Isia wygrywa z Woźniacką!

Po pełnym emocji meczu Agnieszka Radwańska pierwszy raz w karierze pokonała nr1 rankingu WTA. Pojedynek obfitował w piękne wymiany i efektowne zagrania i krypto, a właściwie to nawet całkiem jawną reklamę waleriany, która w tajemnicy przed wszystkimi musiała podpisać z Isią jakiś lukratywny kontrakt.

Ale to był mecz! Pełen przełamań, zwrotów akcji i przeplatania zagrań wybitnych z tragicznymi. Kobiecy tenis w pełnej krasie, a na dodatek zakończony cudownie, choć nic na to nie wskazywało.

Pierwszy set wyrównany był tylko na początku, później Agnieszka się zacięła, zaczęła grać bardzo pasywnie i bojaźliwie, wygrywała 3:2 - przegrała 3:6. Druga odsłona - bliźniaczo podobna, Aga znów zaczęła lepiej, prowadziła 4:2, później jednak przegrała 3 gemy z rzędu i Carolina miała swój serwis przy stanie 4:5. Wydawało nam się, że już pozamiatane.

Ale nie doceniłyśmy Agi. I Caro chyba też nie doceniła, bo pozwoliła się przełamać. Trzeba przyznać, że końcówka drugiego seta była zdecydowanie najlepszą częścią meczu, obie dziewczyny grały swój najlepszy tenis, a niesamowite obrony i długie wymiany były równie emocjonujące co ostatnie Gran Derbi. W kończącym gemie Isia miała aż pięć setboli! Cztery razy jednak Caro się broniła, w końcu uległa.

Trzeci set to już była formalność. Isia zaczęła od przełamania, później Caro próbowała jeszcze się odgryźć, wyrównała na 2:2, ale to były jej ostatnie sukcesy w tym meczu. Końcówka należała do Agi, która ze stoickim spokojem wykorzystywała wszystkie błędy światowej nr 1 i w końcu wygrała 3:6, 7:5, 6:2!

W półfinale turnieju w Sydney Aga zagra z Wiktorią Azarenką, a Caro... No cóż, Caro, zależnie od meczów Petry Kwitowej, może stracić pozycję liderki. Czy to może być koniec pięknej przyjaźni?

embed

Mamy wielką nadzieję, że jednak nie!

Kobiety 2011 roku, które zapamiętamy na długo >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.