Po wybrykach kibiców w Łomży

Karę 1500 złotych musi zapłacić OKS 1945 Olsztyn za rozróby olsztyńskich kibiców podczas meczu w Łomży

Tak zadecydował Mazowiecki Związek Piłki Nożnej, a ,,Gazeta" poprosiła klubowych działaczy o skomentowanie tej decyzji.

- Nie dostaliśmy jeszcze oficjalnego pisma - mówi Zbigniew Miklas, dyrektor OKS 1945 Olsztyn. - Dopiero po otrzymaniu uzasadnienia będziemy rozmawiać, czy pisać odwołanie czy nie. Ale nie jesteśmy nastawieni bojowo i raczej nie będziemy pisać odwołania, bo to kosztuje aż tysiąc złotych. Jednak decyzję Mazowieckiego ZPN uważam za niesprawiedliwą. Kibice, którzy rozrabiali w Łomży, nie są kibicami naszego klubu. Pełna nazwa ich organizacji brzmi Stowarzyszenie Sympatyków Klubu OKS Stomil 1945, a takiego klubu, jak Stomil, już przecież nie ma. Jest OKS 1945 Olsztyn. Dlatego nie można identyfikować naszego klubu z tymi ludźmi. Gdyby to byli nasi kibice, każdy miałby identyfikator i numerowany bilet. My natomiast nad kibicami w Łomży nie mieliśmy żadnej kontroli.

- Wydarzenia w Łomży miały miejsce i trudno z tym dyskutować - mówi Marian Świniarski, prezes OKS 1945 Olsztyn. - Jednak dla Mazowieckiego ZPN nie ma znaczenia, jak zorganizowani są kibice, którzy rozpoczęli rozróby w Łomży. Związek, ułatwiając sobie całą sprawę, przyjął, że jeśli ktoś dopinguje naszych piłkarzy, to równocześnie jest też naszym kibicem. Dlatego trzeba zapłacić karę, która została na nasz klub nałożona.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.