Nie zrozumcie nas źle. Nie chodzi tylko o to, że Aitor Ocio jest przystojny, bo przystojnych, uroczych, nieziemsko pięknych, tudzież zachwycająco seksownych jest mnóstwo mężczyzn, o których piszemy codziennie.
Chodzi o to, że on jest przystojny w taki sposób. Jakby był syntezą i kontaminacją wszystkich holywoodzkich przystojniaków, że wygląda jakby go jakaś dobra (lub wredna) wróżka zrobiła według idealnego przepisu na ciacho, wygląda wręcz nieludzko, jak katedra Notre-Dame przed którą nie ma gołębi ani turystów: ta dżolerowata fryzura, ten uśmiech jak z reklamy pasty do zębów z lat pięćdziesiątych, ta klata jak z komiksu... Nie, to nie może być prawda.
W gruncie rzeczy zastanawiamy się, czy ten chodzący ideał w ogóle nam się podoba. A wam?
Asumpt do tych rozważań dała nam kampania promocyjna nowego zapachu Calvina Kleina "Shcock", w której wziął udział Aitor, a którą zobaczyłyśmy na niezawodnym Kickette .