Z archiwum H: limonkowe kurtki, brak litości i ot, takie zwykłe sesje.

Zapraszamy do kolejnego odcinak hiszpańskiego cyklu, gdzie zapieranie tchu w piersiach przeplata się ze skrajem wytrzymałości psychicznej, a żadna ilość wykrzykników przy słowie "HOT" nie jest w stanie oddać targających nami emocji.

*** Gdybyśmy nie miały do tego 2438 innych, ważniejszych powodów, to pewnie przeprowadziłybyśmy się go Hiszpanii tylko po to, żeby kupować sobie hiszpańskie gazety i wieszać na ścianach na przykład taką okładką najnowszego Esquire Espana i odprawiać do widniejącego na niej Torresa bezwstydne modły. Ale do rzeczy, dziewczęta. do rzeczy. Fernando udzielił ekskluzywnego wywiadu dla ów magazynu, opowiadając wszystko co mieści się w kategoriach "nieprywatne" "to już było" poczynając od aklimatyzacji w Londynie po idola z dzieciństwa. Są jednak zdjęcia. Aż trzy zdjęcia. Zapierają tylko trzy oddechy.

embed
embed
embed

Yyyy....co się dzieje?

Jaki dzisiaj mamy dzień?

Przepraszamy, ale po obejrzeniu tych zdjęć trochę trochę nie ogarniamy sytuacji, a to może dlatego, że:

a) są zrobione tak, że nie widać 4365 balejażu,

b) są zrobione tak, że widać wszystkie z 38754 piegów,

oraz c) obiecacie dochować tajemnicy? redaktorka Marina jeśli akurat nie śmieje się z jego bramkostrzelności w Chelsea, to durzy się w nim nieprzyzwoicie i nieprzerywanie od 2006 roku. I leży obecnie na podłodze wydając z siebie niezidentyfikowane dźwięki.

embed

*** W 2006 roku też na przykład Javi Martinez pił sobie spokojnie colę na swojej 18stce. A teraz co? Teraz zdobył MŚ, stał się gwiazdą futbolu i wraz ze swoim kolegą z drużyny, poniekąd jeszcze lepiej niż sam Javi Wam znanym - Fernando Llorente - jest zmuszony godzinami przesiadywać w sklepach Adidasa na kartonowych dekoracjach i znosić drętwienie ręki spowodowane niekończącym się trzymaniem w niej buta. Ponoć bardzo dobrego buta, bo będącego jednym z pary adiPower Predator, który tak w pocie czoła reklamuje.

embed
embed
embed

Obawiamy się, że od Javiego i Llorente w ultraodblaskowo-limonkowych kurtkach kupiłybyśmy pewnie i gumofilce w cekiny.

P.S. A Fernando Llorente odrastają włosy...na na na na...

embed

*** Wiecie jak się nazywa żona Victora Valdesa? Poznałybyście ją w tłumie innych WAG? No to już wiecie. Yolanda. Taka z blond grzywą i wyraźnymi kośćmi policzkowymi. Następne godziny spędzicie na wpatrywaniu się w zdjęcia, gdzie półnaga ona występuje w jednej z ról głównych. W drugiej roli głównej (a dla nas prawie że jedynej) występuje jej mąż, I...o mamo. Już dawno nie czułyśmy, że słowo "hot" i dodane do niego "!!!!!!!" są tak grubym niedopowiedzeniem. A to tylko ot taka zwykła sesja dla DT.

embed
embed
embed
embed
embed

Trochę zalatuje nam to Bekchamami i tą fotką Vicky leżącej na Davidzie , ale cóż, narzekać nie będziemy, nie codziennie dostaje się ociekającego wodą Victora Valdesa. Albo pozbawionego koszulki Victora Valdesa. Albo...wiecie co? Chyba jeszcze raz musimy je obejrzeć.

*** Tak dla waszej informacji: Gerard Pique Bernabeu nie zna litości. Twitterowe żarty to jedno, droczenie się ze swoją drugą połówką to drugie, ale... na wytrzeszcz Ozila i biczfejs Villi...to jest już bezczelne sprowadzanie redaktorki Mariny na skraj wytrzymałości psychicznej.

embed
embed

Jedno, jedyne, malutkie pytanie....

embed

*** W celu ochłonięcia udajemy się do jednej z Szkół Wyższych w Hiszpanii, gdzie trwa dzień jak co dzień...

embed
embed

A teraz chłopcy, grzecznie powtarzamy co profersor Xabi Was nauczył...

embed

Leo, nie słuchasz co profersor do Ciebie mówi. Przyłóż się, bo dostaniesz uwagę!

embed
Więcej o:
Copyright © Agora SA