Pięć lat od drugiego tytułu Polonii. Co dziś robią mistrzowie 2000?

?20 maja przy pomocy boskiej mistrzem Polski został zespół z Konwiktorskiej? - śpiewali w 2000 roku przy Łazienkowskiej po zwycięstwie 3:0 nad Legią piłkarze Polonii Warszawa.

Co dziś robią zawodnicy, którzy przed pięciu laty zdobyli drugi w historii "Czarnych Koszul" tytuł mistrzowski? Naprawdę niewielu z nich jeszcze coś w karierze istotnego osiągnęło, powtórzyło mistrzostwo w innym zespole, zagrało w reprezentacji. Wielu gra w II i III lidze.

MACIEJ SZCZĘSNY. Był kapitanem tej drużyny. Wcale niemalowanym. Kiedy pojawiły się pierwsze poślizgi z wypłatą pieniędzy za premie, on mówił: "Gramy do końca, potem będziemy się kłócić". Z Polonią zdobył swój czwarty tytuł mistrzowski, potem dołożył do niego jeszcze jeden w Wiśle Kraków. Pięć tytułów wywalczył w czterech różnych klubach: Legii, Widzewie, Polonii i Wiśle, czego w polskiej lidze nikt przedtem ani potem nie dokonał. Dziś pracuje w sztabie trenerskim Macieja Skorży w Amice Wronki, obserwuje mecze rywali. W marcu ubiegłego roku przez trzy tygodnie pełnił funkcję dyrektora sportowego w Polonii. Odszedł, protestując przeciw zatrudnieniu za jego plecami trenera Mieczysława Broniszewskiego.

MARIUSZ LIBERDA. Zmiennik Szczęsnego, miał jednak znaczący udział w sukcesie klubu. W mistrzowskim sezonie rozegrał najwięcej meczów - 15 - w historii swych występów w Polonii. W 2002 roku odszedł do Groclinu Grodzisk Wlkp., z którym sięgnął po wicemistrzostwo Polski i wyeliminował Manchester City w Pucharze UEFA. Właśnie kończy mu się kontrakt z Groclinem, który nie zostanie przedłużony. Pewnie wyjedzie za granicę. Polonia jest za biedna, by go pozyskać.

TOMAS ŻVIRGŻDAUSKAS. Prawy obrońca. Najdłużej grający w Polonii obcokrajowiec, spędził w niej sześć sezonów, a jeszcze w mistrzowskim sezonie chętnie nim handlowano. Z transferu do ligi angielskiej nic nie wyszło. Potem odszedł za darmo do Widzewa. Dziś już czwarty sezon występuje w szwedzkim klubie Halmstad, nosi tam pseudonim "Zvirre", w Polonii mawiano na niego "Żwirek".

MARIUSZ PAWLAK. O tym dziś się nie pamięta, ale to ten obrońca miał największy udział w mistrzostwie, rozegrał najwięcej meczów ze wszystkich zawodników w sezonie 1999/2000. Piłkarz z charakterem, idealnie pasował do twardego stylu gry Polonii. W 2002 roku odszedł do Groclinu, który prowadził jego pierwszy trener, jeszcze z juniorów - Bogusław Kaczmarek. Jest tam do dziś.

PRZEMYSŁAW BOLDT. Kibice w Warszawie - nie tylko Polonii - pamiętają go ze względu na mecz finału Pucharu Ligi. W finale przy Łazienkowskiej z Legią, gdy wszyscy czekali już na dogrywkę, strzelił gola z ponad 20 metrów w 90. minucie. Dzięki temu zwycięstwu Polonia zarobiła 1,4 mln zł. To kwota znacząca nawet dziś w budżecie każdego klubu. Tak jak dla większości mistrzów Polski z 2000 roku był to dla niego najlepszy sezon w karierze. Teraz gra w trzecioligowym Polarze Wrocław.

PIOTR DZIEWICKI. W meczu z Wisłą przy Konwiktorskiej - tym, w którym sędzia Ryszard Wójcik doliczył osiem minut do regulaminowego czasu gry - zablokował strzał Radosława Kałużnego zmierzający do pustej bramki Polonii. Była to chyba najważniejsza interwencja w karierze tego piłkarza, który potem wywalczył jeszcze z drużyną "Czarnych Koszul" Puchar Polski, ale poza tym niewiele osiągnął. W Amice, do której odszedł dwa i pół roku po tytule, jest tylko rezerwowym, stale nękają go kontuzje. Wielokrotnie mówiło się o jego powrocie na Konwiktorską. Amica blokowała jednak transfer lub po prostu Polonia nie miała na niego pieniędzy.

