Bobby dostał ultimatum

Albo do połowy października określi się, czy będzie w stanie wrócić do ścigania, albo...

Albo w Renault może zabraknąć dla niego miejsca w przyszłym sezonie. Słowa, które można odbierać jako właśnie stawianie warunku Kubicy, wypowiedział wczoraj szef Renault, Eric Boullier. I to wcale nie tak, że w teamie przestano wierzyć w talent kierowcy czy też możliwość powrotu na poziom przed wypadkiem, ale nie można zapominać, że Formuła 1 to przede wszystkim wielki biznes.

Z jednej strony nie mogę pozwolić sobie na stratę Roberta, ale z drugiej muszę chronić interesy teamu. Muszę zbudować najlepszy zespół, a przynajmniej najlepszy na jaki nas stać. To będzie trudna decyzja, bo bardzo lubię Roberta i zależy mi, aby wrócił, ale do połowy października muszę mieć jasną deklarację. Wraca albo nie - powiedział Boullier.

No i cóż, chyba nie ma co się za bardzo emocjonować takim obrotem spraw, po pierwsze dlatego, że taka postawa zespołu jest w pełni zrozumiała, a po drugie, dopiero co menadżer Kubicy obwieszczał, że Robert jest na ostatniej prostej rehabilitacji i już pod koniec tego miesiąca powinien wsiąść do symulatora/samochodu niższej serii. A po trzecie, najlepiej poinformowany dziennikarz w Polsce, Mikołaj Sokół, już wielokrotnie na swoim blogu puszczał oczko, że jak nie Renault, to kto inny.

Wszystko, niezmiennie od 6 lutego, rozchodzi się o zdrowie i formę Roberta. Za którą - niezmiennie - trzymamy kciuki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.