Cesc Fabregas i Barcelona: czyżby wreszcie happy (?) end

No happy, jak happy, zależy dla kogo, ale end dla tej nieco przydługiej opery mydlanej już by się przydał.

Są takie momenty - rzadko, bo rzadko - kiedy wierzymy, że "Moda na Sukces" może się kiedyś skończyć. Na przykład kiedy Ridge Forester po raz kolejny zachodzi w ciąże z własną matką, która była uznana za zaginioną i nieżywą od 30 lat. Potem okazuje się, jak bardzo byłyśmy naiwne, i że przed nami jeszcze 3000 odcinków. Z saga transferową Fabregasa jest podobnie i za każdym razem kiedy już, już, Geri rozwija czerwony dywan, Puyol udaje małą dziewczynkę z kwiatami, a Villa i Messi malują złotymi literami transparent "Welcome home, Cescy..." okazuje się, że to jeszcze nie teraz. Więc i tym razem zachowujemy zimną krew i Wam radzimy to samo, bo akurat w tym przypadku ewangeliczna zasada "nie uwierzę, dopóki nie zobaczę" spisuje się nader dobrze.

A jednak, mimo wszystko tym razem, może nawet dzisiaj, może już i może w końcu.. . Wprawdzie, co Wenger potwierdzi, to Wenger zaprzeczy , ale... może...

Pytanie tylko czy to dobrze, czy źle? Zła będzie niewątpliwie sytuacja Arsenalu po ewentualnym odejściu Fabregasa, tak zła, że nawet nie możemy się współcieszyć z fankami Barcelony z powrotu króla (choć może miałybyśmy w końcu swojego Aragorna). Pewne jest, że Barcelona bez Fabregasa sobie poradzi, i tak cierpi już na kłopoty bogactwa i klęskę urodzaju, natomiast Arsenal bez Fabregasa...

Nie tylko straci siłę ofensywną, ale i prestiż. Zwłaszcza, że Samir Nasri ma iść do Manchetseru City, pogłębiając wielką dziurę ciachowości w środku londyńskiego pola i nie wiadomo, kto miałby ją załatać. Mówi się wprawdzie o niejakim Alanie Dzagojewie, który aparycją przypomina nieco młodego adepta kaukaskiej mafii...

embed

...(nie żeby to nie było hot), ale sądzimy, że koszulka z armatką na piersi może dać mu plus 10 do ciachowości ogólnej. Czy jednak to wystarczy by powetować stratę Fabregasa?

Co się stanie z naszym biednym Arsenalem? Serdecznie współczujemy trenerowi Wengerowi takiej niepewności na dzień przed inauguracją Premier League. Marouanne Chamakh przebąkuje coś, że Arsene mógłby sprowadzić na Emirates Yoanna Gourcuffa, ale czy to realne? Co sądzicie o całej tej sytuacji? No i najważniejsze pytanie: przejdzie czy nie przejdzie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.