Phelps znowu złoty. Rekord wszechczasów wyrównany!

Teraz już wiadomo, jaki cel przyświeca Michaelowi Phelsowi - nie tylko pobić rekord Marka Spitza, ale też pobić po drodze osiem rekordów świata. Amerykanin zdobył we wtorek złoty medal na 200m stylem dowolnym. To trzecie złoto Phelpsa w Pekinie i 9 w letnich igrzyskach. Tym samym Spitza już dogonił.

Finał wszechczasów w pływackiej sztafecie ?

Przed igrzyskami Phelps mówił: - Mój cel znam tylko ja i trener.

Myślałem, że chodzi mu "tylko" o rekord Marka Spitza z 1972 roku. Też mi hydrozagadka... Każdy wie, że chodzi o to. Ale przecież gdyby tylko legendarny Spitz był celem na igrzyska w Pekinie, nie robiłby z tego takiej tajemnicy.

Phelpsowi bowiem chodzi nie tylko o ilość, ale i o jakość - czyli rekordy świata. Dokładnie osiem. I w związku z tym wygląda na to, że w pojedynku Phelps kontra osiem złotych medali, drużyna krążków przegra przez nokaut.

Amerykanin ma już trzy złota i trzy rekordy świata: na 400 m zmiennym, na 200 m dowolnym i 4x100 m dowolnym. Tym wyczynem przeszedł do historii olimpizmu, stając w jednym rzędzie z legendami: fińskim biegaczem Paavo Nurmim, radziecką gimnastyczką Łarisą Łatyniną, amerykańskim sprinterem i skoczkiem w dal Carlem Lewisem, no i swoim nemezis Spitzem, któremu do siedmiu triumfów w Monachium, trzeba dołożyć dwa w sztafecie w Mexico City.

Phelps może jutro zakończyć dzień z pięcioma tytułami i pięcioma rekordami, bo ma finał 200 m st. motylkowym i sztafety 4x200 m. Będzie wtedy jedynym w historii sportowcem z 11 złotymi medalami.

Na 200 metrów Amerykanin zaskoczył fachowców, którzy rzucili się do swoich podwodnych kamer wideo, aby analizować i wykorzystywać jego nowy trik, czyli papugować - Phelps na nawrocie nurkuje teraz bardzo głęboko, dużo głębiej niż przeciwnicy, a następnie przyspiesza wynurzając się z głębokiej wody. Wypływa dwa metry z przodu. Tak było podczas finału na 400 m stylem zmiennym, gdy przed ostatnim nawrotem stylu klasycznego płynął niemal równo z Ryanem Lochte, a po nawrocie był daleko z przodu.

Amerykanin po prostu wykorzystuje większe ciśnienie w głębszej wodzie i prawo Archimedesa o wyporze. Jego kilkunastolitrowe płuca zachowują się wtedy pod wodą jak wypełniony powietrzem balon, który wynurza się z głębokiej wody z coraz większą szybkością. Nikt dotąd nikt na to nie wpadł. Nawet Australijczycy, których ośrodek w Canberrze przypomina centrum lotów kosmicznych, w każdym razie ma nawet takie cuda jak urządzenia do pomiaru sił ciągu ramion i nóg w wodzie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.