JACEK PASZULEWICZ. Jeden z pięciu piłkarzy sprowadzonych w trakcie zimowej przerwy, w jednym konkretnym celu - by pomóc w Polonii w zdobyciu mistrzostwa. Nikomu w polskiej lidze nie grało się dobrze przeciw temu blisko dwumetrowemu obrońcy. Potem zdobył jeszcze dwa tytuły z Wisłą, nieźle radził sobie w niektórych meczach Pucharu UEFA. Teraz nadal w szerokiej kadrze mistrzów Polski, ale leczy kontuzje.

TOMASZ CIESIELSKI. Przyszedł do Polonii latem 1999 roku i od razu mimo młodego wieku (20 lat) wywalczył miejsce w podstawowym składzie. "Bohater" meczu ze Stomilem Olsztyn, gdy po przypadkowej interwencji sfaulował Cezarego Kucharskiego, rozcinając mu korkami kawałek łydki. Niezły miał sezon, w którym Polonia wywalczyła Puchar Polski, a potem zniknął z pola widzenia. Wrócił najpierw do rodzinnego Janikowa (III-ligowa Unia), a teraz walczy o ekstraklasę w Kujawiaku Włocławek. Zmarnowany talent.

MARIUSZ MALINOWSKI . Rezerwowy obrońca w rundzie jesiennej, potem grał w kratkę. Należał do tych piłkarzy, którzy raz w meczu muszą coś popsuć, i na ogół tak było, dlatego trenerzy bali się go wystawiać do składu. Gdy odszedł z szarpanej kryzysem finansowej Polonii do jeszcze biedniejszego KSZO Ostrowiec, zasłynął powiedzeniem, że "trafił z rynny pod rynnę". To jak nazwać miejsce, gdzie trafił przed kilkoma miesiącami? Gra w Czarnych Pruszcz Gdański, w V lidze.

MATEUSZ BARTCZAK. Strzelił jednego gola dla mistrzów Polski, ale w jakim meczu - z Wisłą. Miał najwięcej asyst w zespole, choć często przegrywał rywalizację na prawej pomocy z Igorem Gołaszewskim. Zdobył jeszcze Puchar Polski i odszedł, bo musiał - w 2003 roku do Amiki Wronki. Jest jej podstawowym graczem. Nie zapomniał, jak się gra w piłkę.

ARKADIUSZ KALISZAN. Mówiono o nim brutal i choćby się starał, trudno było mu tę łatkę odczepić. Ale on się nie przejmował w myśl hasła: "Psy szczekają, karawana jedzie dalej". W 2002 roku był u szczytu możliwości. Zimą 2002 odszedł do Lecha Poznań, potem Dariusz Wdowczyk ściągnął go do Kolportera Kielce, którego nadal jest zawodnikiem.

ARKADIUSZ BĄK . Podstawowy pomocnik, bez którego trudno wyobrazić sobie, by Polonia mogła pięć lat temu sięgnąć po tytuł. Strzelał decydujące gole, świetnie rozumiał się z Maciejem Bykowskim i Emmanuelem Olisadebe. Potem, zwłaszcza po nieudanym transferze do Birmingham City i mimo wyjazdu na MŚ w 2002 r., trudno było mu się odnaleźć przy Konwiktorskiej. Odszedł do Amiki Wronki, z którą w tym miesiącu przedłużył kontrakt do 2007 r.

JACEK DĄBROWSKI. Grał w rundzie jesiennej, wiosną przegrał rywalizację na lewej pomocy z Tomaszem Kiełbowiczem. Potem niechciany w Polonii. Długo spierał się z nią o pieniądze. Trafił mu się niezły klub - grecka Kalithea.

EMMANUEL EKWUEME. Po mistrzostwie Polski z Polonią tego piłkarza chciało pół polskiej ligi, póki w świat nie poszły informacje o jego słynnych powrotach z Afryki. Spóźnienia tłumaczył pogrzebami kolejnych dziadków, których było więcej niż piłkarzy w jedenastce. Niedawno FIFA zdyskwalifikowała go za podpisanie podwójnego kontraktu z Lechem Poznań i Arisem Saloniki. A w Polonii tak nie oszukiwał, tylko grał, i to całkiem nieźle.

IGOR GOŁASZEWSKI. W zespole koledzy nadali mu pseudonim "Koń" ze względu na kondycję zwierzęcia. Posiada jednak nie lada odporność fizyczną, ale i psychiczną, bo gra w Polonii do dziś. A trzeba było dużo wysiłku, by znieść kolejnych niesłownych prezesów, dyrektorów, "honorowych" prezesów, sponsorów mamiących milionami złotych, czasami kiepskich trenerów i walczyć od trzech sezonów do ostatniej kolejki o utrzymanie się w lidze. Mimo że dziś w coraz gorszej formie, to najbardziej wartościowy piłkarz Polonii od czasu jej powrotu do I ligi w 1996 r. Zagrał mecz życia w najlepszym spotkaniu Polonii ostatniego dziesięciolecia, wygranym 4:3 w eliminacjach Ligi Mistrzów z Dinamem Bukareszt (piękny czwarty gol dla z ostrego kąta pod poprzeczkę).

