Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Nawet jeśli na twitterowy wpis Aleczka nie dało się nabrać (no bo jak to, po kolei, ciągle czekamy na relację z pierwszego pocałunku), to efekt oszołomienia i gorączkowych pytań (z kim?! Cupko?!) był. Czyli, że żart się udał, ale Aleczek, na boga, nie żartuj tak więcej.
Historia z Marcinem Możdzonkiem, który nagle zacznie występować w reprezentacji na ataku, jest równie prawdopodobna jak to, że obudzimy się pewnego dnia zastając taki widok po drugiej stronie kołdry...
Niemniej niezmącona niczym powaga, z jaką środkowy opowiada o niespodziewanym manewrze trenera Anastasiego w "wywiadzie" dla Siatkarskaliga.tv jest godna podziwu i w całości bierze na siebie efekt komiczny żartu.
Taki news pojawił się na stronie legionisci.com. Mogłyśmy tam przeczytać, co następuję:
No cóż, niektórzy pewnie rzeczywiście życzyliby sobie powtórki tego meczu... A my byłyśmy nabrane mniej więcej do punktu ze spalonym...
Hah, no tak, robić szefa klubu z siatkarza, któremu ten sam klub podziękował za grę półtora roku temu rozwiązując kontrakt, to już wyższy poziom bogatej wyobraźni. Niestety Kadziowi utrzymanie żartu nie poszło tak dobrze jak środkowemu z Kędzierzyna, a uśmieszek w kącikach i drżenie głosu zdradzają go momentalnie:
Domniemane transfery to chyba najłatwiejsza i najczęstsza kategoria prima aprilisowych żartów. W tym roku o taki pokusiła się oficjalna strona internetowa Skry Bełchatów, ogłaszając, iż Karol Kłos opuszcza ich szeregi i zacznie grać w Bre Banca Cueno.
Nie można było na nabrać się na takie żarty? A jednak! W oficjalnym dementi na swoim Facebooku Karol Kłos pochwalił się, że trzy osoby nawet wysłały mu wiadomości z gratulacjami!
Informacja z fanpejdżu Cristiano Juniora, nieco spalona capslockowym "BREAKING", ale w pierwszym odruchu już chciałyśmy chwytać za klawiaturę i donosić Wam o szczęśliwej nowinie. Swoją drogą, dwa lata temu same zrobiłyśmy pranka z ciążą - dziecka miał spodziewać się Fabregas - i nie tak dużo później żarcik stał się prawdą (tylko matka okazała się mieć na imię Daniellla, nie Carla), więc kto wie, może i tym razem...
- przeczytałyśmy wczoraj Wrocław Sport.pl i serduszko zabiło nam żywiej z radości. Tak! Tak! Tak! Przecież Sebuś nadaje się do tego idealnie!
Dalej (polecamy cały artykuł) dowiadywałyśmy się, że do występu Mili w serialu doszło włąściwie przypadkiem - aktor grający na co dzień Waldusia rozchorował się, potrzebne było na gwałt zastępstwo, ktoś mądry pomyślał o Mili...
Do piłkarza miał dzwonić sam prezes Solorz, a Mili pomysł zagrania Waldusia bardzo się spodobał i długo nie trzeba było go namawiać. Dialogów specjalnie nie musiał się uczyć, było ich bowiem dość mało - odcinek opowiadał o przygodach Waldusia i Ferdka w kasynie, w którym towarzyszyło im zmienne szczęście...
Ej, ale naprawdę chciałybyśmy to obejrzeć!
Wchodzimy rano na facebooka i widzimy takie coś - zima nad Anglią!
Jedna z nas, która miała wczoraj dyżur w "poważnej" redakcji sportowej i w zamiarze robienie relacji na żywo z tego meczu zaczęła już redagować stosowną informację... Na szczęście tuż przed naciśnięciem "publikuj" coś ją tknęło. Choć do tej pory nie wie, czy żartem było samo odwołanie meczu, czy dodatkowo jeszcze śnieg w Londynie?
Swoją drogą żarcik ten zainspirował nas do stworzenia własnego, w który zresztą same uwierzyłyśmy, a potem srodze zawiodłyśmy się, gdy przyszła 75. minuta, a oni dalej w tych koszulkach...
To już mogliby przypiąć narty Usainowi Boltowi, on ma przecież bardzo równe pomysły na to, co będzie robił po zakończeniu kariery sprintera. Pytanie tylko, czy szyją takie duże kombinezony...