Ale niestety nie możemy jeszcze obwieścić całkowitego tryumfu, bo nawet jeśli w nieco ułagodzonej formie, wąs pod nosem Jensona Buttona jest nadal. Jedyny pozytyw płynący z tej sytuacji jest taki, że skupiając długie minuty na analizie twarzy kierowcy w różnych kątach, ujęciach, zbliżeniach i oświetleniach, prawie udało nam się nie zwrócić uwagi na uwieszoną tradycyjnie u boku Miczibatę (która wreszcie wygląda jak człowiek).
Jens zabrał wąsa i swoją panią na uroczystą brytyjską premierę najnowszej części sagi "Zmierzch" (repertuar na pewno wybierała jessy) i najwyraźniej uznał, że okazja zobowiązuje dlatego postanowił nieco ogarnąć swój szlachetny zarost . A przynajmniej nam się on jakiś mniejszy i mniej rudy niż ostatnio wydaje.
GETTY IMAGES/Ian Gavan
Jak myślicie?
(Nie, nie ma ciekawszych rzeczy do robienia niż analiza zarostu Jensona Buttona.)