Ostatnio niezbyt dużo pisałyśmy o Lewym. To znaczy może i wspominałyśmy, o - i to jest dobre słowo: wspominałyśmy. Robert nie strzelał bowiem goli i ogólnie grał bez błysku. Aż nadeszła sobota i mecz Bayernu z Hannoverem 96. Lewandowski dwa razy trafił do siatki, dwa razy uczynił to też Arjen Robben i klub z Monachium wygrał 4:0. A o naszym napastniku znów jest głośno. Nie tylko z powodów czysto piłkarskich. Ale najpierw gole:
Czym jeszcze błysnął Lewy?
- pocałunkiem z żoną:
Lewandowski scored a brace for Bayern last night then later he completed his hattrick... pic.twitter.com/78vERwX065
? Transfer Sources (@TransferSources) październik 5, 2014
-selfie z żoną i przyjaciółmi:
[fot. www.facebook.com/rl9official]
- udziałem w Oktoberfeście (również z żoną):
[fot. www.facebook.com/rl9official]
A tu jeszcze z przyjaciółmi:
Cześć Xabi, cześć Nagore. Czyżby jakaś nowa piłkarska przyjaźń?
Po raz drugi z rzędu stawiamy to pytanie, ale odpowiedzi nie znamy. Borussia świetnie sobie radzi w Lidze Mistrzów, ale w Bundeslidze znów przegrała, tym razem z Hamburgerem SV. Dla rywali było to pierwsze zwycięstwo w tym sezonie! Dortmundczycy na wygraną w lidze czekają od 13 września. W tabeli zajmują dopiero 14. miejsce. A gola stracili w sobotę tak:
Pomeczowe miny mówią wszystko:
MARTIN MEISSNER/AP
A tu jeszcze kontuzji nabawił się kolejny piłkarz: Marcel Schmelzer. Jakby tych urazów było w Borussii mało. Dobra, dajemy zdjęcie Matsa na pocieszenie:
INA FASSBENDER/REUTERS
Za nami siedem kolejek Primera Division, a Barcelona jeszcze nie straciła gola! To oznacza, że Claudio Bravo ustanowił rekord ligi w liczbie minut z czystym kontem, biorąc pod uwagę spotkania od początku sezonu. Poprzedni trwał od 1977 roku!
Claudio przyjął rekord ze spokojem:
Andres Kudacki (AP Photo/Andres Kudacki)
A rekord ten został ustanowiony w meczu z Rayo Vallecano, który Barcelona wygrała 2:0. To były dwa zabójcze ciosy. Najpierw Messi w 35. minucie:
Potem Neymar w 36. minucie:
To jeszcze trochę Neymara w wydaniu niepiłkarskim:
Piłkarze z Madrytu nie mieli litości dla Athletiku Bilbao i wbili mu aż 5 goli, nie tracąc żadnego. Hat trickiem popisał się Cristiano Ronaldo, który w tym sezonie Primera Division strzelił już 13 goli! Dwie pozostałe bramki dołożył Karim Benzema. Ale co tam gole, patrzcie na cieszynkę:
James, tęskniłyśmy.
Bardzo.
W sumie to nie wiemy, czy nam się ten mecz podobał, czy nie. Emocji było co niemiara, ale część z nich chyba sprokurował sędzia. A jeśli sędzia, to oznacza, że pojawiły się z jego strony błędy. Fakty są jednak takie, że w hicie Serie A 3:2 wygrał Juventus, a aż trzy gole padły po rzutach karnych. Pozostałe dwie bramki były za to magiczne.
Oto akcja Romy wykończona przez Juana Manuela Iturbe:
A to zwycięski gol strzelony przez Leonardo Bonucciego:
W bramce Romy cały mecz rozegrał nasz Łukasz Skorupski, który przy straconych golach nie miał nic do powiedzenia. A my odkryłyśmy, że Łukasz lubi sobie robić selfie:
[fot. www.facebook.com/pages/Łukasz-Skorupski]
[fot. www.facebook.com/pages/Łukasz-Skorupski]
[fot. www.facebook.com/pages/Łukasz-Skorupski]
I że ma ładny uśmiech:
[fot. www.facebook.com/pages/Łukasz-Skorupski]
Juventus wygrał. Claudio nie musi więc już być smutnym panem robiącym "Ciao". Może być wesołym panem, który chce pożreć głowę Leonardo Bonucciego:
[fot. www.facebook.com/pages/Claudio-Marchisio]
Manchester United tym razem wygrał. Wygrał dzięki golom Angela Di Marii i Radamela Falcao, ale wygrał też dzięki fantastycznym interwencjom bramkarza. David De Gea obronił rzut karny, a potem dokonywał w bramce cudów, odbijając niemal każdy strzał piłkarzy Evertonu. Ostatecznie skapitulował tylko raz.
Patrzcie, jak grał De Gea:
My wyglądałyśmy i wciąż wyglądamy tak:
Nie no, trochę przesadzamy, może nie od razu KSW. Panowie na początku meczu Chelsea z Arsenalem wdali się po prostu w przepychankę. Na stronę inicjującą wygląda - co może trochę dziwić - Arsene Wenger. Nie wykluczamy jednak, że Jose szepnął wcześniej ze dwa słowa, a Francuz zwyczajnie przeniósł konflikt na nowy poziom. Chociaż Jose wygląda tu tak niewinnie. Zresztą, zobaczcie same, jak to wyglądało:
Walkę trenerów może by i wygrał Arsenal, ale na boisku lepsi byli piłkarze Chelsea. Gole strzelili Eden Hazard i Diego Costa:
A tu jeszcze radość po golu Diego Costy (uwaga: cieszynka zawiera Cesca Fabregasa, fanki Arsenalu: oglądacie na własną odpowiedzialność):
A co Wy najbardziej zapamiętałyście z piłkarskiego weekendu?