Wszystkie moje porażki z Niemcami

Mogę wychwalać zmysł taktyczny Włochów pod niebiosa, mogę napisać nową, lepszą Odę do pirlotechniki, mogę z pokorą przyjąć profesorską lekcję futbolu jaką dostaliśmy wczoraj od Italii, mogę nawet postawić Balotellemu tego kebaba na grubym, tylko proszę, pozwólcie mi najpierw trochę popłakać. Bo w moim kibicowskim życiu zawsze tak jest. Piękny marsz przez lato i gorzkie rozczarowanie u stóp podium.
Gary Lineker, Niemcy Gary Lineker, Niemcy Ciacha.net

Nie masz racji, drogi Linekerze

Dlatego tak strasznie denerwuje mnie wyciągane z szafy przy okazji każdego, wygranego wysoko, albo i nisko, grupowego meczu Niemców powiedzenie Gary'ego Linekera o tym, że piłka nożna to taka gra, w której 22 facetów biega po boisku, a na końcu wygrywają Niemcy, bowiem w moim życiu nic takiego się nigdy nie wydarzyło. W XXI wieku Niemcy grają dobrze, bądź prześlicznie, ale nic nigdy jeszcze nie wygrali. I dlatego pod koniec każdego wielkiego turnieju muszę łykać łzy rozczarowania, a na jego początku słuchać od wszystkich, jak to Niemcy a) zabijają futbol (hellou, żyjemy w XXI wieku, nie w czasach Gerda Muellera) b) zawsze coś wcisną w końcówce (no jakoś nie, finał Euro 2008, półfinał MŚ 2010, anyone?) c) są wiecznymi faworytami (tyle, że ja wiem, że znów będzie jak zawsze).

Zapraszam Was więc na smutną podróż szlakiem moich kibicowskich klęsk. Nie będzie bardzo długa, ale przyjemna też nie. Więc, droga Czytelniczko...

Lemony Snicket

Ostatni triumf - Mistrzostwa Europy 1996

Dobra, oczywiście trochę skłamałam na początku, oczywiście, że w 1996 byłam już na świecie, ale trochę się to nie liczy, bo byłam mała, nic nie rozumiałam, i w tamtym finale z jakichś dziwnych powodów byłam za Czechami.Z dziwnych, bo grał tam Karel Poborsky, a małej rybce podobał się każdy mężczyzna z długimi włosami, choćby nie wiadomo jak mało urodziwy (no disrespect Karel).

karel poborsky

No więc Niemcy wygrali wtedy po raz ostatni, po słynnej srebrnej bramce Oliviera Bierhoffa...

 

...a ja głupia płakałam, aż babcia przyszła, i wyłączyła mi telewizor. Och, gdybym wtedy wiedziała, że Olivier założy pewnego dnia niebieski prochowiec Szpiega z Krainy Deszczowców i zasiądzie po prawicy Jogiego...

Olivier Bierhoff

Germany's national soccer team manager Oliver Bierhoff (L) talks to head coach Joachim Loew before the start of their teams' Euro 2012 qualifying Group A soccer match against Turkey at Turk Telekom Arena in Istanbul October 7, 2011.     REUTERS/Murad Sezer (TURKEY  - Tags: SPORT SOCCER)

Gdybym wiedziała, że to ostatni triumf na lata..

Mundial 2002 - srebrny medal Mistrzostw Świata

Dwa lata później, na mundialu we Francji Niemcy przegrali w ćwierćfinale z rewelacyjną wtedy Chorwacją, a na następnym Euro, w 2000 roku, w ogóle nie wyszli z grupy, za największy sukces mając remis z Rumunią, więc pozwólcie, że zmilczę ten mroczny okres.

Ale potem nadszedł mundial w Korei Płd i Japonii, który miał być piękny, a był pasmem rozczarowań. Fatalny występ Polaków, Anglia, która grała pięknie jak nigdy, pokonała wreszcie Argentynę, ale potem musiała nadziać się na Brazylię, Włosi i Hiszpanie poniewierani przez sędziów... ach, jakie to wszystko było smutne!

