Chcą u nas grać

Rozmowa z prezesem SPR Lublin mistrzem Polski w piłce ręcznej kobiet Andrzejem Wilczkiem.

Michal Pielak: Które z finałowych spotkań z Natą Gdańsk najmocniej Pan przeżywał?

Andrzej Wilczek, prezes SPR Lublin: Jednak chyba pierwszy mecz w środę w Lublinie rozpoczynający decydującą walkę o mistrzostwo. Ono było najważniejsze o tyle, że ustawiało dalszą rywalizację. Tak samo podeszła do tego Nata i bardzo się na ten mecz zmobilizowała. Zwycięstwo dało nam dużo spokoju przed dwoma spotkaniami u przeciwniczek. Ten atut nasze zawodniczki zresztą w Gdańsku w stu procentach wykorzystały.

Nie było obaw, że ze spokojem może przyjść dekoncentracja?

- Absolutnie nie. Spacerowaliśmy przed sobotnim meczem po Sopocie, poszliśmy na lody, była bardzo dobra atmosfera, ale ani śladu dekoncentracji. Zresztą pomogli nam rywale. Wypowiedzi przedstawicieli Naty, w których prezentowali wielką pewność siebie, dodatkowo zmobilizowały nasze zawodniczki. Dały w Gdańsku z siebie wszystko, walczyły dosłownie o każdą piłkę i bezwzględnie wyszarpały dwa zwycięstwa. Pokazały, że mimo szczuplejszej kadry jesteśmy lepsi.

Zdobyliście mistrzostwo mimo osłabienia personalnego.

- Zastąpić taką rozgrywającą jak Wioletta Luberecka to wielka sztuka, a przecież zabrakło jeszcze Małgosi Majerek i Agnieszki Wolskiej. Nie da się przecenić zasług naszych dziewcząt w odniesieniu tego sukcesu, nie tylko zresztą przez postawę na boisku. Nie wolno zapominać, że powołanie SPR w sierpniu zeszłego roku było możliwe dzięki gestowi zawodniczek, które zrezygnowały z należnych im bardzo dużych zaległych pieniędzy. Nowy klub mógł zacząć działać bez pętli zadłużenia. Trener Edward Jankowski cały sezon, a zwłaszcza play-off, fantastycznie rozegrał taktycznie. To także mój sukces, że udało mi się zapewnić zawodniczkom spokój, doprowadzić do tego, że nie czekają na pieniądze, mogą w pełni skoncentrować się na sporcie.

Po tym sukcesie wszyscy czekają na wiadomości o wzmocnieniach przed nowym sezonem i Ligą Mistrzów.

- W tej chwili nie mogę jeszcze operować nazwiskami, ale zapewniam, że wzmocnienia będą i to interesujące, zarówno z kraju, jak i zagranicy. Już są skutki zdobycia tytułu mistrzowskiego i opinii o klubie, jaka jest w kraju - odbieramy telefony od klasowych zawodniczek zainteresowanych grą u nas. Będziemy mieli pomoc kompetentnej osoby w poszukiwaniach dobrych zagranicznych szczypiornistek. Sam wkrótce wyjeżdżam w tej sprawie. O konkretach będzie można mówić pod koniec maja. Zaznaczam jednak, że nie zrezygnujemy z rozwagi w działaniu i będziemy podpisywać tylko realistyczne kontrakty, mając na nie pokrycie w budżecie. Musimy zachować markę solidnego, wypłacalnego klubu.

Po zdobyciu mistrzostwa powinno być łatwiej o nowych sponsorów.

- Liczę na to, mamy mocne argumenty. Ci, co nam już pomogli, nie zawiedli się. Widać, że nie marnujemy ani złotówki, jesteśmy przecież mistrzem Polski. Warto dodać, że złoty medal zdobył klub, który nie ma ani jednego etatowego pracownika - jestem tu winien wdzięczność pracownikom mojej firmy Tech-Mlecz, którzy wiele nam pomagają. Są zaawansowane rozmowy, których dalszy ciąg przełożyliśmy o tydzień. Jest potencjalny większy sponsor, który może wejdzie do nazwy zespołu, jesteśmy na etapie uzgadniania konkretnych kwot. Uważam, że sprawdza się system indywidualnego sponsoringu. Chciałbym doprowadzić do tego, żeby była nim objęta każda zawodniczka, a z resztą potrzeb damy sobie radę.

FETA W PIĄTEK

SPR Lublin organizuje w najbliższy piątek w hali MOSiR o godzinie 18.30 spotkanie z zespołem najlepszych szczypiornistek w kraju. Zawodniczki zapraszają wszystkich kibiców. Będzie można m.in. zobaczyć film z ostatnią akcją meczu w Gdańsku, która dała lubliniankom tytuł mistrzowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.