Co u siatkarza Marcina Nowaka?

Siatkówka plażowa podobała mi się, odkąd pamiętam - mówi Marcin Nowak, zawodnik PZU AZS Olsztyn. - Niestety, poza krótkimi epizodami w młodości nie miałem wielu okazji grać na piasku

Michał Koronowski: Gdzie spędza Pan wolny czas?

Marcin Nowak: Czasu wolnego nie mam wcale. Dopiero w czwartek wróciłem z Petersburga, gdzie z Dariuszem Parkitnym graliśmy w turnieju Pucharu Świata w siatkówce plażowej. Była to już druga eliminacja tegorocznego World Tour, w której wzięliśmy udział. Wcześniej swoich sił próbowaliśmy w szwajcarskim Gstaad. Na razie nie osiągamy najlepszych wyników, ale za to zdobywamy niezbędne doświadczenie. W Szwajcarii z turniejem pożegnaliśmy się już w pierwszym meczu eliminacyjnym, przegrywając z Japończykami w tie-breaku 2:1. W Rosji było już trochę lepiej, w pierwszej rundzie pokonaliśmy Australijczyków 2:0, jednak w kolejnej znów trafiliśmy na Japończyków i przegraliśmy 2:0. Mimo to jestem zadowolony, bo krok po kroku idziemy na przód. Mam nadzieję, że dzięki naszym występom już niedługo nie będziemy musieli walczyć w eliminacjach, tylko od razu zagramy w turnieju głównym.

Czy utrzymuje Pan formę, grając w plażówkę?

- Jeszcze czuję zmęczenie podróżą pociągiem z Rosji do Polski, mimo że trasę pokonałem wygodnie, bo w kuszetce. Szczerze mówiąc, bałem się z niej wychodzić, bo często się słyszy o ludziach, którzy jadą na wschód i stamtąd już nie wracają (śmiech). A o formę jestem spokojny. Grając na piasku, czuję, że moje mięśnie nóg są coraz mocniejsze. To przez wysiłek, który trzeba włożyć, by dobrze odbić się z takiej nawierzchni. Myślę, że zaowocuje to lepszym wyskokiem w nadchodzącym sezonie halowymi. Wszyscy w klubie PZU AZS bardzo się cieszą, że nie siedzę bezczynnie, tylko tak aktywnie spędzam wolny czas.

Jak podoba się Panu ta odmiana siatkówki?

- Siatkówka plażowa podobała mi się, odkąd pamiętam. Niestety, poza krótkimi epizodami w młodości nie miałem zbyt wielu okazji grać na piasku. Zawsze kiedy kończyłem sezon w klubie, rozpoczynało się zgrupowanie reprezentacji. Teraz nie żałuję, że nie gram w reprezentacji, ponieważ czasu spędzonego na grze w siatkówkę plażową nie uważam za stracony. Przekonałem się, że turniej na świeżym powietrzu to niezapomniana przygoda.

Wystąpi Pan również w Starych Jabłonkach. Jak ocenia Pan tam swoje szanse?

- Najważniejsze to się nie ośmieszyć, ponieważ siatkówka plażowa, a tradycyjna to zupełnie dwa różne światy. Nie oczekuję, że wszystko będę wygrywał, ale z meczu na mecz powinno być coraz lepiej. Nic mi już nie dolega, więc powinienem zagrać na sto procent. A co z tego wyjdzie, okaże się dopiero w Starych Jabłonkach.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.