Piłkarska III liga: 26. kolejka

Bytomianie przegrali pierwszy mecz na wiosnę, a Ruch Radzionków tylko zremisował u siebie z Rozwojem Katowice. Derby Wrocławia na remis.

Ruch - Rozwój 2:2

Niespodzianką zakończyły się derby Śląska. Radzionkowianie, którzy byli murowanymi faworytami sobotniego meczu, tylko zremisowali u siebie z Rozwojem. - Straciliśmy dwa bardzo ważne dla nas punkty, ale gramy do końca o baraże - przekonywał po spotkaniu smutny Damian Galeja, kapitan Ruchu. - Cieszę się z remisu. To kolejny mecz, którego nie przegraliśmy. To była czysta gra. Postaramy się pomóc Ruchowi - będziemy chcieli wygrać ze Śląskiem we Wrocławiu - obiecywał zadowolony trener katowiczan Czesław Mika.

Nic nie zapowiadało, że Ruch może ten mecz zremisować. Gospodarze mieli przewagę, ale w I połowie nie zdołali jej udokumentować golem. Radzionkowianie objęli prowadzenie zaraz po przerwie, kiedy to - po dośrodkowaniu Dawida Rudyka - celnie strzelił głową Sebastian Gielza. Goście szybko odrobili straty. Wyrównującą bramkę dla katowiczan zdobył Tomasz Wróbel. Niski, szybki prawy pomocnik Rozwoju skierował piłkę do pustej bramki po dośrodkowaniu Grzegorza Rajmana. Kilka minut później mógł on zdobyć następnego gola, ale z bliska przestrzelił. Bramkę dającą prowadzenie Ruchowi zdobył Marcin Klaczka. Stoper gospodarzy wykorzystał podanie z rzutu wolnego Galei i płaskim strzałem z 16 m zaskoczył zasłoniętego Marka Kolonkę. Kiedy wydawało się, że faworyt wygra, gola niespodziewanie zdobyli goście. Przebywający zaledwie od trzech minut na boisku Adam Giesa przeprowadził indywidualną akcję i ładnym technicznym strzałem umieścił piłkę w bramce Ruchu. - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz po tak krótkim pobycie na boisku zdobyłem bramkę. Było to chyba jeszcze w juniorach - przyznał zadowolony strzelec.

Mecz mógł się rozstrzygnąć w ostatnich minutach. Najpierw Gielza trafił w słupek, a Grzegorz Bonk strzelił tuż obok bramki gości. Jednak najlepszą okazję zmarnował Wróbel, który nie trafił z 5 m! - To była dwustuprocentowa sytuacja! - żałował trener Mika. - Szkoda gadać. Jestem tragiczny. Mogliśmy wygrać, a przeze mnie tylko zremisowaliśmy - psioczył Wróbel. Po meczu niezadowolony był także szkoleniowiec Ruchu Jan Pietryga. - Jest niedosyt, bo remis nic nam nie daje - przyznał.

Strzelcy bramek

Ruch: Gielza (47.), Klaczka (67.)

Rozwój: Wróbel (52.), Giesa (84.)

Składy

Ruch: Urbańczyk - Banaś, Klaczka, Mitura - A. Krzęciesa, T. Krzęciesa (26. Rudyk), Galeja, Bonk, Kałwak (65. Pogorzałek) - Wesecki (46. Tokarz), Gielza.

Rozwój: Kolonko - Will (73. M. Bosowski), Polarz, Lis Ż (83. Bonczek) - Wróbel, A. Bosowski Ż, Bauer, Rajman, Sudoł - Buffi (81. Giesa), Kiszel (67. Kwiatkowski).

Chrobry - Polonia B. 3:2

Polonia poniosła pierwszą porażkę w rundzie wiosennej. Piłkarze Chrobrego zagrali za to chyba najlepszy mecz w sezonie. Zaczęło się jednak pechowo dla gospodarzy, bo w 19. min po strzale z rzutu wolnego Ireneusza Marcinkowskiego piłka odbiła się od poprzeczki, potem od pleców Zbigniewa Smółki i wpadła do bramki. Odpowiedź głogowian była natychmiastowa. Tomasz Urbaniak kapitalnie zagrał do Pawła Żmudzińskiego i straty zostały odrobione. Zawodnicy Chrobrego poszli za ciosem i kilka minut później objęli prowadzenie. Dietmar Brehmer - zdaniem słabo prowadzącego ten mecz Piotra Gałązki ze Szczecina - sfaulował we własnym polu karnym Krzysztofa Rośmiarka. Decyzja sędziego nie spodobała się bytomianom. Rzut karny na bramkę zamienił Henryk Cackowski. Na początku II połowy Rafał Zuga ograł Marcina Pacana i znowu był remis. W 61. min Urbaniak minął trzech obrońców i wyłożył piłkę Rośmiarkowi, który nie zmarnował tej okazji.

