Władysław Bromirski został Królem Strzelców Poznania

21-letni poznaniak wykonał podczas naszego turnieju 21 rzutów karnych

21-letni Władysław Bromirski z Wildy został Królem Strzelców Poznania podczas naszego dorocznego turnieju na boiskach RedBox. W czasie imprezy wykonał 21 rzutów karnych i zarobił 1000 zł.

Turniej o tytuł Króla Strzelców Poznania rozgrywamy od 2002 r. Jego zasady są proste - rzuty karne strzela się do skutku, tzn. do chwili, gdy na placu boju pozostanie tylko jeden, najlepszy i najskuteczniejszy strzelec. Nigdy zatem nie wiemy, jak długo potrwa taki turniej. Może chwilkę, a może bardzo, bardzo długo...

Tym razem na wyłonienie Króla Strzelców Poznania potrzebowaliśmy dwóch godzin z małym kawałkiem, a triumfator - Władysław Bromirski - wykonał łącznie 21 rzutów karnych - 10 w pierwszej rundzie, 5 w półfinale i 6 w ścisłym finale. I raz się pomylił! Nie miało to jednak dla niego konsekwencji. Oto bowiem w pierwszej rundzie w piątej kolejce rywalizacji jednej z grup pozostali na placu boju tylko dwaj nieomylni gracze - późniejszy Król oraz Paweł Jarecki, który w tejże kolejce spudłował. - Mogłem wtedy zakończyć rywalizację, ale i ja się pomyliłem - wspominał potem Władysław Bromirski. Obaj strzelcy walczyli zatem dalej, aż przez dziesięć kolejek. Wtedy Paweł Jarecki pomylił się raz jeszcze, a Władysław Bromirski zakończył sprawę.

Takich pojedynków grupowych było bardzo wiele, bowiem wszystkich uczestników - dwie i pół setki chętnych - podzieliliśmy na 24 grupy. W każdej znalazło się miejsce dla 10-11 zawodników. I z każdej awans zdobywał tylko jeden. Strzelano zatem do skutku. Nie zdarzyło się ani razu, aby już pierwsza seria wyłoniła zwycięzcę grupy (teoretycznie było to możliwe), ale w kilku wypadkach wystarczyły dwie. Za to 10 serii z udziałem Władysława Bromirskiego było rekordem pierwszej tury eliminacji.

Jeden z ciekawszych pojedynków toczył się w grupie nr 7, w której ostatecznie na placu boju pozostali Michał Czarnyszka i ... Agnieszka Mróz. Pani Agnieszka nie była jedyną kobietą w turnieju, ale spisała się spośród nich najlepiej. Stawiała czoła do samego końca i dopiero jej czwarty karny wyłapany przez bramkarza zadecydował o tym, że w półfinale nie było żadnej damy. - Za rok przyprowadzę córkę - mówiła, odbierając gratulacje, pani Agnieszka, która w naszej imprezie brała udział po raz trzeci.

Grono 24 osób, które awansowały do półfinałów, podzieliliśmy na trzy grupy po ośmiu zawodników. Do finału awans zdobywało dwóch najlepszych. Znów zatem strzelaliśmy do skutku. Najwięcej emocji przyniósł jednak sam finał.

Znaleźli się w nim: Krzysztof Kasprzak, Tomasz Fiszbach, Maciej Moliński, Marcin Kietliński, Paweł Strojnowski i Władysław Bromirski. Wszyscy strzelali nieźle. Kasprzak i Kietliński odpadli w drugiej serii, Moliński - w piątej. Pecha miał Strojnowski, który strzelał rzuty karne najmocniej, jak umiał. Trafił jednak w poprzeczkę. W bezpośredniej rywalizacji Tomasza Fiszbacha i Władysława Bromirskiego ten pierwszy pomylił się w szóstej kolejce. Władysław Bromirski zdobył więc tytuł i 1000 zł.

Nagrody dostali też najlepsi bramkarze, którym obliczaliśmy procent skuteczności. Dzięki temu bramkarze byli zainteresowani tym, aby obronić jak najwięcej rzutów karnych.

Najskuteczniejszy (44,11 proc. obronionych strzałów) - Mikołaj Szymański - dostał 500 zł. Za nim z 42,85 proc. znalazł się Krzysztof Rozumek (300 zł), a trzeci był bramkarz Warty Poznań Artur Topolski z 39,32 proc. (200 zł).

Król Władysław Bromirski

Ma 21 lat i mieszka na Górnej Wildzie w Poznaniu. Kiedyś trenował piłkę nożną w Lechu Poznań, 3-4 lata temu był nawet w kadrze rezerw. - Nigdy nie zagrałem jednak w IV lidze, ale byłem już wpisany do protokołu i siedziałem na ławce - mówi. Teraz gra w amatorskiej lidze RedBox w zespole 7th Heaven. Do turnieju zgłosił się w ostatniej chwili. - Przeczytałem o nim w gazecie - mówi. 1000 zł przeznaczy na wakacyjny wyjazd.

Kto najstarszy?

Ile lat ma najstarszy uczestnik turnieju - zadaliśmy pytanie zawodnikom z prośbą, aby się zgłaszali. I zawodnicy zaczęli podchodzić do stanowiska spikera. Pierwszy był Krzysztof Wzięk. - Mam 46 lat - stwierdził. Za chwilę przebił go Jarosław Zobel, który miał 49 lat i na turniej stawił się z dwoma synami. - 50 lat. Kto da więcej? - mogliśmy ogłosić po wizycie kolejnego strzelca Piotra Czarnyszki.

Więcej dał Ryszard Rychlewski, który zakończył dyskusje legitymując się wiekiem 51 lat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.