TOMASZ WIESZCZYCKI. Iskra piłkarskiego geniuszu w drużynie, której siła opierała się przede wszystkim na "team spirit". Grał w mistrzowskim sezonie i jako obrońca, i pomocnik, i napastnik. Po przyjściu Wernera Liczki w 2001 r. odszedł z zespołu, bo nie odpowiadała mu praca czeskiego trenera. Potem swój kunszt pokazał w Groclinie, aż w końcu nagle - po przegranym 1:3 spotkaniu Groclinu z Polonią - zakończył karierę. W polskiej lidze w sumie zdobył 99 bramek. Dziś komentuje polską ligę w Canal+.

TOMASZ KIEŁBOWICZ. Przyszedł do Polonii zimą z Widzewa Łódź i już w debiucie - przeciw Widzewowi - strzelił gola bezpośrednio z rzutu rożnego. Nikt tak precyzyjnie jak on nie wykonywał wtedy stałych fragmentów gry. Po roku odszedł do Legii, z którą dwa lata później zdobył drugi w karierze tytuł. Dziś w Legii znów przeżywa renesans formy i ponownie został powołany do kadry.

JAROSŁAW MAZURKIEWICZ . Jedyny obok Igora Gołaszewskiego piłkarz z mistrzowskiej kadry, który gra w Polonii do dziś. Wtedy po rundzie jesiennej został wypożyczony do Ceramiki Opoczno. Były reprezentant młodzieżówki nie osiągnął w piłce tego, co mu przepowiadano, czyli więcej tytułów, gry w kadrze.

EMMANUEL OLISADEBE. Nigeryjczyk, który dzięki grze w Polonii stał się Polakiem. Gwiazda zespołu, jakiej ten zespół długo mieć nie będzie. Jeżeli mu się chciało, a wtedy mu się chciało, potrafił sam wygrywać mecze. Strzelił pierwszą bramkę Legii przy Łazienkowskiej w wygranym 3:0 meczu derbowym, którym Polonia zapewniła sobie mistrzostwo. On sam zapewnił "Czarnym Koszulom" awans do eliminacji Ligi Mistrzów, zdobywając trzy gole w dwumeczu z Dinamem Bukareszt. Ale potem już mu się nie chciało. Rozpoczęły się problemy z kontuzjami, szkodził mu też transferowy tumult. Odszedł zimą 2001 r. do Panathinaikosu Ateny za 3 miliony dolarów. To najwyższy transfer w historii polskiej ligi. Polonia niewiele na tym zyskała (pieniądze trafiły do spółek ówczesnego właściciela Janusza Romanowskiego). W Atenach głównie leczy kontuzje. Nie był wart tych pieniędzy, jakie na niego wydano.

MACIEJ BYKOWSKI. Drugi napastnik, odpowiedzialny za to, aby przytrzymać piłkę, "złapać" faul w odpowiednim momencie meczu, ale bramki też strzelał - choćby Legii. Dziwnie potoczyła się jego kariera. Odszedł w 2003 r., trafił do Garbarni Jaworzno, a z niej po "aferze barażowej" do OFI Kreta, w końcu podpisał kontrakt z Panathinaikosem. Występuje w nim rzadko, choć nie jest kontuzjowany jak Olisadebe, po prostu jest słaby.

GRAŻVYDAS MIKULENAS. Był w mistrzowskim sezonie w Polonii tylko przez pół roku, niewiele wtedy pomógł klubowi, choć miał być wsparciem dla Olisadebe i Bykowskiego. Gra w drugoligowym Radomiaku.

TOMASZ MOSKAL. Jego miejsce w ataku zajął Maciej Bykowski. Przez dwa lata gry w Polonii nigdy nie spełnił nadziei (za miękki do twardej drużyny "Czarnych Koszul"), tym bardziej w sezonie mistrzowskim. Jest zawodnikiem drugoligowego Górnika Polkowice.

GRALI EPIZODYCZNIE

Mladen Alejbeg (dziś w Chorwacji), Sebastian Kęska (Polonia, w rezerwie), Marcin Kuś (Lech Poznań), Donatas Vencevicius (II liga norweska), Marcin Wachowicz (Lech Poznań), Łukasz Woźniak, Mariusz Unierzyski.

Co osiągnęli po mistrzostwie

Mistrzostwo krajowe

Kiełbowicz (1, z Legią), Olisadebe (1, z Panathinaikosem Ateny), Paszulewicz (2, z Wisłą Kraków), Szczęsny (1, z Wisłą Kraków).

Liga Mistrzów

Bykowski, Olisadebe (z Panathinaikosem)

Reprezentacja

Bąk, Ciesielski, Kiełbowicz, Kuś, Liberda, Olisadebe oraz Żvirgżdauskas (Litwa), Ekwueme (Nigeria)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.