Z cyklu: Ciacho Niedoceniane - Lorenzo Crisetig

Ach, drogie Czytelniczki, widzicie, nie ma już prawdziwej przyjaźni między kobiecymi serwisami sportowymi. Zamiast tak po ludzku, zwyczajnie zakrzyknąć do nas nagłówkiem w caps locku "UWAGA!!! BEZCZELNIE PRZYSTOJNE CIACHO NA HORYZONCIE!!!", albo chociaż dany artykuł oznakować odpowiednim znakiem ostrzegawczym "NIEBEZPIECZEŃSTWO ZAŚLINIENIA KLAWIATURY", naszym (już eks) koleżankom z Kickette zachciało się brzydkich postępków i okrutnych zasadzek w które my biedne nie wpaść nie mogłyśmy.

Wpadłyśmy więc z wielkim hukiem . Brązowooką, śliczną, włoską zagadkę.

Oficjalnie nazywa się ona Lorenzo Crisetig i właściwie to wcale, by nie była zasadzką, gdybyśmy dla odmiany były mądrzejsze przed szkodą i ubiegło-środowy wieczór poświęciły na mecz Interu Mediolan z CSKA Moskwa. To właśnie podczas tego spotkanie Lorenzo "zasadzka" Crisetig oficjalnie i w całej swojej krasie objawił się światu debiutując w barwach włoskiego klubu.

Oczywiście słowo "debiut" kryje w sobie drugie dno, którym jest "on jest bardzo, bardzo, tak, bardzo że aż to ledwo przyzwoicie młody". Ma osiemnaście lat. Ale już za trzy miesiące będzie miał 19! Więc prawie jakby już miał 19! No.

Skoro już ustaliłyśmy, że uda nam się uniknąć niechcianej pedofilii, przejdzmy do reszty prezentacji. Oto ona:

Nie, żartujemy. To, że ma przeprzeprzprześliczny uśmiech rozkładający nas na łopatki,piękne czekoladowe oczy i nieodparty urok (niewinnego, acz przyprawiającego o grzeszne myśli) pacholęcia, to przecież nie wszystko. Powinnyście wiedzieć, że urodził się w miasteczku niedaleko Udine, swoje umiejętności piłkarskie szkolił w tamtejszych szkółkach i klubikach, aż po 14-letniego Lorenze upomniał się Massimo Moratti i sprowadził na San Siro. (

We włoskiej reprezentacji również stosunkowo szybko poznali się na jego talencie i aż do tej pory zaliczył występy chyba we wszystkich możliwych kategoriach wiekowych, aż do U-21. Obecnie jest jej najprawdopodobniej najseksowniej denerwującym się piłkarzem podczas odgrywania hymnu.

..chociaż podczas samego meczu też znowu nie wygląda jakoś wyjątkowo nieatrakcyjnie,

Skoro już ustaliłyśmy fakty, możemy wrócić do dalszej części prezentacji - czysto wizualnej części. Ekhm.

By teraz prawie równie okrutnie co dziewczyny z Kickette wystawić wasz obiektywizm i zdolność trzeźwego myślenia (pomimo niesprzyjających warunków zapierających dech w piersiach rysów twarzy) na próbę i zuchwale poprosić, by tak zupełnie na chłodno (apropo chłodu, czy tylko nam zrobiło się tak nagle gorąco), bez zbędnych emocji (żadnych pisków i innych "AWW!!!!!!!!!!"), zwyczajnie czysto skalkulowały podane wyżej wartości i podały nam wynik tego działania - CIACHO czy NIECIACHO?

Uuuups. Tak chyba wygląda "error" we włoskich kalkulatorach.