Barcelona. Dla Katalończyków to nie był perfekcyjny finał Ligi Mistrzów, ale pokazujący, że nawet w trudnym momencie połączenie dwóch stylów wychodzi im znacznie lepiej niż uparte trzymanie się jednego. A połączenie było idealne. Przecież w pierwszej połowie oglądaliśmy zespół dominujący, drużynę pomocników (Iniesta i Rakitić wykombinowali pierwszego od 28. lutego gola w którym nie był bezpośrednio zamieszany żaden zawodnik z trio MSN), by potem zobaczyć, jak Barcelona - ławą, piątką graczy! - gna z piłką sześćdziesiąt metrów na bramkę Buffona.
To Barca na miarę wymagań współczesnego futbolu, dbająca o każdą fazę gry, czująca się w każdej przynajmniej dobrze - choć z tym pressingiem Juventusu obrońcy mogli radzić sobie lepiej. Jednak każde dobre słowo powiedziane o zmianach potrzebowało znaczącego triumfu. To, że udało się wygrać trzy trofea już w pierwszym sezonie, świadczy o kolejnym mocnym odciśnięciu piętna Barcy na tym sporcie. "Pokazaliście nam, jak możecie nas pokonać, to teraz my to przejmiemy, dodamy do repertuaru, dopracujemy i znów będziemy absolutnie najlepsi". I dziś tacy są.
Finisz ekstraklasy i mistrzostwo Lecha Poznań. W ostatniej kolejce "Kolejorz'' tylko zremisował bezbramkowo z Wisłą Kraków, ale zdobył punkt, który był mu potrzebny do zdobycia siódmego w historii i pierwszego od pięciu lat mistrzostwa Polski.
Losy mistrzowskiego tytułu ważyły się do ostatniej chwili. Jeśli Wisła Kraków zdobyłaby w Poznaniu gola, mistrzem Polski zostałaby Legia, która ograła u siebie Górnika 2:0.
Sędziowie walki Johnny Muller - Tomasz Masternak, którą Polak ostatecznie przegrał na punkty, mimo iż jego rywal dwa razy leżał na deskach.
''Sprawa jest prosta jak konstrukcja cepa - dwóch ślepych facetów sędziowało ten pojedynek i wytypowało wygraną Mullera. Trzeci, jeszcze przytomny, dobrze przeczytał obraz walki. To jest cały boks, który jest sportem bardzo niewymiernym. Sędziuje się tak jak zapraszający by sugerowali. Muller wygrał, patrząc bardzo przychylnym okiem, góra cztery rundy. To wszystko. Jednak dwóch sędziów widziało inaczej. Totalne nieporozumienie. Steve Wonder na galopującym koniu widziałby wygraną Masternaka, a nie widziało dwóch cymbałów, którzy byli sędziami'' - powiedział komentator bokserski Andrzej Kostyra w rozmowie z blogiem pogongu.wordpress.com.
Efektowny wypadek w serii GT4 na austriackim torze Red Bull Ring. Jörg Viebahn (biały Aston Martin) zaatakował jadącego żółtym Sinem R1 GT4 Rosena Daskalova na ostatniej prostej, walcząc o czwarte miejsce. Cała sytuacja mogła skończyć się tragicznie, na szczęście nikomu nic się nie stało.
Wracamy do szatni Barcelony. Gerard Pique nie krył swojego szczęścia po końcowym gwizdku sędziego. W szatni zapalił triumfalne cygaro, by później wraz ze swoją partnerką, kolumbijską piosenkarką Shakirą pójść w tango. Oczywiście nie zapomniał pochwalić się tym na swoim Instagramie.
Zapytany, jaki ma plan po wypaleniu cygara, odpowiedział:
"Na razie cieszę się ze zwycięstwa, a potem się upiję". Jak zapowiedział, tak zrobił. Efekty można znaleźć na jego koncie na instagramie.
Sebastian Vettel coraz lepiej czuje się w Ferrari i szybko uczy się języka włoskiego. Podczas piątkowych treningów w ten sposób komunikował się w garażu ze swoimi mechanikami. Napis w wolnym tłumaczeniu oznacza ''pie***y deszcz"
Tak Rafał Stec z ''Gazety Wyborczej'' skomentował zakończenie sezonu w ekstraklasie.
151 - tyle meczów w Lidze Mistrzów rozegrał żegnający się z Barceloną Xavi. Sobotni finał był jego ostatnim występem w barwach ''Dumy Katalonii''. Nikt nie ma więcej spotkań na koncie.
Lech Poznań - Wisła Kraków 0:0 LUKASZ CYNALEWSKI
Xavi i Luis Enrique ALBERT GEA/REUTERS