Mógł trafić do Legii, teraz chce podbić Ligę Mistrzów. Ale gdyby nie lenistwo, osiągnąłby więcej

Kiedyś chciała go Legia Warszawa, a potem największe kluby świata. Jednak Josip Ilicić, specjalista od pięknych goli i gwiazda Serie A, przez swoje lenistwo i hipochondrię nigdy nie zagrał w wielkim klubie. W środę wieczorem może się jednak okazać kluczowy w starciu 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Atalantą Bergamo a Valencią.

Latem 2010 roku Marek Jóźwiak, ówczesny dyrektor sportowy Legii, pojechał do Słowenii, aby ściągnąć Josipa Ilicicia do Warszawy. - Świetny strzał, sposób poruszania się, nienaganna technika. Od razu było widać, że to kawał piłkarza i wielki talent. Zaoferowaliśmy za niego 400 tysięcy euro, ale Maribor żądał 600, więc nie mogliśmy spełnić ich oczekiwań. Później mówiono, że w moim raporcie o Słoweńcu informowałem, że choć jest świetny w ofensywie, to mało pracuje w defensywie, co miało zniechęcić Jana Urbana, ówczesnego trenera Legii. To nie była jednak prawda. Przecież dzisiaj dalej tak gra, a występuje w Lidze Misztów. Transfer upadł tylko ze względu na pieniądze. Później okazało się, że nie tylko Legia go chciała. Nagle zaczęło się nim interesować więcej bogatszych klubów, przez co cena Ilicicia ostatecznie znacząco wzrosła - wspomina Jóźwiak.

Zgłosiło się Palermo, które zapłaciło za 22-latka aż 2,3 miliona euro. Trzeba jednak zaznaczyć, że Ilicić nieco przypadkowo trafił do Włoch. W sierpniu Palermo mierzyło się w eliminacjach do Ligi Europy z Mariborem, ale skauci włoskiego klubu obserwowali Armina Bacinovica. Jednak dobry występ Ilicicia sprawił, że na Sycylię trafili obaj piłkarze Maribora. Dziś 32-letni Ilicić jest gwiazdą Serie A, a Bacinović od lata 2018 roku szuka klubu. W Serie A rozegrał zaledwie 45 meczów (strzelił dwa gole), a następnie tułał się po mniejszych klubach, jak Hellas Verona czy Virtus Lanciano. Ale wróćmy do Ilicicia.

Ilicić, czyli "babcia"

W pierwszym sezonie w Palermo zdobył 12 bramek i zaliczył tyle samo asyst. Wydawało się, że niedługo trafi do czołowych klubów Europy, interesowały się nim m.in: Liverpool i Juventus. Ostatecznie, po trzech latach spędzonych w Palermo, podpisał kontrakt z Fiorentiną. Europejscy giganci obawiali się zainwestowania w Ilicicia, bo ten często łapał kontuzje. Podobno nie wynikało to tylko z pecha, ale raczej z jego charakteru. Nie przykładał się do treningów, a i uchodzi za hipochondryka. W Atalancie, która latem 2017 roku kupiła go za niespełna sześć milionów euro, otrzymał nawet pseudonim "La Nonne", czyli babcia. - Już go nie pytam: "jak się czujesz?", bo z góry wiem co odpowie. Zawsze mówi, że coś mu dolega. - opowiadał w rozmowie z "Corriere dello Sport" Gian Piero Gasperini, trener Atalanty.

Ale to właśnie w Bergamo, pod okiem Gasperiniego, którego już wcześniej spotkał w Palermo, zalicza najlepszy okres w karierze. W pierwszym sezonie w Atalancie zdobył 11 bramek i zaliczył 8 asyst w Serie A. Dorzucił do tego cztery trafienia i dwie asysty w Lidze Europy. Jednak początek kolejnego sezonu sprawił, że kibice Atalanty na moment zamarli. W wyniku poważnej infekcji węzłów chłonnych opuścił pierwszych dziewięć meczów sezonu.

