Jesteśmy strasznie dumne z Radwańskiej, i nie chcemy wcale słuchać o tym, że Ivanović miała słaby dzień, nie była w formie czy coś w tym stylu. Wybaczcie, ale widziałyśmy co zrobiła ze Zwonariewą i bałyśmy się przed tym meczem jak diabli.
Isia pięknieje z dnia na dzień>>
Bałyśmy się jeszcze bardziej kiedy Ana wyszła na kort w tej swojej głębokoróżowej sukience, z tymi swoimi długimi nogami pod którymi zmieściłaby się prawie cała nasza redakcja z biczfejsem godnym egzekutora Villi, na przeciw naszej drobnej, bladoróżowej, ale jak się wkrótce okazało - bardzo zdeterminowanej Isi. Polka popełniała bardzo niewiele własnych błędów i świetnie wykorzystywała błędy Any.
Oczywiście, wolałybyśmy żeby Isia wygrała całe dwa sety z byłą liderką rankingu, ale mamy nadzieję, że w półfinale (w którym zagra z Flavią Penettą lub... Karo Woźniacki) Isia zamknie usta ewentualnym malkontentom. Girl Power!