Wtorkowy mecz zakończył się zwycięstwem Spurs 111:108. Najwięcej punktów dla gości uzyskali Tim Duncan (30), Manu Ginobili (26) i Tony Parker (24). To było trzecie z rzędu zwycięstwo drużyny z San Antonio na wyjeździe w play off.
- Mistrzowski zespół zawsze wygrywa na wyjeździe - powiedział Ginobili, który nie ma wątpliwości, że jego zespół w San Antonio rozstrzygnie sprawę awansu.
W finałach Konferencji jeszcze nigdy w historii nie zdarzyło się, żeby zwyciężył zespół, który przegrał dwa pierwsze mecze na własnym boisku.
W drużynie gospodarzy znów świetny mecz rozegrał Steve Nash, który został pierwszym w historii graczem, który zaliczył co najmniej 25 punktów i 10 asyst w czterech meczach play-off z rzędu (wtorkowy dorobek Nasha to 29 punktów, 15 asyst i 5 zbiórek). MVP sezonu zasadniczego nie zdołał jednak doprowadzić do dogrywki - jego rzut za trzy punkty równo z końcową syreną odbił się od obręczy.
Obok Nasha dobrze grał Amare Stoudemire (37 punktów i 8 zbiórek).
Suns znów grali bez Joe Johnsona - trzeciego strzelca zespołu, który jest kontuzjowany. Jego powrót do gry spodziewany jest na trzeci mecz.