Z Rayem Sefo rozmawiają Andrzej Kulasek i Maciej Baranowski
Bo walczą tam najlepsi z najlepszych.
Doskonale, bo walczyłem z wielkim Ernesto Hoostem. Choć przegrałem, wiele się wówczas nauczyłem. Już na samym początku nabrałem pokory i dzięki temu wciąż jestem w czołówce.
Cóż... zawsze myślę o zwycięstwie. Agresja? To przesada (śmiech).
Wiem coś o tym, bo na zeszłorocznym Grand Prix w Japonii niesprawiedliwie przegrałem z Musashim.
Zdenerwowałem się, bo pierwszy raz od dawna byłem dobrze przygotowany, nie miałem kontuzji ani innych problemów. Byłem lepszy, a przegrałem. Porażki to naturalna sprawa w sporcie. Umiem przegrywać, rozumiem, że rywal mógł być lepszy ode mnie. Ale wtedy po prostu mnie okradli.
Nie czuję strachu przed nikim i niczym. Myślę, że cokolwiek bym powiedział, zawsze będę miał i zwolenników, i przeciwników. Zarówno fani, jak i władze K-1 cenią mnie za mój styl walki. Jak wychodzę na ring, dobra bójka jest gwarantowana.
Najtwardszy jest Ernesto Hoost i nie mówię tak dlatego, że kiedyś mi dokopał. Patrząc na jego dokonania zarówno w K-1, jak i w kickboxingu mogę tylko powiedzieć: czapki z głów.
Szczerze, musi być ich na mnie stać. Zawodnicy dużo mówią o miłości do sportu i to oczywiście jest ważne. Ale walka to mój sposób na życie i muszę myśleć o przyszłości. Oczywiście chętnie bym do was przyjechał, pogadajcie z moim menedżerem.
W ogóle mało wiem o tej części Europy. Z Białorusi pochodzą świetni fajterzy, z chęcią bym kiedyś z nimi potrenował. A co do polskich zawodników - oczywiście słyszałem o Marku Piotrowskim.
Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że byłem pod wpływem filmów kung-fu. Bruce Lee czy Jackie Chan to byli moi idole.
Jak byłem młodszy, to oczywiście grałem w rugby, zresztą Jonah to mój bliski przyjaciel. Bardzo cenię to, co osiągnął, i to, jak ten wspaniały człowiek poradził sobie z ciężką chorobą nerek.
Już jestem (śmiech). Miałem małą rolę w "Godzilli". Niedawno skończyłem zdjęcia w Los Angeles do filmu "Bad Guys", ale na tym chyba koniec. To nie dla mnie.
Dam z siebie wszystko, a czuję się lepiej niż kiedykolwiek. To będzie mój rok. Pozdrawiam wszystkich fanów K-1 w Polsce.
RAY SEFO
ur. 15 lutego 1971 r.
183 cm,106 kg
bilans w K-1: 24 zwycięstwa, 12 porażek, 1 remis
osiągnięcia: dwukrotny mistrz świata w kickboxingu (1995 i 96 r.), wielokrotny finalista najważniejszego turnieju formuły K-1 Grand Prix Japonii; ochrzczony mianem "króla nokautu w pierwszej rundzie", przeszedł do historii, kiedy w 2004 roku znokautował olbrzymiego Gary'ego "Big Daddy" Goodrige'a (191 cm, 120 kg) po 24 s walki!