Niech nikt nie śmie ich rozdzielić, nie teraz, kiedy wreszcie są razem i kiedy są tak szczęśliwi.
Okej, FIFA ma swoich oficjalnych fotografów na turnieju, którym płaci grube tysiące za uwiecznienie najpiękniejszych momentów w jak najlepszej jakości obrazu, ale.....nie ukrywajmy, to własnie selfie, robione przypadkiem przez piłkarzy w hotelowym pokoju, rozmazane, bo kolega stojący obok właśnie szturchnął iPhone, są tymi, które zapamiętamy na długo po mistrzostwach. Reprezentacja Hiszpanii jest ich kopalnią.
Końskie zaloty i zabawa w berka, żarty, żarciki, wzajemne popychanie i beztroskie noszenie na barana. Sorry, Brazylio, ale nie wmawiaj nam, że nie chcesz oglądać tego więcej.
Dziękujemy, dobranoc.
Hiszpański El Capitano zaczął ten turniej niezwykle niefortunnie. No, to tak bardzo delikatnie mówiąc, wszyscy widzieli te jedne z największych wpadek w jego karierze. Niezwykle okrutne byłoby nie pozwolić mu tych błędów naprawić i by zapamiętał MŚ w Brazylii w ten sposób.
Bo przegrani zazwyczaj nie są zbyt chętni to pozowania na okładki magazynom, a takie oczy, drogie Panie, zmarnować się nie mogą.
A dzieci nie wolno brutalnie pozbawiać marzeń i nadziei na wielki "happy ending". Nie wspominając jak bardzo nie można tego robić Ciachoredaktorce Marinie! A zatem, do booojuuuu Laaaa Rojaaa!