Kiedrosport: Ulubiony sport Pameli Anderson

Dwa lata temu kibice Saskatchewan Roughriders obrzucili dom Paula McCalluma jajkami, ktoś wyrzucił mu na podwórko stertę obornika. Na tym się nie skończyło. Grożono mu śmiercią, zginąć miała także jego żona i dwie córki, a dom - spłonąć. Kto by pomyślał, że taką nienawiść może wywołać jeden niecelny strzał na bramkę w dyscyplinie zwanej futbolem kanadyjskim.

Czym zawinił McCallum? W 2004 r. w finale Konferencji Zachodniej CFL spudłował w dogrywce uderzenie z 18 jardów. Trafianie z takiego miejsca to zazwyczaj dla niego bułka z masłem. Ale nie tym razem. Błąd był bardzo kosztowny. Jego zespół przegrał 25:27 i nie awansował do finału rozgrywek tzw. Pucharu Greya.

Najważniejsze trofeum Canadian Football League (gra w niej osiem zespołów) ma podobną historię jak bardziej znany w Polsce Puchar Stanleya, o który biją się drużyny z hokejowej NHL. Futbolowy odpowiednik ufundował Earl Grey (właściwie Albert Henry George Grey), gubernator Kanady z początków XX w. To miała być nagroda dla najlepszej drużyny rugby w kraju. Pierwsze rozgrywki w 1909 r. wygrał zespół Uniwersytetu Toronto. W finale w 1911 r. po raz pierwszy zagrali Toronto Argonauts - zespół, który istnieje po dziś dzień i gra w CFL.

Kanadyjska wersja rugby szybko zaczęła mocno różnić się od swojego pierwowzoru z Wysp Brytyjskich. Pod wpływem USA gra Kanadyjczyków bardziej przypomina dziś amerykański futbol. Różni się od niego tylko niuansami. Boisko ma wymiary 101 na 59 m, czyli jest o 10 m większe i o 10 m szersze niż amerykańska wersja. Bramki stoją przed polem punktowym, podczas gdy w USA na końcu boiska. W grze uczestniczą dwie drużyny po 12 zawodników (w futbolu amerykańskim - 11). Drużyna ma tylko trzy próby, aby przenieść piłkę o 10 jardów (w amerykańskim - 4).

Niewielkie różnice powodują, że zawodnicy z obu odmian mogą grać i tu, i tu (w niektórych drużynach CFL niemal połowę graczy stanowią Amerykanie). Oczywiście jeśli gracze mają wybór, wolą NFL. Liga kanadyjska, choć druga po NHL pod względem popularności w Kraju Klonowego Liścia, to ubogi krewny sąsiada z południa. Wystarczy porównać tzw. salary cap (limit wynagrodzeń, za przekroczenie którego zespół płaci kary). W NFL wynosi on 102 mln dol., a w CFL - 3,8 mln. W Kanadzie najlepszy zawodnik zarabia 450 tys. dol. rocznie, a w USA - 13 mln (doliczając bonusy za podpisanie dziesięcioletniego kontraktu). 30 s reklamy w telewizji podczas Grey Cup kosztuje 70 tys. dol., a podczas Superbowl - 2,5 mln. CFL może jednak pochwalić się jedną z najwyższych frekwencji na stadionach - średnia to ok. 29 tys. na mecz. To siódmy wynik na świecie. Lepsze są tylko NFL, baseballowa MLB, liga futbolu australijskiego AFL i piłkarskie ekstraklasy w Niemczech, Anglii i Hiszpanii.

Rekord - niemal 60 tys. widzów - padł w ubiegłym roku podczas meczu o Puchar Greya w Vancouver. Tradycyjną paradę dzień przed spotkaniem poprowadziła Pamela Anderson, która urodziła się w Landysmith w Brytyjskiej Kolumbii. Słynna aktorka podtrzymuje związki z rodzinnym krajem, m.in. przez bywanie na meczach futbolu kanadyjskiego. Tydzień temu z loży właściciela B.C. Lions Davida Braleya oklaskiwała wielki rewanż Paula McCalluma. 36-letni zawodnik odszedł z Saskatchewan przed rozpoczęciem sezonu, bo zaproponowano mu 30-procentową redukcję zarobków. Przeniósł się do drużyny British Columbia Lions. W półfinale Grey Cup jego zespół rozgromił Roughriders 45:18. McCallum zdobył 19 pkt - trafił wszystkie 9 strzałów na bramkę (5 field goali i 4 podwyższenia). Raz zdobył punkty z 18 jardów - z tego samego miejsca, z którego spudłował dwa lata temu.

W niedzielnym finale Pucharu Greya McCallum znów był bohaterem. Zdobył 19 punktów, a jego zespół zdobył trofeum pokonując Montreal Alouettes 25:14. Dla kopacza B.C. Lions to pierwsze mistrzostwo w karierze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.