Kasperczak, Wdowczyk?...

Trener Jacek Zieliński i dyrektor sportowy Legii Jacek Bednarz złożyli rezygnacje na ręce prezesa klubu. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie Henryka Kasperczaka w roli szkoleniowca i Dariusza Wdowczyka jako człowieka zajmującego się transferami. W środę decyzje podejmie Rada Nadzorcza KP Legia Warszawa

Z siedmiu spotkań w tym sezonie Legia wygrała zaledwie jedno, trzy zremisowała i trzy przegrała. Tylko w trzech strzelała bramki. Gra bardzo słabo, a sam Zieliński stwierdził, że nie czuje się na siłach i chciałby pouczyć się u boku doświadczonego trenera. W domyśle najlepszego, bo tylko taki mógłby wyciągnąć Legię z kryzysu.

Najlepsi polscy trenerzy to Kasperczak i Jerzy Engel (Legia miała go u siebie na stanowisku dyrektora sportowego, ale teraz eks-selekcjoner pracuje w Wiśle Kraków). Zatrudnienie Kasperczaka, który został zwolniony z Wisły też jest mało prawdopodobne. Trener niechętnie zrezygnuje z comiesięcznych 20 tys. euro odszkodowania, które pobiera w Krakowie, a Legii nie stać, by rekompensować mu stratę. To znaczy może byłoby stać, ale nie za wszelką cenę. Większościowy właściciel klubu, koncern ITI nigdy nie krył, że najważniejsze są tereny w Warszawie wokół stadionu, który ma powstać, a bieżące wyniki drużyny są na drugim planie. W tej sytuacji w klubie wcale nie musi więc dojść do zmiany. Ani trenera, ani dyrektora sportowego.

Jacek Zieliński wygrał w ubiegłym sezonie z Wisłą Kraków 5:1 i był to jeden z jego nielicznych sukcesów. Oprócz tego poniósł kilka spektakularnych porażek, jak w ostatni czwartek w Zurychu, co skończyło się wyeliminowaniem legionistów w fazie wstępnej Pucharu UEFA. To najgorsze osiągnięcie stołecznego klubu w historii. Nie powala także czysto statystyczny bilans Zielińskiego we wszystkich rozgrywkach - 39 meczów, z tego tylko 16 zwycięstw, 12 remisów i 11 przegranych. W tym czasie drużyna zdobywała niewiele ponad jedną bramkę na spotkanie, co w przypadku takiego klubu jak Legia jest wynikiem fatalnym. Zwłaszcza jeżeli przypomni się, że poprzednik Zielińskiego - Dariusz Kubicki (obecnie pracujący w Polonii) został zwolniony przez właściciela klubu, czyli koncern ITI w sytuacji, gdy miał znacznie lepsze wyniki.

Zieliński cieszy się jednak wielkim zaufaniem właściciela koncernu Mariusza Waltera i gdyby w piątek sam nie powiedział, że chce zrezygnować, prowadziłby zespół przynajmniej do końca rundy jesiennej. Zaufaniem obecny wciąż trener legionistów cieszy się także u prezesa Zygo, a niedzielny remis z Cracovią powoduje, że wcale nie wiadomo, co w środę zdecyduje rada nadzorcza. Tak samo w sprawie Jacka Bednarza, który złożył rezygnację solidarnie z Zielińskim, a odpowiedzialnym za letnie, nie do końca spełnione transfery. Przypomnijmy, że przed rozpoczęciem sezonu Legia sprzedała za granicę najlepszych piłkarzy - bramkarza Artura Boruca oraz napastnika Marka Saganowskiego. Pozyskała zaś graczy w ubiegłym sezonie biegających po boiskach drugiej, trzeciej, a nawet czwartej ligi. Bednarz w ostatnim czasie nie najlepiej dogadywał się z prezesem Zygo, ale u właścicieli nadal ma poparcie.

Nowi właściciele Legii od ponad roku mówią, że sukcesy przyjdą dopiero za trzy lata, a na razie buduje się młodą, perspektywiczną drużynę. Aby być konsekwentnym, klub nie powinien dokonywać zmian. Tylko że Legia ma za zadanie wygrywać od zaraz.

A może zatrudnić Dariusza Wdowczyka? Jest najbardziej dostępny. I ma koneksje. Pomagał przy transferze Macieja Żurawskiego z Wisły oraz Artura Boruca z Legii - w obu przypadkach do Celticu Glasgow. Poza tym dwukrotnie już miał pracować w Warszawie. I niewykluczone, że trafi na Łazienkowską za trzecim razem. Może jako menedżer, a może jako trener.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.