GloBall 2012. Czasem się Człowiek zdrowo Nairobi

Nasza praca w Nairobi to oczywiście nie przejazd samochodami przez slumsy, z robieniem zza szyb zdjęć ludziom w biedzie - jak zwierzętom w ZOO. My w tych slumsach mamy wysiąść i zrobić swoje - grając z ludźmi w nogę, sprawdzić, czy język GloBall zadziała i tutaj. Po meczu w Capetown mamy taką nadzieję, ale nie graliśmy jeszcze w takiej dzielnicy, w miejscu nazywanym przez wszystkich ?nigdy tam nie jedźcie?.

Dowiedz się więcej o wyprawie GloBall 2012 >>

Na takie dictum GloBall mówi: "oczywiście, że pojedziemy".

Slums to slums. Mnóstwo śmieci, małych budek w których toczy się rozbuchany handel, konstrukcje z folii, papieru, patyków i blachy, w których mieszkają ludzie. Budy przetykane blokami w kolorze błota, chaotycznie porozrzucanymi w bezmiarze brudu.

Ale ten slums w Nairobi to też prawdziwe mrowisko emocji. Tłumy ludzi, którzy biegając we wszystkich możliwych kierunkach, załatwiają swoje sprawy. A mają ich mnóstwo.

Gdy kolumna pięciu ciężko załadowanych samochodów GloBall wbija się to mrowisko, wszystko, co myśleliśmy i wyobrażaliśmy sobie na temat slumsów - nagle zbliża się gwałtownie - jakby fotograf włączył tryb makro i skrócił dystans do fotografowanego obiektu z kilometra do kilku centymetrów.

Ludzie ruszają się szybciej, wszystko robi się szczegółowe, hałaśliwe, tętni życiem. To właśnie tutaj matatu jeżdżą najostrzej, zapachy pachną najbardziej i najbardziej śmierdzą, a śmieci gdzieniegdzie płoną i dymią.

Zobacz filmy z podróży po Afryce - GloBall 2012 >>

Ludzie nie tylko machają do nas - wlewają się do samochodów, przez okna wnikają do naszych wnętrz ich dłonie, całe ręce, twarze i głosy. Są ciekawi, trochę zaskoczeni - tu nie wjeżdżają zazwyczaj tego typu samochody, jesteśmy jakąś anomalią.

Podróż przez slums to intensywne przeżycie. Gdy docieramy wreszcie na boisko, ogarnia nas żywioł małych dzieci, bardziej intensywny niż na wsi, natarczywy, śmiały, chwilami bezczelny.

Od samochodów co można oderwać, to się oderwie - wiemy o tym, wszystko mamy zabezpieczone, więc tracimy tylko jedno składane wiaderko z "Disco", nieroztropnie przyczepione gdzieś na wierzchu. Z drugiej strony te dzieciaki mają w sobie taką moc W sekundę nas oblepiają, a my dzielnie bierzemy na klatę cały tłum, nie wiejemy do bezpiecznych samochodów ;-)

Mecz jest super. Gramy właściwie cztery mecze zamiast jednego - jest zbyt wielu chętnych. Najpierw z małymi dziećmi, potem z nastolatkami, potem z dorosłymi, a na koniec organizujemy jeszcze mecz babski - kobiety z zespołu GloBall grają z kobietami z Mathare Slums.

Ciąg dalszy artykułu znajdziesz na GloBall.pl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.