Człowiek, który przed laty (dokładnie w październiku 1974 r.) doprowadził w Kinszasie do pojedynku stulecia pomiędzy Muhammadem Alim i Georgem Foremanem, być może zorganizuje teraz walkę... wychowankowi Gwardii Wrocław Maciejowi Zeganowi.
- Istnieje taka możliwość - przyznaje menedżer Zegana Andrzej Wasilewski z Hammer Knockout Promotions. - Nic więcej nie mogę jednak powiedzieć, bo sam nie wiem, czego można spodziewać się po rozmowach z Kingiem. Na razie lecimy na Florydę [dzisiaj - red.], zabieram z sobą Maćka Zegana, Krzyśka Włodarczyka i Tomka Bonina. Zostaliśmy zaproszeni przez Kinga, więc nie wypadało odmówić. Dodam tylko, że nasz Hammer Knockout Promotions wskazała Kingowi organizacja WBC jako najprężniejszą w Europie Środkowo-Wschodniej.
Wasilewski nie ukrywa, że właśnie King, dzięki swoim układom, mógłby zorganizować Zeganowi walkę o tytuł mistrza świata jednej z prestiżowych organizacji. - To jest czas Maćka, poza tym w kategorii 61 i 63,5 kg zawsze była duża konkurencja - przyznaje Wasilewski. - King dzięki swoim układom szybciej ustawiłby Zeganowi wartościowy pojedynek.
Problemem mogą być jednak... same negocjacje z ekscentrycznym promotorem. - Nawet jak podpiszemy już kontrakt, King może nie dotrzymać tego, co wcześniej ustaliliśmy. A procesować się z kimś takim jak on przed sądami amerykańskimi to byłby czysty absurd. On w przeszłości doprowadził wielu bokserów do tytułów i pieniędzy. Wielu jednak wykiwał i to też jest jakaś wskazówka dla nas. Oczywiście, przygotowałem się jak najlepiej umiałem do negocjacji z Kingiem. Rozmawiałem na jego temat z wieloma osobami. Ale w sumie to jest tak jak z... nauką jazdy na rowerze. I tak kiedyś trzeba na ten rower wsiąść i samemu się przekonać, jak to jest - kończy Wasilewski.
Zegan, a także Wasilewski, Bonin i Włodarczyk, pozostaną na Florydzie przez tydzień. Niewykluczone, że Zegan wróci ze Stanów Zjednoczonych z kontraktem z najsławniejszym promotorem świata. A jeśli związałby się z nim na dłużej, wówczas jedno wydaje się pewne - już nie musiałby walczyć w takich miejscach jak Świebodzice czy Strzelce Opolskie.
Maciej Zegan: Specjalnie nie podniecam się tym wyjazdem. Jedziemy na negocjacje i dopiero na miejscu zobaczymy, co King nam zaoferuje. Wiadomo, że on do końca nigdy nie będzie z nami szczery... Ale z drugiej strony wielu bokserów zarobiło przy nim olbrzymie pieniądze. A to, co robili z nimi później, to już inna sprawa. Jeśli Tyson wydawał kasę na lewo i prawo, to już chyba nie jest wina Kinga.
- Może. Dlatego nie ma się co napalać. Jedziemy na Florydę i zobaczymy, co będzie. Ja żyję teraz wrześniową walką o tytuł mistrza Europy. Moim przeciwnikiem będzie Romanow. Robię wszystko, by do pojedynku doszło we Wrocławiu. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
- No tak. Słyszałem o niej trochę, podobno przypomina Disneyland. A King ma nawet miniaturę Statuy Wolności. Będzie zatem co oglądać [śmiech].
- Bo wiedzą, że jeśli będą pracować ze mną, zarobią więcej pieniędzy. Moi pięściarze zarabiają więcej niż jacykolwiek inni w historii boksu. Dlatego powiedzcie to swoim braciom i siostrom w Polsce. Złączmy ręce i zjednoczmy się, spójrzmy razem w przyszłość. Chcę z wami pracować i pomnażać wasze dobra.
O tym, dlaczego bokserzy tak często skarżą Kinga w sądzie
- Oni są jak baranki zagubione na pustyni. Jestem dla nich ojcem i wybaczam im, bo nie wiedzą, co czynią. Płacę im więcej pieniędzy niż jakikolwiek promotor w historii gatunku ludzkiego. Mówię teraz narodowi polskiemu - nie słuchajcie ich. Stworzymy razem kolejny krąg odtwarzający siłę dolara. Będzie praca dla bezrobotnych, dom dla bezdomnych, Ameryka dla Azjatów i róże dla tych, co kochają róże. Tylko mnie przywołajcie.
Wypowiedzi pochodzą z wywiadu, jakiego King udzielił "Gazecie" 19 marca 1999 r.
Część z nich [promotorów - red.] jest dobrymi ludźmi, większa część złymi. Przykładem jest Don King, który zabił człowieka, gdyż ten ubrudził mu buty krwią. Ci ludzie nie mają pojęcia o moralności i etyce. W boksie nikt czegoś takiego nie wymaga. Ty i ja możemy nagle się zająć boksem. Każdy - i ten, kto miał siedem wyroków również. Skupili się wokół boksu, bo i bokserzy są generalnie tacy sami, może tylko trochę mniej bystrzy.
Zawsze go bronię, ale mówiąc prawdę. Każdy z nas popełnia przecież w życiu błędy, jednak ma prawo je odkupić, a jeśli to zrobi, należy zostawić w spokoju jego przeszłość. Don King zabił człowieka, ale miał wtedy 19 lat i poszedł za to do więzienia. Dziś ma ponad 70 lat, skończył prawnicze studia, od wielu lat jest biznesmenem, ale zawistnicy wciąż przypominają mu tamtą historię, mówiąc, jaki zły z niego człowiek.
Dlaczego go tak nazywają? Myślę, że wielu ludzi nie mogło znieść faktu, że tak znaczącą postacią w zawodowym boksie stał się Czarny. Od dawna profesjonalne pięściarstwo tworzyli prawie sami czarni pięściarze, ale walki organizowali im i zarabiali na nich kasę Biali. A tu nagle pojawił się Czarny o wyjątkowych zdolnościach i szybko wywalczył sobie najsilniejszą pozycję na rynku. To wywoływało wściekłość.