Wisła Kraków - Dyskobolia Grodzisk 3:0 (0:0)

W meczu mistrza Polski z wicemistrzem Wisła Kraków znów pokazała Dyskobolii miejsce w szeregu. Krakowianie wygrali z nią już po raz czwarty.

Rozmiary zwycięstwa i styl, w jakim Wisła rozprawiła się z Grodziskiem teoretycznie nie pozwalają mieć nadziei na skuteczny rewanż Dyskobolii w finale Pucharu Polski. Dwie najlepsze drużyny ekstraklasy są faworytami środowych rewanżów w półfinale. Jest więc nadzieja, że w przyszłym tygodniu znów zobaczymy pojedynek Wisły z Groclinem.

Oby nie był tak jednostronny, jak druga połowa niedzielnego meczu, bo Wisła bez problemów dopisze sobie do dorobku kolejne trofeum.

W pierwszej części zespół Wernera Liczki zabierał się do osłabionej Dyskobolii jak pies do jeża. Długo rozgrywane akcje kończone strzałami z dystansu nie były w stanie zrobić krzywdy Sebastianowi Przyrowskiemu. Piłkarze Duszana Radolskiego odryzali się kontratakami, z których najgroźniejszy był ten z 15. min. Po dobrej akcji Marcina Radzewicza i jego dośrodkowaniu z lewej strony Bartosz Ślusarski pomylił się o metr.

Po zmianie stron chaotycznie zestawiona obrona Grodziska szybko ugięła się pod szybkimi i pomysłowymi atakami Wisły. Najpierw Maciej Żurawski a cztery minuty później Tomasz Frankowski pokonali Przyrowskiego. Jeden solidny obrońca Radek Mynar, którego koledzy (Sablik, Łukaszewski i Cilinsek) słusznie nie mieszczą się normalnie w podstawowej jedenastce, nie byli w stanie poradzić sobie z reprezentacyjnym duetem. Żurawski z Frankowskim, a także Błaszczykowski (świetny strzał w spojenie słupka z poprzeczką) mogli jeszcze kilka razy uradować kibiców. Ci najpierw odpalili fajerwerki, a potem zeszli z trybun i otoczyli murawę. Czekali do końcowego gwizdka, by wedrzeć się na boisko i zdjąć z mistrzów Polski cenne pamiątki - koszulki, spodenki, getry...

Ostatniej minuty wypatrywali też gracze z Grodziska. W drugiej części nie zagrozili nawet bramce Radosława Majdana. Od 78. min musieli bronić się w dziesiątkę, bo sędzia pochopnie wyrzucił z boiska Mynara. Czech przepychał się z Frankowskim przed polem karnym, a arbiter uznał że sfaulował rywala, który wyszedłby na czystą pozycję. Osłabioną Dyskobolię dobił Żurawski, który zanim posłał piłkę do siatki, w dziecinny sposób ograł Duszana Sninskiego.

Aby w ewentualnym finale PP można było liczyć na emocje, takich graczy jak Sninsky nie może być na murawie. Słowak nie był w stanie zastąpić kontuzjowanego Igora Kozioła. Parę napastników muszą stworzyć Adrian Sikora ze Ślusarskim (w niedzielę zagrali po 45 min). No i konieczne jest inne zestawienie defensywy. Mynar musi mieć wsparcie Pance Kumbeva (nie grał przez uraz) i Mico Vranjesa (pauzował za kartki).

Strzelcy bramek

Wisła: Żurawski (49., bez asysty, 84., po zagraniu Kwieka), Frankowski (53., po podaniu Żurawskiego)

Składy

Wisła: Majdan (87. Juszczyk) - Baszczyński Ż, Kłos, Kowalczyk, Stolarczyk - Błaszczykowski, Sobolewski, Cantoro, Mijailović (79. Kwiek) - Frankowski (85. Kuźba), Żurawski.

Dyskobolia: Przyrowski - Cilinsek, Mynar Cz (78.), Sablik, Łukaszewski - Piechniak Ż, Sninsky Ż, Goliński, Radzewicz (66.)- Ślusarski (46. Sikora), Porazik.

Sędzia: Marek Mikołajewski (Ciechanów)

Widzów 9 tys.

Wisła - Dyskobolia

Żurawski z Frankowskim - kaci Grodziska

Niech Maciej Żurawski jak najszybciej opuści polską ligę - mogą życzyć sobie piłkarze Dyskobolii. W ciągu dwóch ostatnich sezonów snajper Wisły wbił grodziszczanom siedem goli. Jedno trafienie mniej zanotował król strzelców tego sezonu ekstraklasy - Tomasz Frankowski.

Sezon 2003/4

WISŁA - DYSKOBOLIA 3:2

Bramki: Żurawski dwie

DYSKOBOLIA - WISŁA 1:6

Bramki: Frankowski trzy, Żurawski

Sezon 2004/5

DYSKOBOLIA - WISŁA 2:4

Bramki: Frankowski, Żurawski po dwie

WISŁA - DYSKOBOLIA 3:0

Bramki: Żurawski dwie, Frankowski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.