Przedstawiamy rywala Jagiellonii

Arka po 23 latach wraca do ekstraklasy. Awans zapewniła sobie już na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu. - W meczu z Jagiellonią wciąż interesują nas trzy punkty, po zdobyciu których kibice organizują nam fetę - mówi trener Mirosław Dragan

Po spadku z ekstraklasy w 1982 r. gdynianie balansowali między drugą a trzecią ligą. W 2000 r. klubem zainteresował się bogaty sponsor - firma Prokom i Arka na dobre awansowała na zaplecze ekstraklasy. Od tej pory gdynianie praktycznie co roku zakładali sobie awans do pierwszej ligi. Jednak na planach się kończyło. W poprzednim sezonie Arka musiała nawet walczyć w barażach o utrzymanie.

Przed kończącymi się już rozgrywkami trenerem gdynian został Mirosław Dragan. Tym razem przed pierwszym meczem nie mówiono już głośno o awansie.

- Dopiero po kilku kolejkach będzie można myśleć o konkretnych celach sportowych. Na razie wiemy tyle, że walczymy o zapewnienie spokojnego bytu - twierdził Dragan.

Po rundzie jesiennej Arka zajmowała drugie miejsce w tabeli i stało się jasne, że zmierza do pierwszej ligi. Co prawda, przewaga nad piątym w tabeli Widzewem Łódź wynosiła tylko dwa punkty, ale gdynianie nie dali sobie wyrwać okazji do awansu.

Piłkarze Arki nie przegrali na własnym stadionie żadnego z 16 spotkań w tym sezonie (14 zwycięstw). W meczu z Jagiellonią zagrają w mocniejszym składzie niż w środę w Chorzowie (2:0). Do gry wraca Krzysztof Sobieraj, który pauzował z powodu nadmiaru kartek. Pod znakiem zapytania wciąż stoi występ innego podstawowego gracza - Bartosza Ławy, który w niedawnym meczu ze Szczakowianką Jaworzno doznał wstrząśnienia mózgu. Także Sebastian Gorząd ma problemy zdrowotne.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.