Trochę updejtów w sprawie "wypadku" Roberta Kubicy

W świetle najnowszych doniesień sytuacja przedstawia się zdecydowanie mniej dramatycznie, ale wciąż czekamy na jakiekolwiek oficjalne stanowisko w tej sprawie.

No to nas wczoraj Robert zabrał na kolejną karuzelę emocjonalną. Pierwsze informacje donosiły o odnowieniu złamania w prawym piszczelu, co nie brzmiało dobrze, ale kolejne  pozwalały na nieco uspokojenia. "Złamanie" najpierw zrobiło się "mikro złamaniem", później "pęknięciem", a na końcu przemieściło się w rejony kostki. W międzyczasie zajęto się analizą pogody w Pietrasanta (skąd lód przy +10 stopniach) oraz ciszą ze strony Daniele Morelli (niektórzy zdążyli już obwieścić koniec współpracy Kubicy z jego menadżerem).

Ostateczna agencyjna wersja stanęła na złamanej kostce i zwolnieniu do domu po założeniu gipsu w miejscowym szpitalu, ale na blogu Mikołaja Sokoła czytamy nieco sprzeczne nowiny:

Kubica trafił do lokalnego szpitala, gdzie prześwietlono uszkodzoną nogę i stwierdzono pęknięcie w miejscu jednego ze złamań odniesionych w rajdowej kraksie. Na czwartek planowane jest drobiazgowe badanie i lekarze zapowiadają, że w piątek ma się odbyć zabieg mający na celu spojenie pęknięcia metalową płytką i śrubami. Kontuzja nie powinna mieć znaczącego wpływu na przebieg i tempo wciąż trwającej rehabilitacji.

Pęknięcie, czy złamanie, kostka, czy piszczel? Bądź tu mądry i spokojny. My zatem skupimy się na przyswajaniu ostatniego zdania i dalszym oczekiwaniu możliwie spójnych updejtów. Oby tylko pozytywnych!

Więcej o: