Hutnik Kraków- klub do naprawy

- Mamy administrację na poziomie pierwszoligowym, a jesteśmy trzecioligowym przeciętniakiem - mówi Stefan Niziołek, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Hutnika SSA. Czy zwolennicy zmian wygrają z obrońcami starego porządku?

We wtorek odbędzie się walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki Hutnik SSA. Jeśli w klubie ma dojść do zmian, nadarzyła się właśnie ku temu znakomita okazja. Hutnik bowiem stacza się po równi pochyłej. Bez unowocześnienia klubu nie ma co marzyć o lepszych wynikach sportowych. A kibice wciąż pamiętają brązowy medal mistrzostw Polski piłkarzy (1996).

Widmo bankructwa

W 1997 r. Hutnik spadł z ekstraklasy, trzy lata temu - do III ligi. W 2002 r. powołano sportową spółkę akcyjną, która miała być panaceum na kłopoty finansowe klubu. Na rzecz Hutnika zaczęła bowiem pracować kolejna spółka - remontowo-budowlana. Szybko jednak obu spółkom (sportowej i remontowej), ściśle ze sobą związanym zajrzało w oczy widmo bankructwa. Mówiło się o niegospodarności i niejasnych sytuacjach w klubie. Spółka remontowa miała coraz mniej zamówień, a w spółce klubowej wydatki wciąż były duże.

- Już przed rokiem zalecałem zarządowi zrobienie porządku w infrastrukturze klubu - informuje wiceprzewodniczący RN Stefan Niziołek.

O co chodzi? W bilansie finansowym nie rozdzielono kosztów spółki remontowej od kosztów czysto sportowych. - W ten sposób nie da się udowodnić, że administracja (kilkanaście osób) kosztuje więcej niż funkcjonowanie drużyn piłkarskich - tłumaczy jedna z osób blisko związanych z klubem.

- Mamy administrację na poziomie ekstraklasy, a jesteśmy trzecioligowym przeciętniakiem. Nie doczekałem się przedstawienia rzeczywistego bilansu podziału kosztów - denerwuje się Niziołek, najpoważniejszy animator zmian.

Trzeba odchudzić

W tej sytuacji coraz głośniej mówi się o odchudzeniu zarządu i odwołaniu wiceprezesa Hutnika Michała Kowalskiego i dyrektora ds. marketingu Józefa Zdradzisza. Swoją funkcję miałby utrzymać jedynie prezes klubu Władysław Handziuk. Miesięczne utrzymanie trzyosobowego zarządu kosztuje 16 tys. zł. Są też inne sprawy budzące wątpliwości. Chodzi np. o układy rodzinne mające wpływ na działanie spółki, a przynajmniej na zatrudnienie w niej takich, a nie innych osób.

Kibice chcą zmian

Niezadowoleni z pracy władz klubu są kibice. Podczas kończącego sezon meczu z Tłokami Gorzyce wywiesili transparent: "Madejski zarabia 1500 zł, a Kowalski 5000 zł!!! Kto jest bardziej potrzebny??? Żądamy zmian!!!". Dziś mają manifestować pod budynkiem klubu. - Chcemy, by zarząd zdawał sobie sprawę, że nie działa w próżni i ktoś patrzy mu na ręce - argumentuje prezes stowarzyszenia Suche Stawy Konrad Suder.

- Klub musi oddychać głębiej i lżej. Innej drogi nie ma - zdradza jeden z akcjonariuszy Hutnika.

Wiceprzewodniczący Niziołek planuje powiększyć radę nadzorczą do pięciu osób. Do Jana Staniewskiego (przewodniczącego rady i wicedyrektora krakowskiego oddziału Mittal Steel Poland) i Jana Nowaka (długoletniego działacza Hutnika, byłego wiceprezydent Krakowa) mają dołączyć Mieczysław Gil (były poseł z ramienia "Solidarności") i Czesław Skowronek (były dyrektor HTS).

- Dzięki temu będziemy bardziej dyspozycyjni. To zaś oznacza uchwalanie ważnych decyzji częściej niż raz w roku - tłumaczy Niziołek.

Walne w Mittalu

Kierownictwo Hutnika wciąż liczy na pomoc Mittal Steel Poland. Hinduski koncern, który kupił HTS, nie zamierza zostać sponsorem klubu, ale nie wyklucza inwestycji w miejski ośrodek sportowo-rekreacyjny, mający powstać na Suchych Stawach. Na 24 czerwca zaplanowano walne zgromadzenie akcjonariuszy w MSP, które zadecyduje o dalszym bycie zarządu, z Frantiszkiem Chowańcem na czele.

wak

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.