Mogłyśmy ją kochać lub nienawidzić, pozostaje jednak faktem, że była z nami przez cały rok. Przyjęłyśmy ją z nieufnością: jak to, tak sobie bierze po prostu naszego Geriego, a co z Bojanem, co z Fabsem, co z naszymi uczuciami?
Później zaczęła nas drażnić manifestacyjnym demonstrowaniem temperatury jej uczucia do Pique: pocałunki, przytulanki, wspólne zdjęcia...
...a nawet rzeczy, których wcale nie chciałybyśmy widzieć...
...wspólne tańczenie z chłopakami z Barcelony...
...i śpiewanie dla ukochanego...
...ale w końcu przyzwyczaiłyśmy się - tak, to zdjęcie odegrało dużą rolę w ociepleniu jej wizerunku:
...i pogłoski o rozstaniu pary nawet nas zasmuciły. Na szczęście okazuje się, że były chyba jednak tylko pogłoskami i Piquira ma się całkiem dobrze.
Oczywiście, jej rokiem był raczej rok 2010: pamiętny mundial, pamiętne buty, pamiętny pocałunek na wizji... Ale dla nas rok 2011 przejdzie do historii jako rok, w którym zaczęłyśmy lubić Sarę Carbonero. Bo jest taką trochę naszą koleżanką po fachu i daje nadzieję na lepsze jutro (słyszysz Wojtusiu?), bo nie jest kolejną mizdrzącą się modelką bielizny/miss małego środkowoamerykańskiego kraju/gwiazdą włoskiej/angielskiej/hiszpańskiej/argentyńskiej wersji Big Brothera; bo ładnie się ubiera, bo jest kimś więcej niż "panią przy mężu", bo w końcu, chwyciła nas za serce swoim felietonem z okazji rekordowego, 126. występu Casillasa w kadrze.
Andreę poznałyśmy podczas Australian Open. Najpierw przyciągnęła naszą uwagę oryginalną urodą, chwilę później dość nieoczekiwanie pokonała Marię Szarapową. Potem okazało się, że jest Niemką serbskiego pochodzenia - wg rybki połączenie idealne, że studiuje politologię, a jej ulubionymi pisarzami są Wilde i Goethe. No a potem przyszły odwiedziny na twitterze tenisistki, jej blog, Petkorazzi i totalne zakochanie:
Andrea jest ładna, mądra, zabawna i ogromnie zdystansowana do samej siebie - i strasznie, strasznie byśmy chciały, żeby została nr 2 światowego tenisa.
Messi był w tym roku niegrzeczny: donosiło się o jego zarwanych nocach, zakrapianych imprezach i romansach, w tym nawet, rzekomo z Polką. Tymczasem Antonella, z którą miał się podobno rozstać, była przy nim cały czas, wspierała i wydawała się bardzo miłą, ciepłą, i zwyczajną - w pozytywnym znaczeniu tego słowa - WAG.
Nasza Królowa Śniegu. Świeżutko w pamięci mamy jej wczorajszy i dzisiejszy sukces w rozpoczętym właśnie Tour de Ski, ale przecież rok 2011 to dla Justyny zwycięstwo w poprzedniej edycji TdS, Kryształowa Kula i bardzo udany sezon. Justyna ma wszystko, co powinien mieć sportowiec: zaciętość, wolę walki, charakter - a przy tym jest piękna, robi sobie fajne sesje, i wydaje się być koleżanką, jaką chciałaby mieć każda z nas.
Caryca WAGsów z całego świata pokazała nam w tym roku delikatne oblicze czułej żony i troskliwej matki. Powiła wreszcie upragnioną córeczkę, nie zawiodła w wymyśleniu dla niej dziwnego imienia, a jednocześnie wyglądała w ciąży absolutnie perfekcyjnie. Jak zresztą zawsze, także tuż po porodzie. Jeśli kiedykolwiek chciałybyśmy być "dorosłe" i "kobiece" to chcemy to robić w stylu Victorii Beckham.
Kim jest ta kobieta, czego oczekuje od życia, i jak bardzo podrobiony jest dyplom jej psychoanalityka - nie chcemy wiedzieć. Pozostaje jednak faktem, że niejakiej Elenie, samozwańczej narzeczonej Witusia, udało się kilka razy napędzić nam niezłego stracha. Chociażby powyższym zdjęciem. Albo poniższym:
Na szczęście okazało sie, że to tylko bardzo, bardzo psychofanka Witusia, która wrzuca na swój profil jego fotki, przeplata własnymi, żyje w równoległej rzeczywistości i pali coś strasznie niezdrowego.
