Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
USA - London Donovan
Niemcy - Michael Ballack
Ah, wakacje 2006, telewizor 32 cale i spędzaniu upalnych dni na beztroskim wpatrywaniu się na poczynania piłkarzy w Niemczech - to były czasy! I te letnie miłości! Ta do Donovana, czy to ze względu na dzielącą nas odległość, czy różnicę charakterów znaczną różnicę wieku, brutalnie zakończyła się wraz z ostatnim meczem Amerykanów w Niemczech.
Z Michelem? O mamo, oczywiście kontynuowaliśmy nasz ognisty romans przez kolejne sezony Bundesligi, rozpalaliśmy ogień namiętności podczas EURO w Austrii i Szwajcarii i nawet pierwsze swoje artykuły tutaj na ciachach też o nim pisałam! Eks-kapitan Mannschaft niespodziewanie robi wielki come-back i zdobywa pierwszą bramkę w tym spotkaniu.
USA - Jurgen Klinsmann zamieniający FC Bayern w FC Buddę
Niemcy - Joahim Loew i.....
Nie za bardzo wiemy z której strony się zabrać za rozstrzygnięcie tego pojedynku - wygrywa ten z najwyższym poziomem ekscentryzmu (czyli Klinsmann, bo w niewielu szatniach piłkarskich stawia się złote figurki Buddy w liczbie sześć), czy może te, które są najbardziej niesmaczne (hah, dwuznaczność całkiem niezamierzona, nie pytałyśmy Jogiego o wrażenia smakowe)? Ah, niech będzie, dajemy remis, choćby tylko po to, żeby przestać patrzeć na to powyższe zdjęcie. Niemcy wciąż na prowadzeniu.
USA - Sweter - MundialoweCiachoDnia
Niemcy - Niebieski sweter
Niezwykle wzrusza nas romantyczna wiara w przesądy Loewa i chęć nieściągania niebieskiego, spoconego pullowera przez całe mistrzostwa w RPA, ale....sweter Klinsmanna jaki był każdy widział, jęknął z zachwytu i jego w takim odzieniu wrzucił sobie na tapetę komputera. Remis, znowu remis! Chyba przeznaczenie nie chce dać się oszukać
USA - David Villa w New York City
Niemcy - Javi Martinez w Bayernie Monachium
No dobra, może to i mało dyskretne przemycenie hiszpańskiego elementu, ale...La Roja już poza turniejem, ten tekst pisze red. Mariny, no i właściwie to tak całkiem na siłę nie jest, bo mówimy o krajowych ligach Niemiec i USA. I tak jak Javiego od dawien dawna uwielbiamy do nieprzytomności i jak dobrze on czuje się w szeregach Bayernu, tak....Davida wielbiłyśmy jeszcze wcześniej niż "dawno dawno temu" i naprawdę chcemy żeby dobrze się poczuł w New York City, skoro to dla nich odpuścił nas i Europę. Rozstrzygnięcie tej akcji może być tylko jedne - gol dla Amerykanów.
USA - Eddie Johnson
Niemcy - Mesut Ozil
Cóż, doceniamy wysiłek Eddiego, że chłopak próbował, że nałożył te łańcuchy i krzyże, że błysnął po oczach tym zegarkiem. Świat jest jednak tak zbudowany, że nie ważne na co/kogo stylizuje się Mesut - czy to spalona frytka, czy Wielki Ptak z ulicy sezamkowej - zawsze wypada powalająco, a konsternacja w redakcji ciach trwa przez nie mniej niż dziesięć dni roboczych. Tu już nawet nie chodzi o tą nonszalancko założoną czapeczkę, ani o ten brylancik w uchu - spójrzcie na wyćwiczoną minę z serii "wskakuj do mojego wozu, maleńka!" i spróbujcie nie być pod wrażeniem.
Wygląda zatem na to, że...naprawdę mamy remis. Po trzy gole dla każdej z drużyn dają to czego Ghana obawiała się najbardziej - awans dla USA i Niemców i pożegnanie Afrykanów z turniejem. Czy tak będzie w rzeczywistości? Czy trenerzy się umówili i będzie remis? Czy może się nie umówili, ale i tak będzie? Co w sumie nie byłoby takie złe, bo media zajęłyby się czymś innym niż ugryzienie Suareza.