- Nie mogłem spać, bo wciąż myślałem o swoim przyjacielu Davide Astorim [tragicznie zmarłym kapitanie Fiorentiny] i o tym, że może mi się przytrafić to samo. Że umrę we śnie, że już nigdy się nie obudzę. Byłem przerażony. Zastanawiałem się: co jeśli to samo mnie spotka? Co się stanie, gdy nie mógłbym już nigdy więcej zobaczyć swoich córek? To był moment, w którym bałem się pójść spać, dopiero ostatnio to minęło - mówił w listopadzie 2018 roku w rozmowie z „Corriere dello Sport”. Na szczęście choroba wcale nie okazała się groźna, a ilicić zdołał zakończyć sezon z 13 golami i 9 asystami. Miał ogromny wkład w sukces Atalanty, która po raz pierwszy w historii awansowała do Ligi Mistrzów.

Atalanta, czyli wymarzony ekosystem

Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawało się, że Ilicić, choć niewątpliwie ma talent, aby grać w czołowych klubach Europy, to - ze względu na nierówną formę, hipochondrię i lenistwo - nigdy już nie usłyszy na żywo hymnu Ligi Mistrzów. Ale jednak projekt w Bergamo jest szczególny, jakby idealnie skrojony pod Ilicia.

Atalanta to klub, który słynie ze świetnego skautingu i sumiennej pracy z młodzieżą. Jednak od 2016 roku najważniejszą tam postacią jest Gasperini, który - z wyjątkiem epizodu w Interze Mediolan - nigdy nie pracował w wielkim klubie, ale we Włoszech ma uznaną renomę.

- Pracowałem z Jose Mourinho, Carlo Ancelottim i Rafą Benitezem, ale nikt nie może równać się z Gasperinim. On mnie najwięcej nauczył zarówno pod względem taktycznym, technicznym, jak i po prostu ludzkim. To wspaniały człowiek - taką laurkę wystawił mu Thiago Motta, były reprezentant Włoch a obecnie, cytowany przez portal football-italia.com.

Wizja futbolu wg. Gasperiniego to całkowite przełożenie wajchy na ofensywę. W składzie nie zobaczymy gwiazd światowego formatu, ale roi się od utalentowanych ofensywnych piłkarzy, jak: Alejandro Gomez, Duvan Zapata, Luis Muriel czy właśnie Ilicić. Grają najpiękniejszą piłkę w Serie A i zdobywają najwięcej bramek. W tym sezonie niemal na pewno obronią tytuł najbardziej bramkostrzelnej drużyny na Półwyspie Apenińskim. Po 24 kolejkach obecnego sezonu Atalanta jest czwarta, ale zdołała już strzelić 63 gole. Dla porównania: Juventus ma 43 trafienia, a w innych ligach: Liverpool (61), Real Madryt (46), Bayern Monachium (62).

32-letni Ilicić ma w tym spory udział, bo zdobył 14 bramek i zaliczył pięć asyst. Choć ofensywny pomocnik mierzy 190 cm, to jest świetnie skoordynowany ruchowo, ma bajeczną techniką i genialny strzał z lewej nogi. - Jego atuty polegają na tym, że może robić wszystko i w dodatku dobrze. Ma kapitalną koordynację ruchową. Nigdy w życiu nie widziałem zawodnika, który wygląda jak manekin, ale jednocześnie posiada jakąś niesłychaną zdolność przemieszczania się. To nasz najbardziej uniwersalny piłkarz - wylicza Gasperini. Ale przede wszystkim w grze Słoweńca widać luz i swobodę, o jakiej wielu może tylko pomarzyć. Zobaczcie jego bramkę z niedawnego meczu z Torino (7:0):

To jednak nie była jego najpiękniejsza bramka w karierze. Takiej pewnie nawet nie da się wybrać, bo niemal każde jego trafienie jest urokliwe. Obok Fabio Quagliarelli, króla strzelców poprzedniego sezonu, nie ma w Serie A większego specjalisty w tej dziedzinie. Zresztą, sami oceńcie:

 

Kontrakt Ilicicia z Atalantą właśnie został przedłużony do 2022 roku. I chyba to najlepszy pomysł na kontynuawanie kariery. Historie poprzednich gwiazd klubu (np. Francka Kessiego, Roberto Gagliardiniego, Andrei Contiego, Mattii Caldary, Leonardo Spinazzoli czy Bryana Cristante) pokazują, że po opuszczeniu Bergamo trudno potwierdzić klasę w nowym otoczeniu. Na razie Iliciciowi wyzwań jednak nie brakuje. Już w środę o godz. 21 Atalanta zmierzy się z Valencią 1/8 finału LM.

Więcej o:
Copyright © Agora SA