No kaman, Jessy potrafi wkręcić się absolutnie wszędzie, to do naszego rankingu by się nie wkręciła? Dziewczyna najpiękniejszego z formularzy towarzyszyła nam przez cały rok: na każdym wyścigu, treningu, kwalifikacjach, gali, reklamie, wakacjach, lodówce... Kiedy zabrakło jej na GP Brazylii czułyśmy się dziwnie....
Uczucia wobec niej mamy mieszane... Rybka, która uważa Jensona za estetyczny absolut, o dziwno "nic nie ma" do Jessy, ba cieszy się nawet, że Button ma taki oryginalny gust...
Ruby natomiast, która aż tak bardzo (z naciskiem na "aż tak") do Jensa nie wzdycha, Jessiki znieść nie może... Uważa, że jest ona irytująca, wiesza się na ramieniu Jensa jak na jedynym możliwym miejscu do uwieszenia się, jest wszechobecna w formułowym uniwersum i ekhm, jako światowej sławy triathlonistka nie przekonuje...
Tak czy inaczej Jessy zignorować się nie da, i do kobiet, które towarzyszyły nam przez cały rok zaliczyć ją koniecznie musimy.
Nicole powinna się znaleźć w tym zestawieniu chociażby dlatego, że jest ulubienicą Pana Andrzeja, a Panu Andrzejowi niczego nie mogłybyśmy odmówić. Ale też związek Pięknej Nicole i Smutnego Lewisa był jednym z "hajlajtów" minionego sezonu formułowego, a ich rozstania, powroty, uściski, deklaracje i niepewna przyszłość towarzyszyły nam przez cały rok. Tak więc, sorry Tato Lewisa, Nicole zostaje.
Kobieta, której udało się ujarzmić i usidlić Cristiano Ronaldo zasługuje na miejsce w naszym zestawieniu. Oczywiście w tym ujarzmianiu i usidleniu niewątpliwie musiał pomóc jej fakt, że jest arcypiękną i superzgrabną modelką, ale przecież nie tylko o to chodzi - jej poprzedniczki (liczne!) też były atrakcyjne, też były modelkami. A czy ktoś pamięta jeszcze Cristiano - playboya zmieniającego prawdziwe, domniemane i rzekome kochanki jak rękawiczki? My nie, znamy natomiast Cristiano - troskliwego ojca, i Cristiano - oddanego narzeczonego. Wkrótce poznamy Cristiano - czułego małżonka, i już nie możemy się doczekać.
Bramkarka i napastniczka reprezentacji USA. Wicemistrzynie świata w piłce nożnej. Na rozgrywanym latem w Niemczech turnieju doprowadziły swoją drużynę do finału, który przegrały z Japonią dopiero po rzutach karnych. Abby Wambach pięknym golem głową w 122. minucie ćwierćfinałowgo meczu z Brazylią dała Amerykankom rzuty karne, które świetnie broniła Hope. Hope otrzymała Brązową, a Abby Srebrną Piłkę - wyróżnienia indywidualne dla trzeciej i drugiej najlepszej zawodniczki imprezy. Abby została niedawno wybrana sportsmenką roku USA...
...Hope brała udział w tamtejszej edycji Tańca z Gwiazdami...
...bo w swoim kraju, dziewczyny grające w piłkę są gwiazdami przez duże "G".
My w Ciachach z całego serca popieramy rozwój kobiecej piłki nożnej, chcemy więc w ten skromny sposób złożyć dziewczynom maleńki hołd. Zwłaszcza, że jedna z nas chciała kiedyś zostać bramkarką....
Nie ma wątpliwości. To był jej rok. Isia, z nieco bucowatej, nieco zahukanej, nieco neurotycznej dziewczynki i rozchwianej psychicznie tenisistki przeistoczyła się w piękną młodą kobietę i dojrzałą zawodniczkę. Rozwinęła się sportowo, awansowała w rankingu WTA, zaczęła wygrywać turnieje, a jednocześnie wyładniała (naprawdę, niesamowicie wyładniała), zaczęła się uśmiechać, chętniej i otwarciej rozmawiać z mediami, a nawet... rapować:
Zmiana trenera też jej chyba wyszła na dobre, podobnie jak zmiana długości i koloru włosów. Jesteśmy z Isi strasznie dumne, dziękujemy za wszystkie piękne chwile jakich nam w tym roku dostarczyła i życzymy jej wszystkiego, wszystkiego najlepszego w roku 2012.