Ojciec Radwańskiej: Trzeba przejść trzy rundy ?
Niedzielny start turnieju tenisowego sparaliżował deszcz. W Pekinie padało od rana. Pironkowa uporała się z Domachowską w 81 minut, w czasie jednego z przejaśnień.
Na kort numer dwa miała też wyjść Agnieszka Radwańska, ale jej spotkanie I rundy z Yung-Jan Chan z Tajwanu przełożono na wieczór.
- Jeśli w ogóle nie odbędzie się w niedzielę, to Isia zagra w poniedziałek dwa mecze. Jest przecież jeszcze debel z Martą - martwił się Radwański.
Rywalkami Polek mają być ukraińskie siostry Alona i Kateryna Bondarenko. Rywalizację w deblu mają też zacząć Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Ich przeciwnikami są Chińczycy Xinyuan Yu i Shaoxuan Zeng.
Kontuzja może wyeliminować Janković z gry ?
Jak wygląda klasyczna porażka Marty Domachowskiej? Zaczyna się od 0:3 i wielkich nerwów, których kulminacją jest wiązka mocnych i nie nadających się do cytowania słów wykrzykiwanych do siebie przy akompaniamencie rakiety spadającej w kort. Potem są metrowe auty, nierówna szarpana gra, a na koniec drugiego seta, gdy na tablicy wyników widnieje już 3:6, 1:5, Marta zaczyna grać o niebo lepiej. Okazuje się, że jednak umie trafić zarówno mocno, jak i celnie. Ale gdy wynik znów robi się wyrównany (4:5), demony wracają. Ręka znów się trzęsie i jest po meczu. Domachowska popełniła 43 niewymuszone błędy, Bułgarka o połowę mniej.
- Za bardzo chciałam wygrać. Bałam się zaryzykować, nie potrafiłam przejąć inicjatywy - powiedziała po meczu Domachowska.
Dlaczego znów były takie nerwy? - Nie wiem, tak już mam - westchnęła. - Pironkowa grała na przerzut, czyli w miarę spokojnie, rzadko się myliła. Ja powinnam zaatakować, ale nie potrafiłam. Nie wiem czemu. Znałam receptę na grę przeciwko niej, ale nie umiałam jej wykorzystać - stwierdziła Domachowska.
A na koniec dodała jeszcze: - I to mnie właśnie najbardziej denerwuje.
To nie pierwszy przegrany w taki właśnie sposób mecz Marty. Wciąż jest 54. na świecie, ale od Australian Open, czyli od stycznia, nie zagrała żadnego dobrego turnieju. Ani razu nie przeszła drugiej rundy.
- Marta umie grać. I momentami pokazała bardzo dobry tenis. Sęk w tym, że zrobiła to w momencie, gdy było już po meczu - powiedział Robert Radwański, ojciec Agnieszki, który na igrzyskach pełni rolę trenera kadry kobiet.
- Pamiętam spotkanie Marty z Agnieszką na Wimbledonie. Dopiero gdy było 1:6, 1:4, to zaczęła grać. Nie siedzę w duszy Marty, nie wiem czym się tak stresuje. Technicznie gra dobrze, umie uderzyć mocno, jedyny błąd jaki dostrzegam, to że trochę za nisko wyrzuca piłkę przy serwisie i robi za dużo podwójnych błędów - opowiada Radwański.
W meczu z Pironkową Marta zaliczyła ich osiem (rywalka dwa).
- U Marty brakuje kompromisu między temperamentem, a regularnością. Nie gra źle, ma możliwości, ale ich nie wykorzystuje - mówił Radwański.
Domachowska wielokrotnie przyznawała już, że na korcie za bardzo się stresuje i przez to przegrywa mecze. - Prawdopodobnie nawiążę współpracę z psychologiem - mówiła grupie polskich dziennikarzy w tym roku w Paryżu. Ale na słowach się skończyło.
Czy Marcie przydałby się sportowy psycholog? - Bez komentarza. Nie czuję się odpowiednią osobą, by odpowiadać na to pytanie - stwierdził Radwański.
Cwetana Pironkowa (Bułgaria) - Marta Domachowska (Polska)6:3, 6:4.