Młodziutki duński bramkarz zrobił na szwedzkich mistrzostwach prawdziwą furorę. Wygląda na to, że szturmem wziął również Wasze serca, choć co najmniej 1/3 redakcji entuzjazmu nie podziela dopatrując się w nim podobieństwa do seryjnego mordercy z pierwszego sezonu Dextera. (No co?) Jest to jednak ta sama część, która w niedawnym czasie zdążyła już porównać połowę uczestników mundialu do Bartosza Opani oraz pomylić członków Backstreet Boys, nie ma zatem najmniejszego powodu by zawierzać jej opinii.
Młodemu Francuzowi, póki co, ciężko jest przebić się do pierwszego składu i zabłysnąć w gronie bardziej znanych i doświadczonych kolegów z reprezentacji, ale przed nami takiego potencjału nie da się ukryć.
Szwedzki piłkarz to kolejna młodziutka, bo 22-letnia zaledwie, propozycja. Redaktorka znowu nie jest jakoś szczególnie zachwycona, ale są takie chwile, kiedy chciałaby nim być.
Nawet gdyby młodszy z braci Jureckich kontuzji nabawił się potykając się na bramce na lotnisku i szwedzki mundial zakończył się dla niego na Okęciu, nadal pewnie byłby mocnym pretendentem. Zgodnie z przewidywaniami, Michał do konkursu głównego zakwalifikował się z trzeciego miejsca, choć cały czas mocno po piętach deptał mu Bogdan Wenta. Ostateczne zwycięstwo przypadło jednak jego udziałowi, a w rezultacie nasza pierwszą polską propozycją jest "Dzidziuś" właśnie.
Jeśli oglądałyście jakikolwiek spotkanie Hiszpanów na tych mistrzostwach, musiałyście zauważyć gracza z numerem 3, który mimo młodego wieku jest jedną z czołowych postaci reprezentacji swojego kraju. W meczowej akcji prezentuje się tak:
Kolejne odkrycie prosto z reprezentacji Danii. A wiedziałyście, że w meczu półfinałowym Jesper biedactwo złamał noc co oczywiście nie przeszkodziło mu w wystąpieniu w finale? I czy musimy w ogóle dodawać, że nigdy nie wyglądał tak pociągająco jak wówczas gdy po końcowym gwizdku stał samiutki ze smutkiem w podbitym oku?
Argentyńskie ciasteczko to dowód na to, że z aparycją cherubinka można mimo wszystko zrobić karierę w światowej piłce ręcznej.
Kiedy wstawałyśmy dzisiaj rano, miałyśmy mocne postanowienia nie zjedzenia pączka na śniadanie i nie zagłosowania na Marcina Lijewskiego. Jedna z tych czynności się udała, ale nie powiemy która.
Pamiętacie jeszcze te odległe czasy, kiedy Polska wygrywała na inaugurację turnieju z Słowacją, my miałyśmy nadzieje medalowe, a Słowacy Ladislava Tarhaia?
Największa chyba gwiazda europejskiej piłki ręcznej zaskoczyła nas na tym mundialu bujną brodą, ale cóż, Nikola to nadal Nikola.
Gracze zespołów, które miały to nieszczęście nie spotkania Polski na swojej drodze tudzież zawędrowania do strefy medalowej, ucierpiały pewnie nieco z braku ekspozycji, ale o takich piłkarzach jak Uwe Gensheimer z Niemiec zapomnieć przecież nie można.
Czas na ostatnią już polską propozycję. Nasza odwieczna słabość do Grześka na tym mundialu uległa odświeżeniu i wzmocnieniu. Wierzcie lub nie, ale są wśród nas takie, które gdyby podstawić im sondę z dwoma opcjami: Lijewski i Tkaczyk, bez wahania zagłosowałyby na tego drugiego. True story.
Gdyby się uprzeć, można by do boju w plebiscycie wrzucić prawie całą duńską kadrę. Postanowiłyśmy jednak ukrócić nieco te skandynawskie zapędy, ale Bo musiał zostać, bo ta noc to ona płacze deszczem , w tle jest Mikkel Hansen, yhhm, bo tak.
Trochę po znajomości i przez wzgląd na dawne czasy, ale jakież by to były wybory szczyporniakowego mistera bez Norwega, z udziałem którego i trykotu bramkarskiego mamy takie miłe wspomnienia?
Dla fanek długich włosów i dojrzałego francuskiego uroku mamy natomiast najlepszego obrotowego mistrzostw.
I cóż tu więcej dodać. Listy miłosny redaktorki napisane, nachalna perswazja w całym tekście poczyniona. Mikkel, Mikkel, Mikkel.
ruby blue