Trochę jesteśmy na siebie złe, że zapomniałyśmy o tym zdarzeniu, przy okazji tego zestawienia, ale przecież pomijając zabawność całej sytuacji, to kamienna mina Radwańskiej, jej pełen powagi biczfejs i tylko lekko zauważalna, przyczajona gdzieś na dnie źrenicy panika w oczach, to nasze najbardziej urocze wspomnienie po tegorocznym Australian Open:
Witalij Pietrow uroczy? Oczywiście, a słyszałyście kiedyś jego angielski? Ale w tym wypadku jest to tylko dodatek do uradowanego kierowcy przytulającego kawałek blachy i wyznającego, że spędzi z nim dzisiejszą noc. Nawet zawsze profesjonalny Jake Humphrey udał, że nie usłyszał za pierwszym razem by dać sobie ułamki sekund na poskromienie łez cisnący się do oczu.
No dobrze, może przymiotnik "uroczy" nie jest najbardziej adekwatnym przymiotnikiem w kontekście jednego z najbardziej epickich splotów okoliczności w dziejach współczesnej polskiej piłki nożnej, ale oprócz euforycznej radości i ekstatycznej chęci rozerwania książki telefonicznej na pół, poniższy filmik wywołuje w nas także ogromnie dużo wzruszenia: mina Siergieja Pareiki i jego niedowierzanie, gdy słyszy "dwa-dwa", wyraz twarzy Patryka Małeckiego, szaleńcza radość krakowskich kibiców... Tak, to jest urocze:
Gdybyśmy wstawiły tutaj dowolne zdjęcie Francuza i jego włosów bez żadnego komentarza, nikt by się nie zdziwił, prawda? My jednak postanowiłyśmy podejść do tematu nieco bardziej ambitnie i prezentujemy jeden z naszych ulubionych momentów Pierra Pujola pijącego podejrzewamy, że wódkę na prezentacji zawodników Farta Kielce (końcówka 26.minuty filmiku).
Mats Hummels ociera się o estetyczny absolut, kradnie mojej mamie sweter (choć trzeba przyznać, że to jej najlepszy sweter), mówi "mat's up", a na końcu zupełnie bez sensu krzyczy "Bastiannnn".
Mogę oglądać bez końca.
PS. No dobra, potem się wyjaśniło, o co w tym wszystkim chodzi>>
Dowodów na bycie uroczym w wykonaniu kierowcy mogłybyśmy znaleźć bez liku, nam jednak w pamięć najbardziej zapadł wywiad (ciekawe dlaczego), w którym Sebastian za udzielenie informacji o strategii zażądał całusa, a pani rozochociła się na tyle, że obcałowała obydwa policzki Seby.
David Luiz z Chelsea jeszcze na początku roku był dla nas tylko "tym kolesiem a afro". Potem jednak przyszedł ten filmik, który niestety musicie obejrzeć na You Tubie>>
...później ten - chronologicznie wcześniejszy, ale przez nas zobaczony później, na którym okazało się, że David Luiz nie dość, że jest poliglotą, to jeszcze uroczo się peszy:
"Tank jur suport. Aj lav futbol, aj lav Czelsi" <-- wpadłyśmy jak śliwka w kompot. No, a potem, był jeszcze skandaliczny napad na biedną reporterkę Chelsea TV:
Filmik, który obudził w red. Marinie instynkt macierzyński:
Na dobrą sprawę niemal każdy wywiad speszonego od narodzin Mesuciątka mógłby trafić do tego zestawienia, ale my wybrałyśmy ten, gdzie ekspresja owa wspomagana jest próbą udzielenia wywiadu w języku hiszpańskim. Prze te 37 sekund denerwujemy się razem z piłkarzem, nasze przerażenie w oczach solidarnie wzrasta wraz z szybkością wystrzeliwania hiszpańskich słów przez reportera, na końcu oddychamy z nie mniejszą ulgą. W chwili zwątpienia Mesut poradził sobie jednak wyśmienicie i zrobił to, co każdy uczyniłby w jego sytuacji. Powiedział: "Si, muy bien, Cristiano Ronaldo". Działa za każdym razem.
Podobnie sprawy mają się z Piotrkiem Nowakowskim, a wybrałyśmy wywiad z okolic Ligi Światowej, a więc czasu zanim Cichy stał się zwierzęciem medialnym [;)], bo jest on kwintesencją tego, za co tak lubimy naszego środkowego (speszone miny, spuszczone spojrzenia, onieśmielone uśmiechy - gdyby ktoś miał wątpliwości).
Jenson Button jest uroczy nawet wtedy kiedy jest zalany w trzy, yyy, kapelusze...
Nie dziwne zatem, że takiż są jego wypowiedzi, gdy tylko porzuci całe to PR-owe lanie wody. On po prostu lubi swoje ciasto, okej?
...która z miejsca staje się naszą ulubioną WAG. Jeszcze nigdy tak przyjemnie się nam nie patrzyło jak piłkarza całuje, przytula, czy bierze na ręce swoją ukochaną. Ba, mogłybyśmy się nawet do tych pieszczot przyłączyć...
Ten filmik pojawił się już jako podpunkt w zestawieniu najzabawniejszych momentów roku, ale przez to spojrzenie i uśmiech jakim raczy panią dziennikarkę Kruszyna, jego miejsce chyba bardziej jest tutaj. (No chyba, że zrobimy ranking "Filmiki, przy których gwałcimy przycisk replay i wypijamy od sześciu do dwudziestu ośmiu szklanek wody").
Oczywiście pewnie o każdym dziecku w tym wieku można powiedzieć, że jest urocze (zwłaszcza kiedy jeździ na traktorku i wydaje odgłosy), ale pierworodny Felipe Massy, który i tak już wcześniej zdążył sobie wypracować status najsłodszego dziecka świata sportu, przechodzi tu samego siebie. Naprzód Felipinho!
W tytule slajdu zawarta jest właściwa cała magia tego wydarzenia, więc dalszy komentarz uznajemy za zbędny.
To były jeszcze świeże tygodnie po wypadku Roberta, inauguracyjny wyścig sezonu, nastroje co najmniej minorowe. I nic tak nie podniosło nas na duchu jak tych klika, w większości przypadków, naprawdę szczerych i przejętych, a przy tym zachowujących pogodę ducha słów od kolegów z padoku.
I jest to nagranie nie dość, że zabójczo słodkie, to jeszcze dla naszego przyjmującego przełomowe. Oto bowiem, po raz pierwszy w historii polskich mediów i internetu, Michał Winiarski przez całą długość materiału audiowizualnego ze swoim udziałem, patrzy prościutko w kamerę i tylko raz próbuje schować się za mikrofon.
Jak to nie mogło być miejscem pierwszym?