Po długiej i nierównej walce byka z parowozem, czyli Ciach z ich systemem informatycznym, wręczamy Wam cieplutki raport z oblężonych boisk, różowego stanu obuwniczego, nowych fryzur, czerwonych zwycięstw i niebieskich radości. Enjoy!
Mario, naprawdę, mógłbyś na chwilę przestać być tak nieznośnie przystojnym? Aż oczy bolą...
Tymczasem u lokalnego rywala wszystko idzie jak po maśle, i błękitni z Rzymu wciąż dzierżą zaszczytną palmę pierwszeństwa w serie A. Choć zdarza im się wygrywać bardzo skromnie - jak na poniższym przykładzie...
...ale przecież coraz bardziej przekonujemy się do ciachowości tej drużyny - bo zresztą nei jest trudno przekonać się do druzyny, której bohaterem jest Muslerka. Załączmy więc filmik z szatni przesłany nam przez Anię - "Filmik mało "pikantny", ale ważne że jest. I Muslerka się pojawia, a gdzie Muslera- tam impreza :D"
Zatopione w bezbrzeżnych oceanach oczu Claudio Marchisio miałyśmy ogromne trudności ze skupieniem się na spotkaniu, w którym Zlatan bardzo się starał, choć strzelił tylko jedną bramkę, wygrał zaś Juventus po golu nieocenionego Alessandro Del Piero. Co na to Milan przed dzisiejszym starciem z Realem? Bo ileż można zachwycać się jednym swetrem?
Wydaje nam się, iż możemy to uczcić minutą profesjonalnego biczfejsa (wytropionego przez Dominikę)...
...odesłaneim do przeuroczego filmiku jaki funduje nam oficjalna strona Liverpoolu, a o którym donosi shanti i pięnym okazem czerwonej radości pochodzącym z listu nadesłanego przez karminkę:
A jest to właściwie tylko pretekst do pokazania Wam powyższego zdjęcia Didiera Drogby, który w przeuroczy sposób demonstruje konfuzję, zdziwienie, niedowierzanie i niezgodę na otaczającą rzeczywistość. Wyciąć, oprawić w ramki, powiesić nad lustrem.
Królewscy nadal zajmują pierwsze miejsce w Primiera Division, a my dajemy Wam pod rozwagę kilka arcyważnych problematów filozoficzno - egzystencjalnych:
a) jaki udział mają w tym podarowane Królewskim przez naszą redakcje różowe korki dająće +10 do słodkości, +5 do lansu i +13 do zabójczej precyzji strzeleckiej? Grace donosi, że w takowych, ku uciesze gawiedzi pomykają Crostiano Ronaldo, Gonzalo Higuain i Mesut Ozil (o czym pisałyśmy już tydzięn temu). (Podobno na tych Ozila, gdzieś z tyłu języczka widnieją maleńkie inicjały r.b.)
b) Co miał na myśli Jose wybierając się z Cristiano Ronaldo do tego samego fryzjera? Czy w madryckich salonach fryzjerskich są promocje 2 w cenie jednego? - zapytuje z niepokojem Kate przesyłając nam te zdjęcia:
Pamiętamy dokładnie, że wśród wielkich zasług The Special One'a jest także pozbawienie Miszy Ballacka tych okropnych, zaokrąglonych strączków nad czołem i zastąpienie ich zgrabnym jeżykiem. Tym razem udało mu się dokonać niemożliwego i zniwelować żel na głowie Cristiano Ronaldo. Jose - z każdym dniem budzisz w nas coraz świętszą grozę, coraz większy podziw, coraz ogromniejszy szacunek. Wow. Jose, Ty to jednak jesteś.
To samo zdanie pełne nabożnej czci mogłybyśmy skierować pod adresem Pepa Guardioli. No bo tak wziąć i wygrać z Sevillą 5:0, z taką nonszalancją, z taką lekkością i wdziękiem - wow, Pep, Ty to jednak jesteś... Połechtany naszą atencją Leo Messi strzelił dwa gole, dwa dołożył David Villa, co możemy chyba uczcić zapierającym dech w piersiach zdjęciem nadesłanym przez Chicę (patrz wyżej)
...łzy, które otrzeć mógł tylko... ale oddajmy głos feowe:
Jako namiętna fanka Sevilli (no dobrze, Jesusa Navasa też ;p) jestem oficjalnie zrozpaczona na na cały następny tydzień z racji tego, iż Andaluzyjczycy przegrali aż 0:5 z Barceloną. kiedy lały się ze mnie rzewne łzy żalu i poczucia niesprawiedliwości, mimo całej mojej miłości do przynajmniej 12 zawodników Barcy, na osłodę zranionego serca nasi kochani chłopcy pokazali, że odrobili wreszcie porządnie zadanie domowe i nastąpił ten najcudowniejszy, piękny i mistyczny moment meczu jakim jest wymiana koszulek. okej, nooooo... zzz..aa.r.....a...zz ppp...o gg....o....l....aaa......c...........h (ojej, aż mnie całe ciało boli, takie to było trudne do wypowiedzenia!). może David nie składa się z zaj***ci i klaty Forlana a jedynie z z***ci i klaty Villi, ale za to jest Królem. Królem Biczfejsów i Antidotów Jakie Mogą Osłodzić Moje Ponure Życie Kiedy Sevilla Przegrywa Mecz (na którym w dodatku zabrakło naszego natchnionego przez Boga cud-chłopca, ale to tak marginalnie). co prawda było kilka innych CIEKAWYCH momentów w tym czasie (nie bijcie!), ale byłam tak zahipnotyzowana, że dopiero po kilku sekundach udało mi się wykazać jako taką przytomnością umysłu i wcisnąć klawisz print screen (ha! to chyba jedyna zaleta oglądania meczy na komputerze. albo przynajmniej jedna z dwóch). W każdym razie mecz Barcy z Sevillą pomimo porażki mych ulubionych uznaję za udany. były gole, ciacha, biczfejsy, cieszynki, nie-cieszynki (przyp. - Dani Alves), zbliżenia na Pepa Guardiolę (czy Wy wiecie, że on myśli nad przejściem do Man U i opuścić Barcę?!) , klaty i to w dodatku nagie, czerwone i żółte kartki i tylko jakoś mi brakowało tego boskiego pierwiastka w andaluzyjskiej drużynie, która już w ogóle wyniosła by ten mecz do najwyższego poziomu sfery sacrum. ale to znowu tak marginalnie.
Do Poznania przyjechali Wiślacy, i odjechali boleśnie poturbowani na ciele, duchu i honorze. I choć to oni zaczęli (dopiero w drugiej połowie) strzelanie przy Bułgarskiej, to Kolejorz zareagował na to niczym ranny Lech Lew rzucając się w koło na oślep i raniąc boleśnie, krwawo, śmiertelnie.... A bramka Injaca to chyba, zgodzicie się z nami, jedna z bardziej urodziwych bramem tego sezonu...