Do meczu Polaków z Kamerunem już może nie wracajmy, nie dramatyzujmy, dzisiejsze starcie z Argentyną pokaże, czy to było tylko potknięcie, czy rzeczywiście jest się czym martwić. Paweł Zagumny twierdzi, że może i dobrze się stało:
Ten mecz i tak do niczego się nie wlicza a na takich turniejach zdarzają się słabsze mecze. Praktycznie przez dwa sety nie mogliśmy znaleźć sposobu na Kameruńczyków. Później uspokoiliśmy swoją grę, rywale zaczęli się mylić a następne dwa sety były pod naszą kontrolą. Wszyscy spodziewali się łatwego zwycięstwa. Tego typu mecze i tak gra się na pół gwizdka - ocenia na chłodno rozgrywający. - Myślę, że to Kamerun zaskoczył nas swoją postawą. Nie popełniali błędów a po cichu liczyliśmy na ich pomyłki. Ten delikatny i zimny prysznic przyda się wszystkim - dodaje.
A Andrzej Wrona życzy rywalom smacznego:
W pozostałych spotkaniach naszej grupy wszystko szło już raczej zgodnie z planem. Dzisiejszy rywal Polski, Argentyna, pewnie ograł Australię nie pozwalając dobić jej nawet do dwudziestego punktu w żądnym z rozegranych setów.
Fot. Dawid Antecki / Agencja Gazeta
To było wyjątkowe spotkanie dla rodziny Uriarte. Broniący barw reprezentacji Argentyny Nico mierzył się ze swoim ojcem, który prowadzi kadrę Argentyny.
Ma?ana el hijo encuentra al padre x un match muy importante. Arg/Aus a las 8 hs (Arg) por Fox en Wroclaw @DelfiUri pic.twitter.com/WNMZqs3IPJ
? Hugo Conte (@hugoconte7)
wrzesień 5, 2014
Syn górą. Sebastian Sole zadowolony.
Serbowie również w trzech setach pokonali Wenezuelę, ale tu już w każdym wynik był na styk.
Fot. Dawid Antecki / Agencja Gazeta
Tak przedstawia się sytuacja w tabeli przed dzisiejszą ostatnią rundą spotkań:
fivb.org
Rywalizacja w katowickiej grupie zaczęła się od wymęczonego zwycięstwa Kubańczyków z Tunezją (3:2).
Później do boju ruszyli Finowie i Niemcy, a punkty w tym meczu były podwójnie ważne, bo zabierane do kolejnej rundy. Podopieczni Vitala Heynana nie wystraszyli się pięciu tysięcy fińskich fanów znów okupujących Spodek, acz zwycięstwo nie przyszło im bez problemów i kiedy trener próbował roszad w składzie w drugim secie, skończyło się na 19:25, a w emocjonującej i granej na przewagi końcówce trzecie, na ratunek został wezwany Grozer.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta / AGENCJA GAZETA
I zrobił co do niego należało. To nie był mecz Jochena Schopsa, ale patrzcie jaki ładny był za to na konferencji prasowej.
No i wreszcie pora na ostatni mecz w tej grupie, którego wynikiem pocieszali nas komentatorzy w trakcie polskich męczarni z Kamerunem. Po dwóch setach spotkania Korea - Brazylia, na prowadzenie wysunęli się nieoczekiwanie ci pierwsi, ale 10- minutowa przerwa i zejście do szatni pomogło.
Canarinhos się otrząsnęli i doprowadzili do tie - breaka, ale i w nim wygrali ledwo ledwo. Zejście z boiska nastąpiło jednak w przyjaznej atmosferze.
Bułgarzy - hipsterzy byli pierwsi, i to oni rozpoczęli wczoraj trend przegrywania setów z outsiderami. Nasze potknięcie z Kamerunem w porównaniu z ich mordęgami z Egiptem to jak poparzenie się pokrzywą podczas całodniowego miłego pikniku na słonecznej polanie. Problem w tym, że wymęczone dwa punkty z Egiptem to już kolejna wpadka podopiecznych Plamena Konstantinova (wcześniej przegrali 2:3 z Kanadą) a ich opowieści o ambicjach medalowych, chyba trzeba będzie już zacząć wkładać między audiobooki z polskimi siatkarzami.
W dwóch pozostałych meczach gdańskiej grupy już bez niespodzianek. Kanada pewnie i w trzech setach ograła Meksyk...
?@VBallCanada: Even in Poland, @soonias is a fan favourite. #FIVBMensWCH @VolleyballAB #gocanada pic.twitter.com/CpGlObEQFe? #lucky
? Dallas Malory Archer (@soonias) wrzesień 6, 2014
A Rosjanie rozgromili biednych Chińczyków.
Tabela na ten moment prezentuje się tak:
fivb.org
W sobotę jako pierwsi na podbój Kraków Areny ruszyli Francuzi, którzy wcześniej gimnastykowali się na Bulwarach.
Na przeciwko nich stanęli Amerykanie, którzy, niestety musimy już to chyba głośno powiedzieć, na mistrzostwa przyjechali zupełnie bez formy. Być może jeszcze za wcześniej jeszcze na takie słowa, ale na ich bezradność w przegranym 1:3 meczu z Francuzami patrzyło się wczoraj smutno. Francja, wręcz przeciwnie. Antoś jest w formie życia, koledzy dotrzymują kroku i kto wie, może jest to drużyna na medal.
Jak myślicie?
Swoich medalowych aspiracji po potknięciu z Francją nie porzuca Iran, który stracił seta, ale nie punkty z Belgią. Było blisko, Smoki walczyły dzielnie, ale nie tym razem.
Na koniec dnia prawdziwe trzęsienie ziemi i największa dotychczasowa sensacja mundialu. Portoryko, to samo, które jeszcze kilka dni temu przegrywało w setach do 9 ze Stanami Zjednoczonymi, ograło wielkich Włochów 3:1. Jak to się mogło stać? Wyjaśnia znany z występów w Jastrzębskim Węglu Jose Riviera:
Dużo lepiej zagraliśmy w przyjęciu niż w poprzednich spotkaniach. Potrafiliśmy wreszcie wywrzeć też większą presję na rywalu poprzez naszą zagrywkę. Największą różnica była jednak w defensywie. Podbiliśmy mnóstwo piłek, co dało nam okazję do kontrataków. Zwłaszcza w czwartym secie jak nie przez blok, to w polu broniliśmy włoskie ataki.
Portorykańczycy podkreślają, że wygrać udało im się wygrać również dzięki wspaniałemu dopingowi kibiców, którzy niemal w całości kibicowali ich ekipie.
- Z Włochami byli wspaniali. To dzięki nim wygraliśmy. Ich doping i śpiewana przez nich ta piosenka "Puerto Rico" [wykonuje ją Vaya Con Dios - przyp. red.] poniosły nas do wygranej. Dlatego po meczu musieliśmy im gorąco podziękować i każdemu uścisnąć rękę. To także zrobiło różnicę.
fot. FIVB
Sobotnie wyniki jeszcze bardziej skomplikowały sytuację w grupie D. W kolejnym etapie (w którym już czeka Polska) na pewno zagrają Francuzi i Irańczycy, o pozostałe dwa miejsca walka rozstrzygnie się dziś. Tabela wygląda tak:
fivb.org
Jak obstawiacie, Włosi wyciągną gardło spod noża?