Dowiedz się więcej o wyprawie GloBall 2012 >>
Według miejscowych źródeł, czyli jedynej szkoły w wiosce, ponad 400. Niektórzy badacze twierdzą, że El Molo to najmniejsze plemię świata. Nawet jeśli jest gdzieś mniejsze, to stolica El Molo o nazwie El Molo na wyspie El Molo robi naprawdę wrażenie. Widzimy jakieś 30 maleńkich, okrągłych, uwitych z gałęzi chatek, 3 łodzie rybackie i 250 kilometrów niesamowitego, alkalicznego jeziora osadzonego na innej planecie. Dookoła tylko pustynia i góry, które wyglądają jak powierzchnia Marsa.
Tą powierzchnią Marsa jedziemy przed siebie, kończy się jakakolwiek droga. By zjechać do jeziora, pędzimy w dół korytem wyschniętej rzeki. Musimy pędzić, bo dno jest piaszczyste i przy mniejszej prędkości samochody zaczynają się zapadać. Gdy "Pagoda" dojeżdża już do plaży, ciężej załadowany "Gucio" tonie w piachu.
Zobacz filmy z podróży po Afryce - GloBall 2012 >>
Jego wyjęcie w piekielnym upale to mordęga. Praca łopatami w piachu jest syzyfowa. Trapy dosłownie w nim toną, a każdy metr "Gucia" do przodu to litry potu wylane przy ich wyciąganiu, bo znikają jakieś 30 - 40 cm pod ziemią. Trzeba ich szukać, nie przywiązaliśmy sznurków!!!
Niedaleko od El Molo rozbijamy obóz, w którym po raz pierwszy od jeziora Malawi (miesiąc temu?) możemy się wykąpać. Chrzanić krokodyle, musimy.
Ciąg dalszy artykułu znajdziesz na GloBall.pl ?