Nie tylko nam nie podoba się, że na dworze jest jakieś minus 347815 stopni, śnieg nie jest różowy i zasypuje drzwi naszej redakcji, a my same ani trochę nie zamarzamy tak stylowo jak Pique. Ach, wyraźmy swoją frustrację wspólnie z naszymi ulubieńcami.
Pacholęca blond fryzurka, niewinna emo-grzywka i słodkie dziecięcy usteczka to tylko mylące pozory. W Holgerze Badstuberze drzemie dzikie zwierze, które uwalnia się z niego na dźwięk gwizdka sędziego. Osobiście nie chciałybyśmy w pobliżu, gdy wymachuję rękami niczym obezwładniony gniewem wiatrak, podskakuje w miejscu trzykrotnie i strzela prawdziwego rasowego biczfejsa (z przewróceniem oczu włącznie).
Nie, po chwili zastanowienia, chciałybyśmy. Oj, chciałybyśmy. Grrr...
''Wyrastanie z uroczego chłopka-roztropka w pociągającego mężczyznę''. Etap drugi: Krok piąty: strzelanie biczfejsów. Zaliczone.
Nie pytajcie nas dlaczego wszyscy Niemcy uważają ręce na biodrach za obowiązkowy element biczfejsa. Może myślą, że to "+10 do groźnego wyglądu". Nie będziemy ich rozczarowywać.
Foch z przytupem, melodyjką i zmierzwioną grzywką. Na całe życie nawiasem mówiąc. Dobrze mówimy, Bojan?
Absolutna nowość w tym gatunku, coś czego jeszcze nie widziałyście, najświeższy produkt subkultury biczfejsów: ''biczfejs dance''. Dziś specjalnie dla nas w premierowym wykonaniu przez wicekróla naszej rubryki i posiadacza najsłodszych piegów na świecie. Fernando, pozwól...
Och, czas rzucić wszystko i zostać tancerką "biczfejs dance".