ŁKS Łomża podejmie w sobotę wicelidera

Piłkarze ŁKS-u Łomża dzisiaj (godz. 17) u siebie zagrają z wiceliderem z Paradyża. - Rywale to zdecydowanie najlepsza drużyna rundy wiosennej - uważa Jerzy Engel junior, trener łomżan

Przed tygodniem władze łomżyńskiego klubu dumnie zapowiadały, że zespół ponownie włączył się do walki o drugą ligę. Ale niespodziewana porażka 0:1 w Warszawie z broniącą się przed spadkiem Gwardią była jak zimny prysznic. Niektórzy żartowali, że zespół przegrał, bo zabrakło pauzującego za kartki Rafała Boguskiego.

- To nie miało wpływu na wynik - mówi napastnik ŁKS-u. - Byłem w Warszawie i widziałem, że mieliśmy przytłaczającą przewagę, ale nie potrafiliśmy wygrać. Traktujemy to jako wpadkę przy pracy, co więcej nie powinno się nam przytrafić.

Porażka w Warszawie nie zmieniła też optymistycznego nastawienia Jerzego Engela.

- Stać nas na komplet punktów w tym meczu - ocenia trener ŁKS-u. - Nie myślimy o punktach, jak drużyny walczące o awans czy utrzymanie się w lidze. Dzięki temu możemy skupić się na dobrej grze. A nasza postawa powinna być lepsza niż w stolicy, bo zagramy w optymalnym składzie, z Chiomą Chimezie oraz Boguskim. O rywalach wiemy sporo, dwa razy widziałem Ceramikę. To zdecydowanie najlepsza drużyna w tej rundzie, wygrywa zarówno w Paradyżu, jak i na wyjeździe. Uwagę zwrócimy na Arkadiusza Żarczyńskiego, który jest jednym z najlepszych snajperów w trzeciej lidze.

W składzie ŁKS-u zabraknie kontuzjowanych Marcina Strzelińskiego i bramkarza Mariusza Stawarza.

Legionovia w czwartej lidze

Rozpaczliwą walkę o utrzymanie się na trzecioligowym poziomie toczą zawodnicy Mlekovity Wysokie Mazowieckie. Podopieczni Grzegorza Lewandowskiego nie przegrali czterech ostatnich meczów, w niedzielę (godz. 16) będą mieli okazję przedłużyć tę passę o kolejne zwycięstwo. Na swoim boisku zmierzą się z przedostatnią w tabeli Legionovią Legionowo. Rywale na Podlasie przyjadą zdziesiątkowani kontuzjami i pogodzeni z losem spadkowicza.

- Z powodu urazów nie zagrają Maciej Orłowski i Piotr Barchwic - mówi Zbigniew Łapiuk, członek zarządu Legionovii. - Już sam brak Barchwica stanowi poważne osłabienie drużyny, bo on stanowi nawet 40 procent wartości zespołu. Ale ktoś musi grać. Postawimy na młodzież. Niech się promuje, niech ogrywa. Na pewno przyda się to jej w czwartej lidze, bo nawet gdybyśmy cudów dokonywali i wygrali wszystkie mecze do końca sezonu, nie utrzymamy się w trzeciej. Co wcale nie znaczy, że nie będziemy chcieli wygrać w Wysokiem Mazowieckiem. Nie przejdziemy obok spotkania - to obiecuję.

Bez Iwanowskiego

Trener wysokomazowieckiej drużyny ma nie lada kłopot z zestawianiem składu, bo spora liczba zawodników narzeka na kontuzje.

- Mamy szpital, a nie drużynę - mówi półżartem trener Lewandowski. - Ale ci, którzy trenują, będą musieli podołać Legionovii. Oby tylko presja wyniku nie sparaliżowała moich piłkarzy. Nie chciałbym powielić scenariusza z meczu z Gwardią Warszawa, gdy przez 99 procent czasu przeważaliśmy, a przegraliśmy 0:1, bo popełniliśmy jeden błąd.

Z Legionovią nie będę mogli zagrać: Łukasz Czyżyk, Sebastian Marzec, Piotr Orliński i bramkarz Daniel Iwanowski

- Zwłaszcza Iwanowskiego żal - dodaje trener Lewandowski. - Przynosił nam szczęście; odkąd stanął w bramce, nie przegraliśmy spotkania. Poza tym pod znakiem zapytania stoi występ narzekających na urazy Janusza Bucholca i Łukasza Plewko.

Niesmak trenera

Piłkarze Warmii Grajewo zagrają dziś w Łowiczu. Chcą odzyskać dobre imię, które stracili po dotkliwej porażce 0:3 z Mlekovitą przed tygodniem na własnym boisku.

- Niesmak po przegranej odczuwam do tej pory, ale nie chciałbym do tego wracać - przyznał nam Piotr Zajączkowski, trener Warmii. - Jestem odpowiedzialnym człowiekiem i myślę o przyszłości drużyny. A nasz dorobek nie pozwala być jeszcze pewnym pozostania w rozgrywkach. W Łowiczu chcemy pokonać miejscowego Pelikana, a nie będzie to łatwe. Rywale na własnym stadionie też będą chcieli zdobyć komplet punktów.

Sprawą porażki z Mlekovitą w poniedziałek zajmie się zarząd Warmii. Niewykluczone, że posypią się kary dla grajewskich piłkarzy za słabą postawę w tamtym meczu.

- Dlatego konfrontacja z Pelikanem będzie dla nich szansą rehabilitacji - wyjaśniał wcześniej Janusz Szumowski, dyrektor klubu. - Mogą zatrzeć złe wrażenie.

Do Łowicza nie pojedzie pauzujący za kartki Tomasz Radziński. Pod znakiem zapytania stoi występ Maksyma Mirvy.

Copyright © Agora SA