GloBall 2012. Z nadzieją do Domu Nadziei

Przed nami długa droga do Domu Nadziei w Lusace. To będzie ważne miejsce na trasie GloBall, ale nie oznacza to, że mamy pędzić przed siebie bez pomysłów na fajne materiały dodatkowe.

Dowiedz się więcej o wyprawie GloBall 2012 >>

Ruszamy z Mukuni rano, mając nadzieję zdobycia oryginalnego ujęcia piłkarskiego, o którym rozmawiamy w nocy z Goldenem - jego sąsiad pracuje obok w parku narodowym, w którym może damy radę zagrać w piłkę z młodymi lwami.

Są to wychowane przez ludzi kocięta, których rodzice zginęli zbyt wcześnie, by mogły przetrwać samodzielnie. Tolerują ludzi, a piłkami bawią się często, z katastrofalnym zwykle skutkiem - dla piłek ;-)

Udaje się! Kopanie z nimi w piłkę generuje sporo emocji, ale mamy to! Jurek bohatersko drybluje z dwójką dorastających Królów Zwierząt, a piłka, pokiereszowana pazurami, trafia do naszej spec kolekcji GloBall, w której gromadzimy najwybitniejsze okazy. Trafią one do dwóch muzeów w Polsce i na aukcje WOŚP.

W czasie dwóch dni drogi spotkaliśmy ekipę 6 Czechów, podróżujących po Zambii z plecakami, lokalnymi autobusami i na piechotę. Super jest zobaczyć w sercu Afryki Braci Słowian. Jako, że u nas akurat wypadły podwójne urodziny (Antosia i Marja, sto lat!!), organizujemy naprędce polsko-czeską kolację.

Tradycyjnie już w kuchni szaleje Paparazzi, Czesi wyciągają domową śliwowicę z Ołomuńca, wszyscy cieszymy się wzajemnie ze spotkania z pobratymcami.

Zobacz filmy z podróży po Afryce - GloBall 2012 >>

W rozmowach dominują Krecik, Helena Vondrackova, Karel Gott, Rumcajs i Jozin z Bazin. Jest bomba, a bohaterami wieczoru zostają śpiewający rzewnie po włosku Paparazzi i snujący heroiczne opowieści zabójca wściekłego Szakala - Doktor Robert. Czeszki nie mogły oderwać wzroku ;-)

Rano ruszamy do Lusaki, ale po drodze zjeżdżamy jeszcze do Chikumi Mission, jakieś 200 kilometrów od stolicy. Czeka tu na nas Brat Jacek, człowiek, dzięki któremu umówiliśmy się na mecz z dziećmi z "Home of Hope" w Lusace.

Brat Jacek Rostowski każe nazywać się po prostu Jackiem. Pracuje w Zambii już 8 lat. Ma tu, w Chikumi, miesiąc służbowych rekolekcji, nie może być niestety z nami w Lusace. Ale przynajmniej mamy czas zrobić mu kawę i pogadać pół godziny o naszym zadaniu i miejscu najbliższego meczu. Oraz o pracy Jacka, bo to ona nas tu sprowadza.

Dowiadujemy się mnóstwa ciekawych rzeczy o Zambii. Jacek - podobnie jak wcześniej Bogusław w RPA - jest nowoczesnym, mądrym i otwartym człowiekiem. Jego codzienna praca to walka z biedą i najtrudniejszymi problemami, jakie nurtują w Zambii zwykłych ludzi. Lata, spędzone na linii frontu walki z ubóstwem, nie starły z twarzy Jacka pełnego optymizmu uśmiechu i bardzo pozytywnego usposobienia. On również widzi Afrykę tak, jak my - to kontynent radości, nie smutku. Mimo wszystko, a nawet - przede wszystkim.

Ciąg dalszy artykułu znajdziesz na GloBall.pl >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.