A moi Niemcy, jak zwykle w charakterze "tych złych" dotarli jakoś, z kadrą wcale nie rzucającą na kolana, do finału tego turnieju. Dotknął mnie podwórkowy ostracyzm, gdy jako jedyna nie kibicowałam Brazylii, a koleżanki z klasy pukały się w czoło, gdy mówiłam, że Beckham owszem koko euro spoko, ale dla mnie prawdziwym ciachem (nie, słowo "ciacho" jeszcze wtedy nie istniało, ale używamy go tutaj dla uproszczenia wykładu) jest Olivier Kahn... No i oczywiście 21-letni Christoph Metzelder poznany właśnie w Azji... Mundial 2002 przyniósł nam także młodego i pięknego Michaella Ballacka, który pokonał znienawidzoną przez wszystkich (chyba bez cienia przesady można tak powiedzieć?) Koreę Południową w półfinale...

German midfielder Michael Ballack celebrates scoring his team's only goal against South Korea in their semifinal match at Seoul World Cup stadium for the 2002 FIFA World Cup Korea/Japan, 25 June 2002.  Ballack's goal put Germany on top as they beat South Korea 1-0 and will meet either Turkey or Brazil in the World Cup final in Yokohama 30 June.     AFP PHOTO/Pascal GUYOTBallack

W mediach panowała wtedy, pewnie nawet słuszna, opinia, że Niemcy to zespół przeciętny, ale, że Olivier Kahn to czapki z głów, i jejku, jak ja go wtedy kochałam! Ale i na niego przyszedł czas próby, jeden, jedyny błąd (no dobra, dwa, ale wszystko zaczęło się od tego pierwszego) i Puchar Świata wyślizgnął się Niemcom z rąk...

Nic to, pomyślałam wtedy sobie, za 4 lata jest mundial w Niemczech, a tam...

Mistrzostwa Świata w Niemczech i brązowy medal

Po drodze do mundialu w Niemczech było jeszcze Euro 2004, uważane przez wielu za najlepszy turniej w historii, może i słusznie, cóż z tego, skoro Niemcy swą przygodę z nim zakończyli na fazie grupowej. W grupie mieli wprawdzie rewelacyjnych Czechów i Holandię, no ale smuteczek był. Ten turniej jednak pogrzebał stare Niemcy, a już od Pucharu Konfederacji AD 2005 zaczęły się rodzić te, które kocham. Bo przyszedł ze swoimi śnieżnobiałymi koszulami Jurgen Klinsmann...

klinsi

...i nastała epoka Jungsów. Niemców grających ładnie, do przodu, radośnie i ofensywnie.

No i w kadrze byli już ci, których kocham: Podolski, Schweinsteiger, piękny i niedoceniany Arne Friedrich, no i przede wszystkim mój najukochańszy bramkarz - Jens Lehman.

Choć na mundialu w 2006 zdarzały się im jeszcze mecze brzydkie, zwycięstwa wymęczone (jak z Polską, jak z Argentyną, kiedy to ja z moją koleżanką Mati, którą z tego miejsca pozdrawiam, byłyśmy jedynymi osobami w Multikinie kibicującymi Niemcom, i - true story - bałyśmy się potem o swoje zdrowie), ale widać było już, że idzie nowe, które ożywia i uświęca wszystko. Włosi wprawdzie srogo skarcili gorące niemieckie głowy w półfinale, ale już mecz o trzecie miejsce z Portugalią to był popis Niemców, z honorowo stojącym w bramce Olivierem Kahnem.

 

Szkoda, że na Euro nie ma meczu o III miejsce ;)

Po przegranych, bądź co bądź, mistrzostwach z kadrą pożegnał się Klinsi, ale Jogo  Loew kontynuował wszystko co w poprzedniku najlepsze -  z białymi koszulami włącznie.

