Tłumy uśmiechniętych ludzi, często bez maseczek i bez zachowania dystansu społecznego. Dokładnie 49 155 widzów pojawiło się na stadionie w Queensland na meczu zawodów State of Origin, organizowanych od 1980 roku i będących jednym z najbardziej istotnych wydarzeń sportowych w kraju.
Jak podają australijskie media, starcie Queensland z Nową Południową Walią było największą impreza sportową na świecie, jaka odbyła się z udziałem tak licznej publiczności, od początku pandemii. W stanie Queensland, na terenie którego rozegrane zostało spotkanie, w przededniu meczu odnotowano tylko jedno nowe zakażenie koronawirusem.
Jak Australia opanowała wirusa? Za pomocą rozbudowanych obostrzeń. Melbourne było zmuszone w lipcu do wprowadzenia drugiego lockdownu po gwałtownym wzroście liczby przypadków zakażeń. W tym drugim co do wielkości australijskim mieście przybywało w ciągu kilku tygodni po 700 zakażonych dziennie. Rząd stanu Wiktoria, w którym leży Melbourne, zamknął wiele firm. Wprowadził nocną godzinę policyjną, która trwała 112 dni i stała się symbolem australijskiego podejścia do walki z pandemią. Nieczynne były bary, restauracje (możliwość sprzedaży na wynos), miejsca kultury. Każdy mógł się poruszać tylko w promieniu 25 km od domu (początkowo jedynie 5 km).
Australia wraca teraz powoli do normalności. Jak wynika z listopadowego badania nastrojów przeprowadzonego przez firmę Westpac, zaufanie konsumentów wzrosło do najwyższego od siedmiu lat. Jednak eksperci ostrzegają, że porównywanie Australii z innymi krajami jest trudne ze względu na różnice w geografii, klimacie, kulturze politycznej i przebiegu fali zakażeń. A także w liczbie ludności, bo Australijczyków jest tylko 25 mln.
Australijski rząd wciąż monitoruje bacznie sytuację epidemiologiczną. To, że w Queensland odbył się mecz, nie oznacza, że cały kraj funkcjonuje na tych samych zasadach. W sąsiadującym z Queensland stanie Południowej Australii od czwartku mieszkańcy nie mogą przykładowo wychodzić z domu, by uprawiać sport na świeżym powietrzu. Sytuacja jest dynamiczna i choć znacznie lepsza niż w większości krajów borykających się z pandemią, rząd nie zawaha się przed kolejnym lockdownem, jeśli odnotowano by istotne wzrosty zakażeń.