Plawgo szósty w finale, wściekły na kolegę z drużyny

Daniel Dąbrowski pobiegł w poniedziałek na 400 m 47,83, czyli zaledwie 0,7 s szybciej niż Marek Plawgo po pokonaniu 12 płotków. To oznacza kłopoty aspirującej do medalu sztafety 4 x 400 metrów, bo prawdopodobnie już w biegach eliminacyjnych będzie musiał wystąpić zmęczony Plawgo. Będzie to jego czwarty i piąty bieg na 400 m w ciągu tygodnia. Płotkarz zmaga się z kontuzją stopy i używa blokady, by móc startować.

W poniedziałek walczący z kontuzją stopy Marek Plawgo był szósty w finale biegu na 400 m ppł, czyli osiągnął taki sam wynik jak w Atenach. Podobnie jak Monika Pyrek nie zbliżył się do rekordu życiowego.

Trzej szybkonodzy amerykańscy medaliści - Angelo Taylor, Kerron Clement i Bershawn Jackson - byli daleko z przodu. By zdobyć brązowy medal, Plawgo musiałby pobić własny rekord Polski o 0,06 sekundy. Czyli mieć formę taką jak w mistrzostwach świata w Osace, gdzie wywalczył właśnie brąz.

- Nie obchodzi mnie że jestem najlepszym Europejczykiem. Jestem też najlepszym wrocławianinem. Jakie to ma znaczenie. Założyłem sobie w zeszłym roku plecak na drogę, medal w Pekinie. Było ciężko, więc teraz czuję rozczarowanie.

- Sztafeta jest rozbita - mówi Plawgo. - Niestety, wiedziałem, że tak będzie. Przyjeżdżam z blokadą nogi na obóz do Kochi (Polacy byli tam od 3 do 11 sierpnia), żeby pomóc chłopakom. I Daniel Dąbrowski mi mówi, że dziś jest pierwszy dzień, kiedy go stopa nie boli. Po dziesięciu dniach zgrupowania! To po coś ty, chłopaku, w ogóle wchodził do tego samolotu? Po co się łokciami rozbijałeś i zajmowałeś miejsce w drużynie? Musieli mnie trzymać, żebym się na niego wściekły nie rzucił.

Sztafeta w składzie Plawgo, Marcin Marciniszyn, Daniel Dąbrowski, Kacper Kozłowski zdobyła brązowy medal na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Osace. W eliminacjach zamiast Plawgi biegał Witold Bańka.

Zimą trener Józef Lisowski ustalił zasady selekcji do sztafety. Najważniejsze miały być mistrzostwa Polski, ale Lisowski próbował zmienić zasady, bo najszybsi nie mieli szans zakwalifikować się z powodu kontuzji. Związek się jednak nie zgodził na zmiany. Do drużyny nie awansował przez to znakomity Marcin Marciniszyn, podstawowy zawodnik drużyny z Osaki.

Pierwsza runda sztafet w piątek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.