Jogi

Euro 2008 i wicemistrzostwo Europy

Jeśli na mundialu w 2006 zdarzały się przestoje, to już na Euro 2008 Niemcy pod wodzą Loewa grali tak ładnie, że tylko ślepy mógł tego nie zauważyć. No dobra, przegrali mecz i pierwsze miejsce w grupie z Chorwacją, ale potem było już tylko lepiej. W ćwierćfinale los znów rzucił im Portugalię, i znów wyszli z tej batalii zwycięsko, a potem przyszedł półfinał z Turcją o fabule dreszczowca, oraz deszczowca - czy ktoś jeszcze pamięta tę wielką burzę, jaka przeszła wtedy... no właśnie, sama nie pamiętam czy nad Bazyleą, czy nad Ogrodami Frascati w Warszawie gdzie oglądałam mecz, czy może nad Berlinem, ale jakaś burza była na pewno. No i grad goli.


Semi Finals: Germany 3 Turkey 2 - Highlights -... przez broadbandsports

 

Ale mistrzostwa znowu nie było, bowiem na turnieju w Austrii i Szwajcarii narodziła się TA Hiszpania, i rozpoczęło się TO hiszpańskie szaleństwo, które trwa do dzisiaj.  W finale Niemców pogrążył Torres i rozpoczęła się wielka żółto-czerwona fiesta z biednym Bastim w roli statysty.

 

Tamten finał oglądałam w Berlinie, pod Bramą Brandenburską i naprawdę, do dziś widzę zapłakane twarze niemieckich kibiców...

Niemcy, brązowi medaliści mistrzostw świata w 2010 roku Niemcy, brązowi medaliści mistrzostw świata w 2010 roku AP Photo

Mundial 2010 - znów "tylko" brązowy medal

W 2010 wydawało się, że pasują już wszystkie klocki, że to musi być teraz, nawet najzagorzalsi wyznawcy Linekera i hejterzy "starych Neimców" przyznawali, że ci grają pięknie, z entuzjazmem zapierającym dech w piersiach. W dodatku wtedy zaczęły pojawiać się pierwsze reklamy Nutelli...

...odkryłyśmy Mesuta Ozila, w bramce stanął młodziutki Neuer, w meczu z Anglią błysnął młodziutki Thomas Mueller... No właśnie z Anglią - w drodze do półfinału, gdy Hiszpania męczyła się z Portugalią i Paragwajem, Niemcy rozbijali futbolowe sławy - Anglię, Argentynę, i kochałyśmy ich wtedy tak bardzo...

Germany's Mesut Ozil right, drives the ball past England's Jack Rodwell left, and Craig Gardner,during the group B Euro U21 Championship soccer match between Finland and Spain at the Gamla Ullevi stadium in Halmstad, Sweden, Monday, June 22, 2009. (AP Photo/Pontus Lundahl, Scanpix Sweden) **  SWEDEN OUT  **

Aż przyszedł półfinał, i okazało się, że młode niemieckie głowy znów nie wytrzymały napięcia, mecz przegrały już w szatni, wobec hiszpańskiej precyzji były bezradne, a swój polot i wdzięk odzyskały dopiero w meczu o trzecie miejsce z Urugwajem...

Mats Hummels Mats Hummels Reuters

No a jak było teraz - wszystkie widziałyśmy...

Murowani faworyci, komplet zwycięstw w grupie, zdemolowana Grecja po drodze rozkwitłe pod Josem w Madrycie Mesuciątko, turniej życia Khediry, Mats zawstydzający cesarza Beckenbauera, dzieciaczki z 2010 miałby być dojrzalsze, rozważniejsze i gotowe na Hiszpanię, cóż, kiedy spodziewając się hiszpańskiej inkwizycji dali się złapać w sidła włoskiej...

Dużo już napisano o tym meczu, smutnemu Mesuciątku postawiono pomnik z tysiąca słów, po raz kolejny okazało się, że chłopcy Loewa nie potrafią przegrywać, bo nie mieli zbyt wielu okazji by się tego nauczyć. W RPA załamali się po bramce Puyola, wczoraj zupełnie pogubili i rozsypali po ciosach Balotellego... Przegrać z takimi Włochami to nie wstyd, ba, to nawet coś w okolicach zaszczytu, ale czy ja ich kiedyś zobaczę zwycięskich?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.