Bytomianie próbowali wyrównać, ale skutecznie broniący się głogowianie do tego nie dopuścili. Po meczu doszło do przepychanek między zawodnikami obu drużyn.

Strzelcy bramek

Chrobry: Żmudziński (22.), Cackowski (30. karny), Rośmiarek (61.)

Polonia B.: Marcinkowski (19.), Zuga (52.)

Składy

Chrobry: Smółka - Pacan, Piróg, Mądrochowski - Smolin, Niedźwiedź Ż, Żmudziński Ż, Urbaniak, Cackowski (80. Pojnar Ż) - Rośmiarek (90. Burda), Węglarz (46. Narwojsz Ż).

Polonia B.: Suchański - Brehmer Ż, Jurczyk, Marcinkowski, Broniewicz - Sosna, Lindner (63. Smolec), Trzeciak (82. Tukaj), Groehlich (36. Wania), Cybulski - Zuga.

Walka - Arka 2:1

- To był jak do tej pory najgorszy zespół, z którym graliśmy - stwierdził po sobotnim meczu w Zabrzu trener drużyny z Nowej Soli Andrzej Michalski, który tłumaczył, że jego zawodnicy byli słabsi od wyższych i silniejszych rywali. - I niech już tak zostanie! Po poprzednich meczach zbieraliśmy pochwały, ale nie potrafiliśmy nawet strzelić gola. Teraz wreszcie wygraliśmy. Po tym zwycięstwie zawodnicy powinni odzyskać wiarę w to, co robimy, i z równie dobrym skutkiem walczyć o utrzymanie - podsumował szkoleniowiec Walki Marek Mandla, którego podopieczni po trzech kolejnych meczach bez gola wreszcie strzelili bramki i wygrali pierwszy od miesiąca mecz.

Gospodarze mieli przewagę od samego początku. Bardzo aktywna była zwłaszcza para zabrzańskich napastników. W 8. min po dośrodkowaniu Marka Sukera z bliska głową niecelnie strzelał Dawid Frąckowiak. Ten ostatni niedługo potem mocno uderzał z ostrego kąta, ale bramkarzowi gości wybił piłkę na róg. Później - po kolejnym błędzie obrony gości - przed szansą stanął Suker, ale - po podaniu Frąckowiaka - posłał piłkę nad bramką.

W 31. min gospodarze powinni objąć prowadzenie. Paweł Mierzwiak zagrał ręką we własnym polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę. Krystian Sosna strzelił w sam środek bramki, piłka odbiła się od nóg Piotra Łobody, a dobitka Frąckowiaka była niecelna.

Zaraz potem zabrzanie strzelili jednak gola. Po dośrodkowaniu Roberta Musiała jeden z obrońców Arki uprzedził próbującego interweniować Łobodę, piłka trafiła na linię pola karnego do Przemysława Gałeckiego, który posłał ją pod poprzeczkę.

Gospodarze zaraz po przerwie podwyższyli wynik. Sosna, który bardzo chciał się zrehabilitować za niewykorzystany rzut karny, otrzymał dokładne podanie od Frąckowiaka, sam pognał na bramkę rywali i pokonał bramkarza. Potem zabrzanie kontrolowali to, co działo się na boisku.

Goście, którzy nastawili się głównie na rozbijanie ataków rywali, honorowego gola zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry. Wcześniej Arkadiusz Jarymowicz - mając przed sobą tylko bramkarza Walki - strzelił obok bramki, potem Arkadiusz Gallewicz z bliska trafił wprost w Andrzeja Jarkiewicza, zaś tuż przed końcem meczu po uderzeniu z rzutu wolnego Tomasza Iwanowskiego piłka trafiła w słupek. Niedługo potem, niemal z tego samego miejsca strzelał, także z wolnego, Jarymowicz. Napastnik gości przymierzył lepiej od swojego kolegi z drużyny i piłka - mimo rozpaczliwej interwencji Jarkiewicza - wpadła w prawy, górny róg bramki Walki.

Strzelcy bramek

Walka: Gałecki (34.), Sosna (49.)

