Piłka nożna. Cracovia II musiała grać w dziewiątkę

Jeśli ktoś sądził, że w Cracovii mają piłkarzy na pęczki, to raczej się myli. W niedzielę czwartoligowa rezerwa ?Pasów? musiała przez połowę grać w dziewiątkę. Do Słomnik pojechało dwunastu piłkarzy, w tym kilku juniorów młodszych, którzy dzień wcześniej też grali mecz.

Na mecz ze Słomniczanką trener Robert Mazanek mógł zabrać tylko dwunastu (!) piłkarzy, w tym dwóch bramkarzy: Jana Zachariasza i Michała Gliwę. W kadrze Cracovii II byli też Mateusz Jeleń i Kacper Tatara, reprezentanci Polski do lat 17. Obaj rozegrali po 40 min w zespole juniorów młodszych dzień wcześniej w Oświęcimiu. Z tego powodu obaj mogli zagrać tylko jedną połowę ze Słomniczanką.

Trener Mazanek wystawił na pierwszą połowę pełną jedenastkę. A po przerwie zdjął juniorów. - Musiałem tak postąpić, bo inaczej dostalibyśmy walkowera - przekonuje trener. Rzeczywiście, przepisy nie pozwalają na nadmierną eksploatację młodych graczy.

Nieoczekiwanie drużynie "Pasów" udało się zremisować - po pierwszej połowie prowadziła nawet 2:0, w drugiej, grając w osłabieniu, straciła dwie bramki i skończyło się remisem 2:2.

Nie rokowali

To już drugi przypadek, gdy Cracovia II gra w osłabionym składzie. Tydzień wcześniej zdarzyło się to w meczu z Garbarzem w Zembrzycach (0:1). Czy może być jednak inaczej, skoro kadra Cracovii II została w przerwie zimowej kompletnie rozbita?

- Dziesięciu zawodników zostało zwolnionych, bo nie rokowali nadziei na występy w pierwszym zespole. Drużynę rezerw uzupełniają najzdolniejsi juniorzy i piłkarze nie mieszczący się w I zespole - tłumaczy dyrektor Cracovii Albin Mikulski. - To trenerzy Mazanek i Wojciech Stawowy ustalają wspólnie, kto ma zagrać w meczu rezerw. Nie wiem, dlaczego trenerzy się nie dogadali - dodaje Mikulski. I zasłania się kontuzjami kilku juniorów. Z rezerwami nie zagrali zawodnicy I drużyny Marek Citko, Witold Wawrzyczek i Michał Świstak, bo, jak po zastanowieniu przyznaje dyrektor Mikulski, I drużynę czeka w czwartek ważny mecz z Pogonią Szczecin.

Pieniędzy też nie będzie

To nie jedyny kłopot piłkarzy rezerw. Dotąd nie otrzymali premii (ok. 7300 zł na całą drużynę) za wywalczone punkty w czwartej lidze. - Wszystkie kwestie finansowe są omawiane na zarządzie klubu i nie będę się na ten temat wypowiadał - stanowczo zamyka temat dyrektor Mikulski.

Anonimowy piłkarz "Pasów" wypowiedział się na internetowym forum, że od szefów klubu zawodnicy rezerw mieli usłyszeć, iż o pieniądzach nie mają co marzyć, bo to raczej oni sami powinni dopłacać za swoją grę.

Trener Mazanek, który w swoim zespole także pełni funkcję kierownika drużyny, kończy 30 czerwca pracę z Cracovią. - Chciałem przedłużyć kontrakt, ale na swoich warunkach - nie ukrywa Mazanek.

Cel: forsowanie młodzieży

- To naganne, ale jest jeszcze wiele innych niedociągnięć w naszej pracy szkoleniowej. Naszym podstawowym celem jest forsowanie uzdolnionej młodzieży - wyjaśnia Mikulski.

Kto w takim razie jest winien zaistniałej sytuacji? - Nie będę szukał winowajców. Po sezonie usiądziemy z prezesem Filipiakiem i porozmawiamy, jak uniknąć podobnych niedociągnięć w kolejnym sezonie - odpowiada Mikulski.

Komentarz

Co rusz docierają do nas sygnały, że Cracovia wprowadza ciekawe, a do tej pory mało znane standardy. Najnowszy, gra w dziewiątkę przeciw pełnej jedenastce rywala, to świetna rzecz, bo rozwinie w zawodnikach siłę, waleczność i wytrzymałość. Teraz z podniesionym czołem będą mogli opowiadać, że grali i starali się za dwóch (nieobecnych). A jak trzeba, nawet za to dopłacą. Szkoda, że tych nowatorskich rozwiązań klub nie nagłaśnia, a jego działacze szukają wstydliwie tłumaczeń na to, czym powinni się przecież szeroko chwalić. A nawet opatentować.

Jerzy Chrzanowski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.