Bardzo długi, trochę dziwny, rozdzierający serce wywiad z Arturem Borucem

Artur coś nam zniknął ostatnio z pierwszego planu sportowych gwiazd, a także z poczesnego miejsca w sercu niżej podpisanej. Wywiad, który chcemy Wam zaprezentować jest baaaardzo długi, nieco dziwny (głównie ze względu na intrygującą* postać przeprowadzającej go dziennikarki), ale też nieco rozdzierający zabliźnione rany... wciąż widać w nim trochę tego dawnego Boruca, w którym kochałam się do szaleństwa...

...jednocześnie jednak, jak na Borubara, tchnie z jego wypowiedzi jakiś zaskakujący spokój i anielska wręcz cierpliwość - my byśmy chyba nie wytrzymały słysząc 31. pytanie o "poziom"... I nawet indagowany o powrót do reprezentacji reaguje Artur, jak na siebie, stoickim spokojem. I jednocześnie wygląda... dobrze. Nie tak zachwycająco pięknie jak wtedy - wtedy był chyba najładniejszy w całej swojej karierze, ale na pewno lepiej niż pod koniec swojego grania w Celticu. Nieco schudł, ma całkiem niezłą fryzurę, uśmiecha się jedyną w swoim rodzaju mieszanką nonszalancji, speszenia i zaczepności, i jest taaaaaki wielkiii...

No ale dobra, zobaczcie same. W ywiad znalazłyśmy na blogu roof :

A w bonusie jeszcze coś, co przysłała nam effcia . Artur Boruc mówi po włosku. Zupełnie nie rozumiemy dlaczego, ale jego językowa biegłość jest strasznie, strasznie hot...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.