Love CSKA

Piłkarze CSKA Moskwa nie przestraszyli się ponad 40 tys. kibiców Sportingu. W Lizbonie wygrali 3:1 i jako pierwsza rosyjska drużyna zdobyli Pucharu UEFA

Na kwadrans przed końcem Sporting przegrywał 1:2 i ze wszystkich sił starał się doprowadzić do wyrównania. I wydawało się, że dopną swego. Rogerio dostał trochę przypadkową piłkę metr od pustej rosyjskiej bramki i ku rozpaczy kibiców trafił w słupek. On sam i jego koledzy złapali się za głowę, a strzegący bramki CSKA młody Igor Akinfiejew od razu wybił piłkę do przodu. Kilkanaście sekund później Vagner Love strzelił dla moskiewskiej drużyny trzeciego gola. Kibice Sportingu Lizbona zamilkli i tylko słychać było "CSKA, CSKA" skandowane przez grupę trzech tysięcy rosyjskich fanów, którzy przebyli całą Europę, by dopingować swój zespół. Byli pewni, że już nikt nic nie odbierze im zwycięstwa i upragnionego Pucharu UEFA.

Po pierwszej połowie mogli mieć poważne obawy. Uskrzydleni atutem własnego boiska zawodnicy Sportingu rzucili się do ataków. Szybcy i zwrotni napastnicy Liedson i Sa Pinto co chwila sprawiali kłopoty rosłym obrońcom rosyjskim. Ale bliźniacy Wasilij i Aleksiej Bierezuccy spisywali się bez zarzutu. Zagapili się tylko raz, w 28. minucie. Przed własnym polem karny zostawili bez opieki Rogerio, który przepięknym strzałem w okienko zdobył gola dla Sportingu. Jednak gości stara bramki wcale nie zdeprymowała. Cały czas grali swoje, wiedząc, że najsłabszą stroną Portugalczyków jest gra w obronie. Spokojnie czekali na swoje szanse. Pierwsza nadarzyła się tuż przed przerwą, gdy Love mógł spytać bramkarza Sportingu "w który róg mu strzelać". Jednak posłał piłkę kilka metrów obok słupka. Drugiej już nie zmarnowali. W 57. minucie po rzucie wolnym wykonanym przez Daniela Carvalho portugalscy obrońcy jak zaczarowani patrzyli na lecącą piłkę i nie przeszkodzili Aleksiejowi Bierezuckiemu w strzeleniu gola. Rosjanie ustawiani na boisku przez nieustannie nerwowo gestykulującego trenera Walerego Gazzajewa nie zmienili stylu gry, tylko dalej skupieni byli na zabójczych kontratakach. Dwa z nich przyniosły kolejne gole.

Z wygranej CSKA najbardziej cieszy się Roman Abramowicz, który rocznie przekazuje na klub 20 mln euro. Rosyjski miliarder, do którego należy też Chelsea Londyn, może śmiało powiedzieć "to dopiero pierwszy raz". Za rok postara się o zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Sporting Lizbona - CSKA Moskwa 1:3 (1:0)

1:0 Rogerio (28.)

1:1 A. Bierezucki (57.)

1:2 Żirkow (65.)

1:3 Love (75.)

Sporting: Ricardo - Rogerio (80. Douala), Beto, Joseph Enakarhire, Rodrigo Tello - Miguel Garcia, Joao Moutinho (88. Hugo Viana), Fabio Rochemback, Pedro Barbosa Ż - Liedson, Sa Pinto (73. Marius Niculae)

CSKA: Igor Akinfiejew - Wasilij Bierezucki, Sergiej Ignaszewicz, Aleksiej Bierezucki, Chidi Odiah - Jewgienij Ałdonin (86. Rolan Gusiew), Daniel Carvalho (82. Deividas Semberas), Elvir Rahimic, Jurij Żirkow - Vagner Love, Ivica Olic (67. Milos Krasic).

Sędziował: Graham Poll (Anglia).

Widzów: 45 000

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.