Arka: Jarymowicz (90.)

Składy

Walka: Jarkiewicz - Rzepka Ż (77. Rączka), Kocyba, Gałecki, Zawadzki - Sosna, Maj, Musiał (89. Stemplewski), Szmieszek - Frąckowiak, Suker (71. Waniek).

Arka: Łoboda (81. Perwiński) - Nowakowski (74. Domagała), Mierzwiak, Sornat, Nicpoń (68. Walter) - Gallewicz Ż, Rubacha, Iwanowski, Kałużny (65. Wolak) - Jarymowicz, Ekiert.

Grzegorz Kaczmarzyk

Miedź - Górnik 1:1

W I połowie jastrzębianie nie prezentowali się źle. Starali się jak najdłużej grać piłką i jak najdalej od własnej bramki. Gospodarze stworzyli właściwie tylko jedną sytuację, ale ją wykorzystali. W 44. min Jan Panik świetnie zagrał z rzutu wolnego, Krzysztof Kotlarski spokojnie wyszedł w górę i bardzo precyzyjnie uderzył głową. Piotr Paś był bez szans. Górnik mógł zdobyć gola wcześniej, ale ani Maciej Małkowski, ani Mariusz Miąsko nie byli tak dokładni jak obrońca Miedzi.

Po przerwie było jeszcze ciekawiej. W 51 min. Alesz Jurcik po strzale Miąski sparował piłkę na poprzeczkę. W odpowiedzi Artur Monasterski miał w polu karnym rywali bardzo dużo czasu i miejsca, by strzelić drugiego gola, ale nie trafił do bramki. Jeszcze lepszą okazję zmarnował w 66. min Panik. Dominik Łysak wyciągnął z bramki Pasia i zagrał na 14 m do wchodzącego Czecha, ale ten uderzył beznadziejnie i nie trafił do pustej bramki. - Przez 25 minut II połowy mieliśmy grać swoje, a potem się odsłonić. No chyba, że wcześniej udałoby się nam strzelić gola - tłumaczył po meczu trener Górnika Andrzej Myśliwiec.

Taktyki nie trzeba było zmieniać. W 73. min Małkowski znakomicie zagrał prostopadłą piłkę do Roberta Żbikowskiego, a najlepszy strzelec Górnika strzelił swoją pierwszą bramkę od siedmiu meczów. W 79. min Łysak mógł znowu wyprowadzić Miedź na prowadzenie, ale fatalnie strzelił z 14 m. Chwilę później - za drugą żółtą kartkę - z boiska wyleciał Paweł Hajduczek. Goście cofnęli się przed własną bramkę. Nic nie zmieniła kolejna czerwona kartka (za dwie żółte) pokazana w 90. min Małkowskiemu. Miedź nie zdobyła już gola, choć miała do tego okazję, ale zmarnował ją Dariusz Sawiński. - Potrzeba nam czasu i nieco więcej szczęścia. Musimy być spokojni i czekać na przełamanie - podkreślał po meczu trener gospodarzy Petr Nemec.

Strzelcy bramek

Miedź: Kotlarski (43.)

Górnik: Żbikowski (73.)

Składy

Miedź: Jurcik - Murat, Kotlarski Ż, Połubiński - Monasterski, Majka, Kłak, Łysak (80. Liberek), Wawreńczuk (73. Sawiński) - Panik, Guła Ż.

Górnik: Paś - Wrześniak, Midzierski, Grabczyński, Żukowski Ż - Małkowski Ż Cz (90.), Piksa (65. Miśkowiec), Hajduczek Ż Cz (82.), Ćmich - Miąsko (89. Pawliczek), Żbikowski Ż.

Grzegorz Szczepaniak

W pozostałych meczach

Strzelcy bramek

Śląsk: Ulatowski (59., 77.)

Polar: Augustyniak (12., 56.)

Strzelcy bramek

Promień: Dudek (62. karny), Kosman (74., 81.)

Polonia S.: Jarecki (75.)

Strzelcy bramek

Orłowicz (23.), Kochanowski (88.)

Strzelcy bramek

TOR: Jankowski (2., 18.)

Motobi: Lucan (34.), Mostowski (90.)

LICZBY POLONII

1.

raz w tym sezonie bytomianie, strzelając dwa gole, nie wygrali meczu

2

razy w tym sezonie dysponujący najlepszą obroną w całej lidze bytomianie stracili trzy gole (wcześniej także na Dolnym Śląsku, w sierpniu ub. w Legnicy)

gak

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.