Isiu, powinnaś reklamować walerianę

Albo powinni ją dawać gratis do twoich występów. Ale i tak cię kochamy.

Kiedy wczoraj po tym jak (dosłownie!) rwałyśmy sobie włosy z głowy, rzucałyśmy laptopem o ścianę, krzyczałyśmy "nie, nie mogę tego oglądać"i ściskałyśmy pluszowego misia na przemian z tekturową podobizną Feliciano Lopeza i (znowu dosłownie) chodziłyśmy po ścianach redakcji szczególnie podczas trzeciego seta, a więc kiedy wczoraj po tych wszystkich wyczerpujących emocjach weszłyśmy na facebooka, Agnieszka rozbroiła nas komletnie tym tekstem:

Mistrz.

Emocje na żywo przez (prawie) 24h na dobę? Ciacha na facebooku>>

Ale swoją drogą nie wiemy, czy dzieje się z nami coś dziwnego, czy może na emocje w wydaniu męskim jesteśmy już uodpornione, a może rzeczywiście za mało oglądamy żeńskiego tenisa, żeby się psychicznie wytrenować, ale nie pamiętamy kiedy ostatnio jakiś polski sportowiec zafundował nam taką Hiroszimę emocjonalną.Pierwszy set należał do Zwonariewej, Aga ugrała tylko jednego, pierwszego gema, a potem jakby nie była tą samą Agą, do której przywykłyśmy, i strasznie się bałyśmy, że się załamie, że drugiego seta zagra już tylko po to, żeby skończyć swoje męczarnie, i że jak to bywa w jej przypadku, przegrała ten mecz już w głowie.

Ale w drugim secie stało się coś  cudownego: Isia zaczęła biegać, walczyć, grać to, za co ją kochamy, za to Wiera poczęła się mylić, wyrzucać w aut i marnować własne podania. Isia trzykrotnie przełamała Rosjankę i po dreszczwowcu doprowadziła do trzeciego seta. O którym nie możemy już zbyt wiele opowiedziec, ponieważ byłyśmy zbyt zdenerwowane by wysiedzieć przed telewizorem. Ale liczby mówią same za siebie - Aga przegrywała już 1:3 i 3:5, obroniła trzy meczbole, nawiązywała w defensywie do najznamienitszych polskich tradycji obronnych jak Częstochowa, Westerplatte i Wojciech Szczęsny razem wzięci i w końcu wygrała!

O meczu Isi czytaj także na blogu marvandi>>

Teraz musi tylko wygrać seta z Kvitową, co wcale nie będzie łatwe. Czeszka bowiem należy do zawodniczek, które wyjątkowo "nie leżą" Radwańskiej, a w dodatku jej, jak to powiedzieli koledzy ze sportu, "silna siejącą zniszczenie lewa ręka" może sprawiać Isi wiele problemów. Trzymamy jednak strasznie mocno kciuki za awans Polki do półfinału. Choćby nas to miało kosztować trzy ekstra wizyty u manikiurzystki.

Więcej o:
Copyright © Agora SA