Co dalej z Radomiakiem?

Utrzymanie Radomiaka w II lidze było majstersztykiem, ale teraz w klubie ze Struga potrzebne są natychmiastowe zmiany. Zdecydowanej poprawie musi ulec sytuacja finansowa i organizacyjna klubu. A to może zagwarantować jedynie sponsor strategiczny

Kiedy na początku rundy z zielonymi postanowił związać się Mieczysław Broniszewski, w sercach radomskich kibiców zagościła nadzieja. - To przecież trener, który nigdy nie spadł z żadnym zespołem do niższej ligi - pocieszali się nawzajem. Tyle tylko, że tym razem podjął się zadania niemal karkołomnego. Radomiak miał przecież na koncie zaledwie siedem punktów.

Wiosna okazała się dla zespołu ze Struga niezwykle radosna. Były gorsze i lepsze dni, ale najważniejsze zadanie zostało wykonane. Po nerwowych, trzymających w napięciu barażach, ale zwycięskich barażach z Tłokami Gorzyce, zadanie zostało wykonane. Radomiak pozostał na zapleczu ekstraklasy i za niewiele ponad miesiąc znów przystąpi do walki o drugoligowe punkty.

W środowe popołudnie i wieczór euforia była ogromna, ale już przemija, a górę zaczyna brać szara rzeczywistość. Co dalej? - to najczęściej zadawane pytanie przez fanów zielonych. Pojawia się też inne: czy Mieczysław Broniszewski zostanie w Radomiaku? Ale przecież to drugie bezpośrednio łączy się z pierwszym.

Tajemnicą poliszynela jest to, że szkoleniowiec, który już zaskarbił sobie serca radomskich kibiców, miał poważną propozycję z Polonii Warszawa. Niewiele osób natomiast wie, że na horyzoncie pojawiła się dla niego kolejna oferta - od miedziowego potentata Zagłębia Lubin. - Na razie mam kontrakt do końca grudnia z Radomiakiem. Wstrzymajmy się jeszcze kilka dni, a poznamy odpowiedzi na większość trudnych pytań - utrzymuje wciąż Broniszewski. - Trener obiecał, że decyzję swoją ogłosi do końca obecnego tygodnia - wtrąca wiceprezes Radomiaka Jerzy Frenkiel.

Rzeczą, która determinuje kroki nie tylko szkoleniowca, są oczywiście pieniądze. Tych ciągle w klubowej kasie jest za mało, a kiedy się pojawiają, wystarczają jedynie na wypłaty dla pracowników Radomiaka (zawodnicy, trenerzy, dyrektor, kierownik zespołu, masażyści itp.). Brakuje natomiast na wiele innych, podstawowych na poziomie II ligi spraw. Ich lista jest zbyt długa, aby je wymieniać, ale niech przykładem będzie to, że na ostatnie mecze ligowe i barażowy do Gorzyc Radomiak załatwiał autokar w ostatniej chwili, bo dotychczasowemu przewoźnikowi klub ze Struga nie zapłacił nawet złotówki. Takie rzeczy w ekipie z zaplecza ekstraklasy są nie do pomyślenia.

Czy są szanse, aby w Radomiaku pojawił się wreszcie długo oczekiwany sponsor strategiczny? Doświadczenie nakazuje zachowanie daleko idącej ostrożności w tym względzie. Choćby dlatego, że nawet wyjątkowo przychylnie nastawieni do zielonych prezydenci Radomia Zdzisław Marcinkowski i Andrzej Banasiewicz zapewniali wielokrotnie o mecenacie tajemniczych firm, a tak naprawdę niewiele z tego wychodziło. Czy tym razem będzie podobnie, trudno odpowiedzieć. Od dłuższego czasu prowadzone są negocjacje z Grupą Żywiec. Wydaje się, że idą one w dobrym kierunku, ale wciąż nie następuje ich finalizacja. Pocieszający jest fakt, że sprawami "zielonymi" żywo interesuje się mocno powiązany z piwnym koncernem Andrzej Grzyb, a w kuluarach mówi się nawet, że były siatkarz Czarnych przymierzany jest do funkcji prezesa klubu ze Struga. Drugą, kto wie, czy nie bardziej intratną ofertę, może złożyć w Radomiu firma z kapitałem niemieckim, która aktualnie prowadzi (lub prowadziła) audyt w Polonii Warszawa. Z informacji "Gazety" wynika, że nie wszystko w stołecznym klubie się sponsorowi podobało i trwają przymiarki do ewentualnego wejścia w Radomiaka. - Żyjemy nadzieją, ale na razie prawda jest taka, że mamy dwóch sponsorów: miasto i kibiców - uświadamia wszystkich Jerzy Frenkiel.

Finanse będą również czynnikiem decydującym o kształcie przyszłego zespołu. Na razie nie wiadomo, kto przyjdzie. O wiele więcej mówi się o ewentualnych odejściach. Oczywiście w dużej mierze zależy wszystko od tego, kto będzie trenerem Radomiaka, ale przesądzone wydaje się być rozstanie z zielonymi Grażvydasa Mikulenasa. Kończy mu się właśnie kontrakt, a Litwin rozmawiał już z Jagiellonią Białystok. Ostatnio otrzymał też kuszącą propozycję z Kujawiaka Włocławek i jeśli nie zostanie na Struga, będzie reprezentował barwy tego ostatniego.

Oprócz Mikulenasa kontrakt kończy się jedynie Tomaszowi Grudniowi. Pozostali mają umowy ważne do końca roku, z tym że większość ma klauzulę uprawniającą ich do odejścia do innego klubu. I tak KSZO Ostrowiec Św. chętnie widziałoby u siebie Nikołaja Branfiłowa, a Heko Czermno - Abela Salamiego.

Kto mógłby zasilić Radomiaka? Jeśli zostanie Broniszewski, jest wielce prawdopodobne, że na Struga zjawią się: napastnik Wisły Płock Arkadiusz Klimek i obrońca tego zespołu Marcin Janus. Z pewnością znalazłoby się jeszcze kilku testowanych graczy, bo aktualny szkoleniowiec zielonych nie ukrywa, że wciąż odbiera telefony od piłkarzy zainteresowanych grą w Radomiaku.

Wiele spraw wyjaśni się już w tym tygodniu, inne rozwiążą się na początku przyszłego. Ale najwięcej wiadomo będzie w środę późnym wieczorem, kiedy wybrany zostanie prezes najstarszego klubu w regionie. To on określi strategię Radomiaka i być może, co jest marzeniem od lat, zagwarantuje jego stabilny budżet.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.