki pogodowe (dość tradycyjnie już) pokrzyżowały plany organizatorom konkursu na mamuciej skoczni Kulm. Nie dało się skakać w piątek i sobotę, więc oba konkursy odbyły się w niedzielę. Pierwszy, okrojony do jednej serii, tylko rozgrzał nasze apetyty i nadzieje na sukces Kamila, który wylatał szóstą pozycję. Wygrał Robert Kranjec przed Thomasem Morgensternem i Andersem Bardalem.
W drugim konkursie było jeszcze lepiej. I ciekawiej. Po pierwsze serii Kamil był dopiero siódmy, ale w drugiej skoczył świetnie, 181,5 metra w bardzo ciężkich warunkach, gdzie bezpośredni rywale skakali po 150 - 160 metrów, pozwoliło mu przesunąć się na czwarte miejsce.
A potem przytrafiło się coś bardzo, bardzo, bardzo dziwnego. Gregorowi Schlierenzauerowi (2 po pierwszej serii) zepsuł się zamek od kombinezonu. Skoczek kombinował, kombinował, jury było nad wyraz łaskawe pozwalając mu zmagać się ze złośliwością rzeczy martwych na tyle długo, że trzeba było w międzyczasie puścić przedskoczka. Ostatecznie Gregor skoczył z kombinezonem zapiętym na... agrafki i taśmę klejącą. Niestety, w trakcie skoku ta prowizorka nie wytrzymała i kombinezon się rozpiął, wyraźnie łapiąc dodatkowe powietrze niczym żagiel. O innej decyzji jak dyskwalifikacja nie mogło być mowy.
A trener Tajner w studiu dodał tylko, że żadnemu innemu skoczkowi nawet nie pozwolono by spróbować oddać skoku w takim stroju. Tak czy siak - dyskwalifikacja Gregora pozwoliła Kamilowi zająć nieoczekiwane trzecie miejsce! Wygrał Anders Bardal przed Daiki Ito. Polski skoczek awansował dzięki tej udanej niedzieli na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata! A po konkursie ujął nas po raz kolejny swoją skromnością.
Co sobie pomyślą kibice? Patrz Kamilku, wczoraj spadł u nas śnieg, ulepiłyśmy coś dla Ciebie.
A tak swoją drogą, czy to wszystko oznacza podium bez Austriaków?!? A no właśnie, rzadko spotykana sprawa.
Lepiej niż podczas TCS skakał reszta naszych orzełków. Piotrek Żyła był 17 i 22, a Maciek Kot, który skoczył najdłuższy skok w karierze (176 metrów) 34 i 27. Jedynie Tomkowi Byrtowi nie udało się zdobyć żadnych punktów.
PS. Na zakończenie, jeszcze jedna dobra wiadomość! Tom Hilde wrócił już do lekkich treningów!!! Bardzo ładna była ta śnieżna niedziela :)